Pasiaku w tym roku zwariował, cóś jak ten miesiąc luty, któren ma 29 dni. No może jednak nieco inaczej, bo u Pasiaka wariactwo występuje corocznie. Pasiakowi wydawa się że jest tygrysem i lampartem w jednymi i wogle siła jaguara. Wydawa się, bo rozumek jak to u rozbisurmanionych kocurków - całkiem nieduży, tyle rozumku coby na otyłego, upartego kota starczyło i ani krzty więcej. Nie pamięta jak oberwał wiosenną porą w zeszłym roku. Gdzie tam Pasiaku do szczwaności rysi i innych gepardów. O sile dzikich kotowatych to mła ledwie napomknie, Pasiak może jest zażyty i gruby, ducha wojowniczego w sobie ma ale gdzie mu tam z tą jego siłką nawet do niektórych przedstawicieli własnego gatunku, przeca nasz Mruciu od Pasiaka większy i tak po prawdzie bardziej drapieżny, o czym przekonały się nasze ogrodowe gryzonie i niestety gołębie. Po młowemu to Pasiak ma zaburzony obraz siebie samego, jemu się widzi że on cóś jak bohater kina akcji a tymczasem to upasiony kociszon klinujący się w uchylonym oknie. Nawet Krawatek byłby w stanie Pasiaku pobić. W tym roku drugi raz zrobił mła numer z parodniowym tournée a tu dopiero marzec nadchodzi. Podrapków na Pasiaku od cholery i ciut, ciut. Mauma zmartwiona, Pasiak wygląda na szczęśliwego, ech...
↧