Straszliwa nocka przed nami, po ulicach krążą dzieci przebrane za duchy, straszydła i potworki a także godnie z nowym tryndem za świętych, którzy niejednokrotnie mieli pomysły rodem z horrorów, vide św. Szymon zwany Słupnikiem. Mynister Czarnek czuwa, jak ten strach spod łóżka. Mła troszki śmieszy ta katechetyczna akcja w Halloween niekatolickie do szpiku cmentarnej kości, nie ma to jak straszyć św. Jadwigą Niemytą ze Śląska czy św. Ignacym Loyolą z wizjami. Hym... świętego Ignacego to nawet mła by się nieco bała. Tak po za tym to mła się wydawa nieco nie miejscu przebieranie się w Halloween za świętą Agatę noszącą na tacy odcięty biust własny, czy inszych męczenników, no ale mła ma niedzisiejszą wrażliwość. Mła wyczuwa te wszystkie niejednoznaczności umykające pełnym katechetycznego zapału oswajaczom Halloween. Ech... na co to i po co? Przeca to wyważanie otwartych drzwi, ciemność już dawno temu została potraktowana cukierkami i batonikami, pianie o wartościach lepiej zachować na inne okazje. Np. na dyskusje o roli osób konsekrowanych w coraz bardziej świeckim świecie. To jest temat który raczej powinien być poruszany, jak ruch wspólnotowy ludzi głoszących Ewangelię własnym postępowaniem uczynić bardziej bliski społeczeństwu. Jak go wpleść w społeczną tkankę po tych wszystkich siostrach Bernardettach i innych Macielach, których można spoko podejrzewać że się wpaszą w Halloween bez najmniejszego problemu. Nie wiem dlaczego importowane ku chwale handlu nieświęte święto tak spędza sen z oczu co poniektórym a prawdziwe groźności jakoś dla nich nie istnieją.
Mła w każdym razie zamierza się cieszyć bezwyrzutowosumiennie całym tym kościotrupowo - dyniowym sztafażem wrażego święta zaimportowanym przez szczwanych handlowców, choć po prawdzie to ona za świętami importowanymi nie przepada. Pewnie z racji starorurowatości. Mła nie przepada za smakiem dyń, no nie jest to jej ulubione warzywko ale mła postanowiła upiec dla Małgoś i dla się nieco kruchych ciasteczek w stosownych kształtach. No wicie rozumicie takie w formie kotów i dyń. Paluchów wiedźmy nie upiekę, Małgoś może mieć drobny problem z paznokciami wiedźmy, znaczy z migdałami. Hym... oprzyrządowanie Małgosinej jamy ustnej nie zawsze sobie dobrze radzi z wypieczonymi orzechami, migdałami czy pistacjami, nie chciałabym żeby podczas nocy straszliwej Małgoś połamała sobie ząbki na wiedźmowych pazurach. Mła jeszcze musi przemyśleć co zrobi z białkami jajek użytych do zrobienia kruchego ciasta. Małgoś ma straszliwe pomysły wymagające niesłychanie dużo pracy i umiejętności, których mła nie posiada. Hym... może mła zaopatrzy się w młotek i w noc straszliwą postraszy Małgoś piekarzem młotkobijcą, potworem powstałym z nieudanej szarlotki i opadniętego sernika, wybijającym niegrzecznym babciom z głów niedorzeczne pomysły. Booo! W Muzyczniku stosowna muzyczka.