Niedzierla Palmowa mła upłynęła na cinżkim wkurzeniu, mła uplanowała sobie mały kilkudniowy wyjazd a tu przed świętami rozpiżdżaj awiacyjny. Mła ma bilet zakupiony w chwili kiedy The Bill odwołał srandemię, mieszkanko zabukowane a tu nasze dziewczynki i chłopce z tzw. żeglugi powietrznej pokłóciły się z kontrolerami lotu. Jak się quźwa ma wojnę tuż za granicą i jest się hubem przeładunkowym zarówno dla pomocy humanitarnej jak i tej mniej humanitarnej to się dba o to by kontrola lotów działała bez zarzutów, nie tylko dlatego że mła może mieć problem z wyleceniem na parę dni odpoczynku ale dlatego że jak się pretenduje do roli koordynatora pewnych działań to trzeba zapewnić logistykę. Te miernoty z zarzundu jak zwykle wszystko wszystkim naobiecywały a jak przyszło do konkretów to dupa i nikt nic nie wie czeski film. Może odchudzić te spółki Skarbu Państwa z rodzinki i znajomków pozatrudnianych na cinżko wymyślonych etatach to będzie wincyj kasy na to by kontrola lotów mogła działać tak by latanie w naszej przestrzeni powietrznej było bezpieczne. Mła nie może na te tępe gęby patrzeć, szczyt intelektu to dla tego tałatajstwa umiejętność "zakręcenia się", kombinatorstwa i zwykłego złodziejstwa, zaczynam skłaniać się coraz bardziej ku zdaniu tych, którzy twierdzą że w naszym państwie za jakiś czas trzeba będzie przeprowadzić gruntowną depisyzację. Mła się wkurzała, myślała , przeplanowywała a w końcu machnęła ręką i będzie co ma być, tu niczego zaplanować się nie da.
Zmiana otoczenia jest mła bezwzględnie potrzebna bo mła zaczyna siadać psychicznie, za dużo tego wszystkiego jak na mały rozumek mła. Wyznawcy srowida najsampierw atakowali, teraz raszyści i pokrewni którzy wszędzie widzą banderowców i tacy którzy przy okazji dopieprzania raszystom czują że można dopieprzać bogu ducha winnym ludziom. Jakby było mało tego ogólnego jazgotu to mamy jeszcze głupotę naszego zarzundu, która wychodzi dokładnie wtedy kiedy nie powinna. Mła wie że jakby się dokładniej j przyjrzeć zarzundzającym z inszych krajów to człowiek w miarę ogarnięty mógłby dojść do wniosku że od innych dupków zarzundzajacych nasze znów tak strasznie nie odbiegają, ot, mniej udanie kłamią. Dla mła one jednak są strasznie męczące, najwyższa pora na odpoczynek zanim mła wybuchnie i zacznie przemyśliwać na poważnie nad tym co można zrobić z coraz bardziej deficytowych nawozów sztucznych z dużą ilością azotu i cholernie drogiej benzyny. I po co to mła takie brzydkie myśli mieć i się stresować, lepiej te parę dni odpocząć od tego wszystkiego. Gdybym ci ja miała skrzydełka jak gąska to i tak jako gruby nielot musiałabym korzystać z komunikacji lotniczej żeby odfrunąć na tyle daleko żeby umysł mógł się swobodnie odstresować. A tu głupia podróż do kraju UE zaczyna cóś wyglądać jak wylot na Antarktydę z misją. Dla własnego dobra ten zarzundowy desant w żegludze powietrznej powinien umożliwić mła odstresunek. Zanim mła będzie wszystko jedno i zaatakuje gnojków jak Wujek Wowa Ukrainę.
Mła znów zaczyna odczuwać tę dziwność jak z początku srandemii, poczucie nieuzasadnionego niczym uwięzienia. To pewnie przez te ataki głupoty zarzundu, które jako żywo przypominają zamykanie lasów i inne srandemiczne występy. Staram się uspokajać ogrodem, cieszyć kocim towarzystwem ale idzie mi naprawdę opornie, jest ze mła coraz gorzej. Tak szczerze pisząc to ogrodem przy takiej pogodzie cinżko się uspokoić, pieruńsko zimno i jak do tej pory to deszczu nie napadało tyle ile zdaniem mła powinno napadać. No i mła jak już się przestała martwić zmarzniętymi kwiatami ciemierników to zaczęła się martwić kwiatami magnolii i grożącymi im przymrozkami. Hym... ogród pełen zmartwień, zamiast radosnych zachwytów kwitnieniami mła się gryzie tym czy aby mróz nie zniszczy tych otwierających się magnoliowych tepali i zamiast bieli i różykow oraz czerwieni mła nie będzie się wgapiać w herbaciałość paskudną. Mła wie że to zamartwianie się nie leży tak naprawdę w tym że w ogrodzie obiektywnie tragedia i hekatomba zielonego, to we mła jest takie niezadowolnienie ze wszystkiego, które bierze się ze stresu i braku odpoczynku. Kiepsko u mła z higieną umysłu. Na kocie pocieszki mła też średnio może liczyć, koty bardzo zajęte sobą i nowym towarzystwem, znaczy Kituchną, który coraz częściej zagląda do naszego ogrodu ku zachwytowi Sztaflika i Mrutka i ciężkiemu niezadowolnieniu Pasiaka i Pusia. Okularia i Szpagetka specjalnie się nie interesują tymi odwiedzinami ale tym że mła przydałoby się jakieś przytulanko kocie tyż się nie interesują, byle po szopkach latać.
Fotki to zdziśki ogrodowo - domowe, tak to dziś u mła wyglądało. W muzyczniku marzonkowa muzyczka.