Mła udała się do osiedlowego centrum coby w Józku poszukać poszewek paszących do nowej narzuty. W Józku teraz przeceny ale mła nie wie czy to w każdym Józku czy tylko u niej. Kupiła przecenione o 70% poszeweczki sarkając na inflację na której my tracimy a zarzund do tej pory nieźle korzystał ( jeszcze w lipcu poszeweczki przecenione kosztowały 5 złociszy, dziś już 7 peelenów trza płacić ). Poszeweczki so w coolorach i odcieniach stosownych: miętowym, zmierzchowym i landrynkowym. Tak po prawdzie to tylko poduszeczki w coolorze zmierzchowym mła dostała w Józku, po prostu mła jak ten stary myśliwy wymyśliła sobie że jak jest przecena w Józku to innym się na pewno udzieliło. Znaczy mła wylądowała w inszych sklepach "domowych" w których wystawiono kosze z przecenionymi tekstyliami świątecznymi i nie tylko świątecznymi i tak mła dopadła te mięty paszące do wcześniejszych zakupów letnich i landrynkowce. Mła rzuciło też do H&M gdzie jest drogo ale zawsze so jakieś przeceny. Co prawda przecenione w H&M tyż są droższe niż przecenione w innych sklepach ale mła wylazła z wygrzebkiem który będzie pasował do inszej, oliwkowej narzuty ( mła zawsze się podobały wzory toile de jouy, wzorki wymyślone przez farbiarza Christophe - Phililppe Oberkampfa w 1760 roku a inspirowane pasterskimi zabawami Marie - Antoinette ).
Teraz będzie o grzechach cinżkich. Mła polazła gdzie nie trzeba, niby miała ominąć miejsce niebezpieczne ale rafa ostra, czyli wysepka kwiaciarska w osiedlowym centrumie, mła przyciągała. Mła niby poszła bilet kupić i zobaczyć czy jej szampon nie podrożał w pobliskiej drogerii ale co tu udawać, kręciła się koło zakazanego jak mucha koło tego...ten... Instynkt łowiecki mła nie zawiódł, stała tam sobie w zieleni niebieszcząc się kusząco taka w sam raz dla mła osłonka doniczkowa. Mła poczuła taki przypływ chciejstwa że jej mało silna z pyska nie poszła. A ona cudowna osłonka się do mła uśmiechała. Teraz będzie o bohaterstwie. Mła zobaczyła trzy sztuki tych osłonek, potem zobaczyła ich cenę a jeszcze później zaczęła myśleć o zakupoholizmie własnym. I wiecie co? Nie do wiary ale mła wyszła z centruma bez osłonko - doniczki, jeno z tymi poszewkami zdobycznymi. Mła dostała nagrodę od losu za to wstrzemięźliwość, na drugi dzień wpadło jej odrobinkę grosza i ona zaraz wiedziała że to znak i Najwyższy Doniczkowy zezwolił na akt zakupowy. Mła pognała jak dzika i dobrze, bo z trzech osłonko - doniczek ostała się jedna i tę niebiewskościo i brązami się do mła wdzięczącą mła zakupiła i przywlekła. Mła rozgrzeszona ( dawała piniądze na schroniska ) może się cieszyć nowo niebiewskościo. Jeszcze nie wiem co w niej posadzę, na razie mam pomysł na roślinę do bąbelkowej ( kaktus w bieli włosia albo inszy sukinkulent w bardzo jasnej szarości ). Teraz mła zrobiła mało roszadę z hiacyntami i irysami a w doniczkach posadziła eszewerie. Mła ma tyż całkiem nowego alojza z tej wyprawy doniczkowej. Spokojnie, z Pierdonki, cena do zniesienia całe 7 siedem złotych z groszami. W Pierdonce to on figurował jak suculent mix ale mła wydawa się że jest to odmiana 'Pink Blush'. Gdyby to był ten aloes to mła będzie zadowolniona, ładne rozety tworzy, takie do 20cm średnicy.
Na dopieszczaniu sukinkulentowa doniczuszkami mła się nie zatrzymawszy. Wicie rozumicie, kiedy so świąteczne przeceny to przeceniajo wszystko jak leci. Mła sobie upatrzyła wczesną jesienią pojemniczek na miód jak raz paszący jej do filiżanek z pszczółkami. Niestety pojemniczek wcale nie miał ceny pojemniczkowej tylko kosztował jak porządna salaterka, co mła odstręczało jako łobrzydliwość handlowa. Mła jednakże szczwanie wydekukukowała że pojemniczki nie będą cieszyły się powodzeniem ponieważ ludzie nie upadli jeszcze na tyle na głowę żeby pojemniczki ceramiczne niewielkich rozmiarów kupować w cenie kosmicznego promu. Znajomość obyczajów handlowych rodaków mła się opłaciła, pojemniczek został przeceniony o 70% i mła w takiej cenie poniżej dziesięciu złociszy z czystym sumieniem go nabyła. W chałupie czym prędzej wymyła i napełniła tą resztką prawdziwego miodu ze znajomej pasieki. Oczywiście koty się kręciły i na pojemniczku mła już znalazła przyklejone włoski. Taa... sprytność nad sprytnościami.Mła zrobiła sobie bal z chińskiej herbaty z darów doprawionej miodem i migdałów w czekoladzie zakupionych w Pierdonce. Tak przy okazji to mła zamieszcza fotki tych poszewek co je w listopadowej depresji zamówiła razem z Mamelonem ( poszewki w motylki z pierwszej fotki z tego samego źródełka ). Teraz mła poszukiwać będzie ładnych poszewek gobelinowych w kotki, ale tu się bardziej nastawia na lumperionki. To jest dobre łowisko na gobelinkowe tkaniny. Mła niestety zauważyła u się kolekcjonerstwo poszewkowo - narzutowe. Z jednej strony nie ma się co dziwić, mła mieszka z kotami wychodzącymi, musi często prać narzuty i poszewki. Z drugiej strony nie ma co ukrywać - mła ma kolekcjonersko żyłkę. Niewiele jej trzeba że się w niej koncepcje zalęgły co jest niebezpieczne ponieważ szafy mła nie są z gumy. Poza tym nie należy się zabublać. Mła zatem ma jeszcze gryplan na najwyżej 10, no może 20 poszewek. A potem to już absolutna asceza! No chyba żeby cóś takiego mła zoczy że mła wytrzeszcz się zrobi.