Dzieje się! We wtorek umarł nasz sąsiad Tofik, kocurek Oli, który zatruł się remontową chemią. Dziś umarła osiemnastoletnia suczka Pana Dzidka. Sąsiadka Asia miała zawał serca, na szczęście pomoc przyszła w porę ( nikt się nie bawił w durne testy, no i znajomości zostały poruszone, teraz tak niestety trza ). Boję się telefonu od Dżizaasa bo bardzo niedobrze z mężem Doroty. Zewsząd źle i to tak podstawowo. Na szczęście nasze koty zdrowe. Staram się myśleć pozytywnie ale cóś mi ostatnio ciężko idzie. Do ogrodu nie zaglądam bo nie mam kiedy. Na wszelki wypadek wydałam Małgoś zakaz umierania. Yeyku, nic nie czytam, nie oglądam, może to i lepiej. Politykę śledzę w drodze, moim zdaniem nic tu się już nie poklei i czekają nas nowe wybory niezależnie od tego co się komu wydawa z okazji hamerykańskich koncesji. Jeżeli któś z zarzundu mniema że zamarkuje praworządność i przy okazji wyrąbie stację telewizyjną która mu nie pasi, to nie rozumie że już inne wiatry wiejo i że piniądz unijny to sobie będzie na obrazku oglądał. Hamerykany generalnie majo gdzieś te występy, znaczy one i tak wiedzo że jak im się będzie opłacało to spławią nasz dumny narodowy rząd w trzy minuty i ustawią dokładnie tam w szeregu w którym miejscu Unia o to poprosi. Spoko czekajo, pewnie wiedzo więcej niż my tu robaczki. I nie majo nasze z zarzundu co peregrynować do Chin a na inszy wschód też lepiej nie. Mła ma wrażenie że to jest jakaś rozpaczliwa walka nie o stołki a o przeżycie, muszą niezłe kwity na zarzund istnieć. No ale to nie moje małpy, choć cyrk jak najbardziej mój. Nic nie planuję bo z moich planów nici, mam tylko nadzieję że druga część tygodnia będzie spokojniejsza i jakoś da się dociągnąć do weekendu. Dziś bez obrazka i bez muzyczki, nie mam nastroju.
↧
Codziennik - zły nastrój
↧