Żałosna komedia na wyżynach władzuni trwa, dziewczęta i chłopcy pilnie pracują nad przeniesieniem konfliktu na ulicę ( ciekawe kiedy się zorientują że nikt z nich nie ma siły przyciągania frontmana grupy rockowej i że jak tzw. naród ich pogoni to wszystkich - od prawa do lewa a największy wpierdol dostaną ci którzy mają problem z dogadaniem się ze wszystkimi ). Słabość instytucji państwa jest porażająca ( w tym wypadku to słowo jest naprawdę uzasadnione ) i jedyne co mnie w tej chwili interesuje to jak najszybsze zakończenie tej kabaretowej orgii o moje jest najmojejsze w wykonaniu władzy wykonawczej i ustawodawczej, a ostatnimi czasy nawet sądowniczej. "Państwu rzundcostwu" palemka za nasze pieniądze bije i jak się ktoś nie ocknie to obawiam się że przykrócenie uciech i "rozwianie wizji" będzie musiało boleć, a boleć w tym wypadku oznacza to czego cholernie się boję. W tym kraju demonstracje dwustu tysięcy do pół miliona ludzi to tylko demonstracje , powyżej pół bańki zaczyna się rewolucja, a jak pisałam żadna ani żaden z polityków nie może liczyć na poparcie tłumów. Za to mogą liczyć na to że ludzie wylezą przeciwko nim jako grupie. Jak się w końcu ludzie zbieszą bo nam kasa unijna zniknie a stara unia wróci do własnego klubu ( już widzę jak słynna grupa wyszehradzka uchwala własne fundusze strukturalne na wyrównanie poziomu życia, po prostu turlam się ze śmiechu ) to przestaną maszerować, mogą nawet olać budowanie własnych komitetów za to zacząć palić cudze a zaraz potem wymienią wszystkich na pierwszego który obieca więcej chleba a mniej igrzysk. Przez niemal trzydzieści lat wolnej Polski nie wprowadzano mechanizmu zabezpieczającego porządku konstytucyjnego przed zakusami "wizjonerów", karwa, co oni przez te lata żyjąc za pieniądze z moich podatków robili?! Problemem tego państwa i nie tylko tego jest fakt że płacimy zbyt duże podatki i wyhodowaliśmy sobie na nich klasę próżniaczą, ludzi żyjących z polityki, którzy nie potrafią wykonywać w sposób profesjonalny swojego zawodu. Pieprzona banda amatorów od najbardziej prawicowego betonu do maoistowskich epigonów. Ślicznie się na ogół wpisujemy w struktury państwowe stworzone przez innych, własnych nie potrafimy wypracować. Może powinniśmy poprosić innych żeby nam je opracowali, byle tych z tzw. wolnego świata. Mój boszsz... a może jest jeszcze gorzej - czyżbym dożyła czasu w którym będą demokratyzować korporacje bo ani państwa narodowe ani ich bloki nie będą w stanie utrzymać struktur społecznych? Ryba psuje się od głowy, obecnie jedzie odorem na kilometr ( i nie chodzi mi o to że politycy mają być bez skazy, mają być skuteczni w zakresie znacznie szerszym niż ich wyłączne interesy ). No nie jest dobrze!
Ten tekst napisałam 23 grudnia zeszłego roku, ale ze względu na tzw. świąteczną atmosferę nie publikowałam. Ponieważ pod koniec roku było ogólnie smętnawo wlewałam w kogo się da otuchę. Nadal patrzę optymistycznie choć bardziej dlatego że perspektywa długoterminowa jest w porzo a nie dlatego że to co już jutro jest takie fajne. Ponieważ prasówkę robię sobie u Mamelona ( u siebie postanowiłam nie włazić do kompa bo mnie nerwy w stronę lodówki rzucają ) różne fajności polityczne docierają do mnie z niejakim opóźnieniem. Od grudnia zeszłego roku zdarzyły się nam: sylwestry na Maderze czy gdzieś tam, jakieś narty, ujawnienie potężnej malwersacji dupka obdarzonego społecznym zaufaniem, podpiszę tę ustawę choć przekonania nie mam w wykonaniu dętego, odkrycie geograficzne San Escobar i obstrukcja sejmowa budżetowa która może przerodzić się w niezłą srakę. Cudne numery, normalnie kabaretowe, z czego dwa mogące mieć dla nas paskudne konsekwencje a jeden z nich jest przy tym sztuką dla sztuki. I ja za to wszystko płacę!
Jeszcze. Jak doprowadzą do stanu że wyrokami sądów będzie można podcierać sobie tyłki to przestanę. To już niedługo z tego co widzę. Zaoszczędzoną kasę wydam na ochronę złożoną z bandytów i na urlopy w San Escobar, do urzędników skarbowych, miejskich i bankowych będzie się strzelać ( pamiętacie ten tekścik z "O Brother, Where Art Thou?" - "Raz złapałem urzędnika! Dobry chłopak." ), a potrzebę demonstracji zaspokoję chadzając na pogrzeby zdechłych z głodu polityków ( zdechłych, zdechłych bo nawet w Luksemburgu czy innej Panamie mają pamięć do wynajęcia ). Właściwie to czego ja się martwię, poradzę sobie w przeciwieństwie do tej bandy uzależnionej od publicznych pieniędzy. Może powinnam się zastanowić do czego mi są właściwie potrzebni. No, na pewno nie do udawania zarządzania państwem i korzystania z mojej kasy. Niech tylko spróbują wyciągnąć rączki po więcej, odgryzę razem ze stawem barkowym przy okazji zarażając wścieklizną, która powoli ale za to systematycznie opanowuje mój organizm.
Wścieklizna czyli do konkretów. Ślepa nie jestem, widzę jak teraźniejsza władza "zarządzaniem kryzysem" przykrywa brak zarządzania państwem ( poprzednia tylko zwyczajnie udawała że cóś robi, opierdzielając się niemal po całości ). I po cholerę ta cała awantura o budżet który na starcie wymaga poprawek?! Czy óne są już tak debilne że myślą że ludek będzie tylko pianę bił bo poprawnie nie było. A ja się pytam co będzie jak nam deficyt podjedzie w górkę przy tak przeszacowanym wzroście. Łunia z dziką radością zrobi to czego wzdraga robić się krajom od nas bogatszym. I będziemy dumnie stali w gównie nie mając kasy. Co wtedy, będzie zarządzanie kryzysem na ulicach jak za pińcet po jakimś czasie będziemy sobie waciki jeno mogli kupować?!
A te z drugiej strony? - gdyby tam był ktoś normalny i na tyle medialny że dałoby się go do ludzi z rozsądną ofertą wysłać to smoleńscy nie mieliby żadnych szans. Powoli to nawet na pisdzielskim Podkarpaciu oczka ze zdumienia przecierajo, jak zapłaco wszytko co trzeba a w "porponetce" bedzie goło to przetro jeszcze bardziej. A te z drugiej strony głównie zajmują się gwiazdorzeniem i pokazywaniem kto jest "najpiękniejszą w świecie". Karwa, żaden! Problemem jednych jest główny nowoczesny a drugich cała "pierwsza linia". W tle chłopstwo i prawactwo które chce być za a nawet przeciw. A poza parlamentem - partia Razem, która chce być zawsze osobno, popłuczyny po komuchach, które nie mogą uwierzyć że gomułkizm wraca i libertarianin zasiadły na "majątku po mamusi". Brakuje tylko tych co byli przyjaźnie nastawieni do piwa. Człowiek marzy o dniu bez polityka i zaraz sobie przypomina co się działo jak ostatni taki miał miejsce.
P.S. Czy nie sądzicie że dobrze by było żeby ktoś kto nie przebywa w kraju dłużej niż sześć miesięcy w roku nie mógł głosować? Zdrowy mechanizm, podobnie jak wymiana połowy parlamentu raz na dwa lata. Myślę że po smoleńskich ( nikt nie włada wiecznie ) przydałoby się parę nowych zapisów w konstytucji, takich ochronnych ale nie tylko. I boszsz... daj nam do tego dobrych prawników, bo ci od ostatniej konstytuszyn dali dupy przy mechanizmach zabezpieczających jej działanie.
O ochronie przyrody w wydaniu pisdzielskim nie piszę bo dostanę apopleksji, smog to w końcu propaganda wiadomych sił a dżewa w Puszczy Białowieszczańskiej powinny rosnąć w szeregu żeby było łatwiej drwalom pracować. Mimo tego że tak naprawdę nie mam na kogo głosować to zagłosuje na każdego kto zaniecha kretynizmów obecnej władzy i starannie rozliczy ją ze szkód prawnych, politycznych i tych które my zwyczajni ludzie będziemy ponosić. No dobra, wykluczam faszystów i maoistów, to jest właściwie to samo gówno co teraz.