Mła chodzi! Nie że sama z się, mła chodzi bo była należycie okładana + chwała naproxenu i smarowań, oraz zaleganie martwym bykiem. Mła dziś się nawet zdobyła na to by kawałek przejść do Mamelona i zostać zawieziona po kocie zakupy ( Mamelon dźwigała bohatersko koszyk, mła była sprytnie wyposażona w plecaczek i jakoś dałyśmy radę ). Wszystko dzięki Głównej Okładającej i Pierwszemu Okładającemu, to one z poświęceniem garowały przy mła kiedy Sztaflik z Pasiakiem i Okularia szalały z Pusiem i Kituchną po ogrodzie ( chyba z Kituchną bo z ogrodu dobiegały ryki godne lwa ) i wpadały jeno okazjonalnie by kole mła troszki poleżeć i udać się w pilnych sprawach międzynarodowych z powrotem na dwór. Szpagetka i Mrutek za nic miały o grodowe rozkosze, było dogrzewanie mami vel madki. Mła niuńkuje teraz jak może, tylko ulubione puszeczki i wogle. Wogle znaczy kurczak a jutro to się może przejdę po wątróbkę, w ramach ćwiczeń kwiczeń.
Mła od razu poprawiło się na psychice, nawet pitolenie Wujka Wowy i to że jedno Zerro trzyma cały naród w szachu jakoś z godnościo znosi. Kończyny dolne funkcjonujo i proszę jaki stoicki spokój u mła się wytworzył. Ciekawe na jak długo? Małgoś mimo tego że sama czuła się z lekka dodupnie pielęgniarkowała mła w związku z czym mła przez długi czas nie będzie rosołkowała ( Małgoś uznaje że na każdą pozagastryczną przypadłość rosołek jest panaceum - cóś w tym jest ). Mła więc nie powinna się dziwić temu że zaopiekowana właściwie pożegnała dość szybko myśli o sobie poruszającej się po operacji stawu biodrowego za pomocą harleya Małgoś. Czarnowidztwo jakoś z niej zeszło wraz z opuchlizną i mrowieniem skóry. Małgoś twierdzi że mła przechodzi klasycznego Izajasza ( co według niej i nie tylko niej, bo mła zauważyła tako jakby powszechność mniemania u osób 80+, oznacza jakąś wyższą i bardziej zakręconą formę zapalenia korzonków czyli ischiasu a według mła jest po prostu kurwą lszową, która nietypowo a bardzo mocno zaatakowała ). Oczywiście mła się prześwietli żeby potem się nie okazało że głupio zrobiła że się nie prześwietliła, napiendralało bowiem tak że trza wykluczyć ewentualną powtórkę z rozrywki.
Mła pragnie jak najszybciej wrócić do życia ale wie że nie nada, wszyscy wygłaszają stosowne pouczenia i mła całą sobą czuje że mają rację. Mła ma wredny charakter bo ma niezadowolnienie że wszyscy dobrze jej życzący majo rację, wiecie jak jest - rączki mła świerzbią coby w ten piel ruszyć. Ech... mła coś zaczyna zazdraszczać gości Agniesze, już mła by takimi odpowiednio pokierowała, he, he, he. No ale na razie jedyne co może to sprawdzać swój eksperyment cukrowo fiołkowy. Może jak się poczuje troszki lepiej to uda się w rejon pozaódzki, najlepiej to gdzieś na północ od miasta Odzi, nazbiera mleczy czyli kwiatów mniszka lekarskiego i wykona syrop dla zdrowotności swojej i nie tylko swojej. Może bo wiecie jak to jest z Izajaszem i schylaniem się. No ale plany to ja mam! Nie tylko kulinarno - ogrodowe. O ile ten kretyn zza wschodniej granicy nie odwali jakiegoś grubego numeru a Izajasz zostanie ewidentnie pokonany to pod koniec maja mła wraz z przyjaciółmi postraszy Trójmiasto. W zeszłym roku, kiedy wracaliśmy z Zielenicy tak się nam zamarzyło, coby po Gdańsku się nieco pokręcić. Najlepiej to przed sezonem, zanim ruszy nawała nad polskie morze. W ciemnych czasach głębokiej covidozy mła zamówiła kwaterę za tzw. psi piniądz, który w związku z inflacjo wygląda na szczenięcy i teraz sobie odświeży trójmiejskie dziecięctwo. Tak na spokojnie i niespiesznie. A przy okazji obfoci dla Was Gdańsk i okolicę i zaprezentuje Wam tzw. sentymentalne kawałki. Trójmiasto jest malownicze i ma klimacik, a właściwie klimaciki bo jest bardzo różnorodne - od wspominek po Zoppot z chwałą Zakładu Balneologicznego, poprzez klasykę czyli gdańską starówkę aż do uroków gdyńskich moren.
Teraz o ogrodzie który mła dziś tylko odwiedziła, ciekawe sprawy dzieją się w poszycie ale mła ze względów wiadomych za dużo focić nie mogła, nie ten poziom, mła musi chodzić wyprostowana jakiś czas jeszcze. Przysiady czy przyleżenia w dużej ilości wykluczone. No to mła sfociła Wam magnolki, głównie 'Susan' i 'Betty', mła ulubione mieszańce Magnolia liliflora. Mła sfociła tyż swojego wymarzeńca, magnolię 'Vulcan'. Hym... źródło raczej dobre ale 'Vulcan' i w tym roku nie przypomina siebie kwitnącego w Nowej Zelandii. Jest bezczelnie różowy! Śliczny kwiat, to fakt. Rozmiar tyż taki jakby królewski, no king size ale barwa słabsza niż u nieopodal kwitnącej 'Susan'. Mła spodziewała się czegoś inszego ale narzekać nie będzie. Ponarzeka sobie za to na magnolkę 'Black Tulip', która wygląda na zimą odeszłą. Dziwne, nic tego nie zapowiadało, nie wiem co się stało bo nawet nowo posadzone magnolki dały tej zimy radę. Czyżby Alcatraz nie kochał magnolek rodem z Tikorangi? Na pierwszego rozkwitłego na Suchej - Żwirowej w gwiazdnicy i trawsku iryska SDB mła starała się nie patrzeć, mogłaby się nie powstrzymać z tym pieleniem.
Teraz z zupełnie innej bajki, część czytelników już wie o straszności ale część jest nieświadoma - mła przekierowuje Was do strony dotyczącej horroru u pierwszej Madki Mrutka. Każdy grosz mile widziany bo koszty usług w dzisiejszych czasach są jakie są ( mła aż się boi zapytać co z Borówką, kole dziesiątego tyż coś jeszcze wysupła ). Przeczytajcie, jak możecie wspomóżcie nawet drobną kwotą i pilnujcie się. Mnóstwo swołoczy w takiej niespokojności jak teraz jest kręci się wokół normalnych ludzi. W muzyczniku dziś piosenka z przed czasów komórkowych, znaczy jakby to powiedzieli Niemce Zeiten vor dem Handy, he, he, he. Ludzie to mieli wówczas problemy, w domu na telefoon oczekiwali jak ta biedna Joanna w "Lekarstwie na miłość".