Moi Mili. Mła wybywa na króciutko, ledwie parę dni, do kurorta. Plan jest taki że mamy się wygrzewać na plaży, chodzić na wolniutkie spacerki i przede wszystkim pluskać się w wodzie, nie bacząc na to że widok nas w kostiumach kąpielowych może spowodować ucieczkę z plaży osób o wyrafinowanych gustach i poczuciu piękna. Możemy po tych czynnościach kupić sobie rybkę do samodzielnego przyrządzenia i nawalić się winem i na tym zakończyć wakacyjny dzień. Mamelon szalenie optująca dotąd za takim wypoczynkiem, już cóś tam napomykała o wycieczkach "żebyśmy coś w końcu zobaczyły, bo na samej plaży to z nudów padniemy". Mła podejrzewa że ma to związek z małym sekrecikiem Mamiego, Mamelon ma problem z pływaniem, oględnie pisząc. Jest jednakże nadzieja że nie będziemy za bardzo szaleć, bo temperatury zapowiadają się na takie, przy których panie w naszym wieku padają na twarz jak za dużo biegają. Ma być lighcik i spacerki z falami liżącymi umęczone bieganiem stópki. Niech żyje wodolecznictwo! Na wszelki wypadek mła zarzundziła brzechtanie się jedynie przy brzegu. Mam zamiar cieszyć się tym leniwym urlopowaniem, bowiem na następny wypoczynek muszę poczekać do późnego września, wybieramy się wtedy z Tatusiem na grzybowy weekend. Za ozdobnik dzisiejszego plażowego wpisu robią pocztówki "z wód" a w Muzyczniku uszy Wam będzie pieścić plażowa muzyczka. No to papatki.
↧
Wyprawa do wód
↧