Uskuteczniamy świąteczności, tak w średnim tempie bo pogoda nam nie sprzyja. Jedno szczęście że Małgoś postanowiła zejść dopiero po podwyższeniu zasiłku pogrzebowego, więc się trzyma jako tako, bo ona z tych dotrzymujących postanowień. Nie jest świetnie, jest mniej jako niż tako i trza nam z tym żyć. Na szczęście umysł Małgosiny nadal żyleta, mła w nim pokłada największą nadzieję. Pogoda jest dodupna i jest baaardzo miejsko. Mła otwiera okna coby powietrzyć, musi robić to bladym świtkiem, zanim ludzie zaczną palić świństwem różnym. Zwykły smrodek węglowy to aromaty cudne były przy tym co teraz się z kominów niesie. Hym... nawet nie wiem czy te drony kontrolujące jakość dymów wydobywających się z kominów jeszcze latają, cóś mła mówi że jak już latajo to tam gdzie są domy podłączone do sieci elektrociepłowni. Jest jak jest, trza znieść smrody z godnością i optymistycznie założyć że śmieci mniej będzie na wysypiskach. Każdy medal ma dwie strony, nieprawdaż?Mła ma w ogóle wrażenie że w tym roku dużo rzeczy musiała znieść, Małgoś twierdzi że za to mła się należy wycieczka do Brazylii. Jak na razie to mła może będzie stać na wycieczkę do Pabianic. Podobno spada inflacja, pewnie lokomotywy potaniały bo po sklepowych rachunkach cóś tego spadku nie widać. Koty bardzo niedobre, znów mam wrażenie że jestem kelnerką na bankiecie ich życia. Mam nadzieję że ta niedobroć kocia nie przejdzie na Małgoś. Mogłaby przeleźć przez osmozę czy cóś jak fluidowanie, bo zalegają razem z Małgoś. Sławencjusz po badaniach, wyszło to na co z Mamelonem stawiałyśmy. Jemu po tych wynikach tyż ulżyło. Uff... znaczy. Mła ustroiła kuchenny stół, w końcu dziś Mikołajki. Do pierniczenia się nie zabrała bo się nie złożyło. No i Małgoś dziś dużo spała, więc byłoby bez jej uczestnictwa. A bez uczestnictwa Małgoś to jakby nie pierniczenie, co najwyżej zwykły wypiek. Może jutro się uda. No i to by było na tyle. Zamiast Muzycznika mój ulubiony konserwatysta, he, he, he.
Uskuteczniamy świąteczności, tak w średnim tempie bo pogoda nam nie sprzyja. Jedno szczęście że Małgoś postanowiła zejść dopiero po podwyższeniu zasiłku pogrzebowego, więc się trzyma jako tako, bo ona z tych dotrzymujących postanowień. Nie jest świetnie, jest mniej jako niż tako i trza nam z tym żyć. Na szczęście umysł Małgosiny nadal żyleta, mła w nim pokłada największą nadzieję. Pogoda jest dodupna i jest baaardzo miejsko. Mła otwiera okna coby powietrzyć, musi robić to bladym świtkiem, zanim ludzie zaczną palić świństwem różnym. Zwykły smrodek węglowy to aromaty cudne były przy tym co teraz się z kominów niesie. Hym... nawet nie wiem czy te drony kontrolujące jakość dymów wydobywających się z kominów jeszcze latają, cóś mła mówi że jak już latajo to tam gdzie są domy podłączone do sieci elektrociepłowni. Jest jak jest, trza znieść smrody z godnością i optymistycznie założyć że śmieci mniej będzie na wysypiskach. Każdy medal ma dwie strony, nieprawdaż?Mła ma w ogóle wrażenie że w tym roku dużo rzeczy musiała znieść, Małgoś twierdzi że za to mła się należy wycieczka do Brazylii. Jak na razie to mła może będzie stać na wycieczkę do Pabianic. Podobno spada inflacja, pewnie lokomotywy potaniały bo po sklepowych rachunkach cóś tego spadku nie widać. Koty bardzo niedobre, znów mam wrażenie że jestem kelnerką na bankiecie ich życia. Mam nadzieję że ta niedobroć kocia nie przejdzie na Małgoś. Mogłaby przeleźć przez osmozę czy cóś jak fluidowanie, bo zalegają razem z Małgoś. Sławencjusz po badaniach, wyszło to na co z Mamelonem stawiałyśmy. Jemu po tych wynikach tyż ulżyło. Uff... znaczy. Mła ustroiła kuchenny stół, w końcu dziś Mikołajki. Do pierniczenia się nie zabrała bo się nie złożyło. No i Małgoś dziś dużo spała, więc byłoby bez jej uczestnictwa. A bez uczestnictwa Małgoś to jakby nie pierniczenie, co najwyżej zwykły wypiek. Może jutro się uda. No i to by było na tyle. Zamiast Muzycznika mój ulubiony konserwatysta, he, he, he.