Zacznijmy od początku czyli od Sumerów. Mieszkańców Mezopotamii przywykliśmy sobie wyobrażać na podstawie asyryjsko - babilońskich wizerunków. Wicie rozumicie, włos trefiony henną farbowany, kolorowa odzież z włókien roślin jak i tych tkanych z sierści zwierząt, biżuteria obfita na głowie, szyi, i odnóżach, cały ten starożytny jaskrawo kolorowy i błyszczący splendor. Jednakże to obraz słabo przystający do tego jak wyglądali ci pierwsi twórcy cywilizacji Międzyrzecza. Sumerowie byli jako prekursorzy jeszcze zieloni i to prawie że dosłownie. Na wielu malutkich ludzkich figurkach wyrzeźbionych z kamienia mydlanego, artefaktach bezsprzecznie związanych z Sumerem, widać spódniczki wyglądające jakby były z liści, noszone zarówno przez mężczyzn jak i kobiety. Ba, nie jakichś tam bidoków, tylko osoby o wysokiej pozycji społecznej. Ten facet z fotki obok był pisarzem o imieniu Dudu. Piśmienny a spódniczka u niego jak u ludów które pisma nie znają. Hym... i tu się ujawnia "perwersja" Sumerów, może i kiedyś, zanim Sumerowie zostali "tymi" Sumerami te spódniczki były liściaste ale w czasach kiedy osiedlili się w dolnej Mezopotamii zarówno kobiety jak i mężczyźni nosili spódniczki najpierw z owczej skóry z włosiem powiązanym w ozdobne pęczki, a później z owczej, spilśnionej wełny ( Grecy nazywali ten typ materiału kaunakes ). Jeżeli odzienie z sierści zwierząt przypomina odzienie z roślin to może świadczć o tym że dla zhierarchizowanego społeczeństwa uprawa roślin stanowiła najważniejszą sprawę, widzieli swój świat z perspektywy uprawiacza zielonego ( zanim przeszli od włókniny do tkania minęło pół tysiąca lat i później co prawda jeszcze bardziej perwersyjnie ozdabiali tkaniny pęczkami frędzli które miały przypominać im wełnianą odzież, która miała przypominać im odzianko z roślin, he, he, he ) .
Od uprawy roślin zaczęła się ich cywilizacyjna przygoda i nawet w czasach świetności, kiedy bardzo mocno rozwinęli handel, nigdy o tym nie zapomnieli. Co do pochodzenia Sumerów istnieje wiele różnych koncepcji, jednakże prawie wszyscy badacze zgadzają się w jednym punkcie - skądkolwiek by nie przyszli umiejętność melioracji gruntów znali zanim przybyli do Mezopotamii. Musieli być zatem ludem od dawna rolniczym. Potwierdza to sumeryjski mit o stworzeniu, w tzw. debacie między owcami a zbożem, wygrywa chlebek. Sumerowie uważali że bez zwierząt czyli mięsa, mleka, wełny da się żyć, bez chleba nie sposób. Wiedzieli też że póki nie było upraw nie było cywilizacji. " Od wschodu do zachodu słońca niech będzie wychwalane imię Zboża. Ludzie powinni poddać się jarzmu Zboża. Kto ma srebro, kto ma klejnoty, kto ma bydło, kto ma owce, zasiądzie w bramie tego, kto ma zboże i będzie tam spędzał czas". Tako się kończy zapis na glinianej tabliczce napisanej w połowie III tysiąclecia p.n.e. Podobne to do stosunku do zielonego starożytnych Egipcjan. Jasne jak słońce że szanse na rozwój ogrodnictwa istnieją tylko u ludów rolniczych, pasterze nie zakładają ogrodów. Wszystkie inne ludy które pojawiły się w Mezopotamii po Sumerach przejęły od nich umiejętności uprawy gleby. W Mezopotamii były ogrody ponieważ Sumerowie podobnie jak Egipcjanie oprócz zbóż uprawiali rośliny o znaczeniu gospodarczym. Z czasem zaczęli uprawiać zielone dla przyjemności. Podkreślam rolę Sumerów i ich wyższość cywilizacyjną ( nie mylić z kulturalną ), bo ich wpływ na oblicze Mezopotamii był nieporównanie większy niż jakiegokolwiek ludu który później władał tą starożytną krainą.
Tak przy okazji ubranek warto zastanowić się dlaczego ludzie zamieszkujący nizinne tereny leżące niedaleko Zatoki Perskiej łazili w kożuchach ( bo te skóry to były przeca wyprawiane na modłę kożuchową ) a potem w spilśnionej wełnie. Dobra, wełna grzeje, wełna chłodzi ale nie aż tak, he, he, he. Oczywiste jest że wówczas w tym rejonie panował inny klimat, na pewno bardziej łagodny niż ten który był w w dolinie Nilu, sąsiadującej z błyskawicznie pustynniejącą od X tysiąclecia p.n.e. Saharą. Dolne Międzyrzecze było wymarzonym miejscem do uprawy roślin, dolina między dwiema dużymi rzekami niosącymi użyźniający osad, o ciepłym ale nie ekstremalnie klimacie. No boskie warunki. Nic dziwnego że Sumerowie wymyślili raj, czyli Ogród Bogów. Koncepcja raju, którą tak twórczo rozwijali ogrodnicy następnych epok w miejscach oddalonych od Międzyrzecza o tysiące kilometrów, najprawdopodobniej nie przyszła z Sumerami z ich tajemniczej ojczyzny, zrodziła się w miastach południowej Mezopotamii. Trochę z tęsknoty za heimatem, że tak to określę. Sumeryjski raj znajdował się wg. badaczy albo w Dilmun w obecnej Arabii Saudyjskiej, albo w górach Libanu, albo w najstarszym sumeryjskim mieście Eridu, albo w mieście Nipur, albo w innych miejscach które wydają się znawcom cywilizacji sumeryjskiej i archeologom tymi jedynymi właściwymi. Jedno z nich nosiło nazwę Edin, ale rzecz jasna naukowcy są zdania że koncepcja Edenu jest późniejsza ( za łatwo by było ). Jak sobie Sumerowie wyobrażali boski ogród? Jeden z dwóch najstarszych znanych nam kawałków literackich czyli "Epos o Gilgameszu" ( drugim są "Teksty Piramid" ), powstały około 2100 p. n. e. w czasie trwania III dynastii Ur, opisuje nam podróż Gilgamesza do cudownego ogrodu bogów, w którym bije źródło rzeki, ukryte w górach pokrytych cedrowym lasem, pełnym "roślinnego życia". W micie raj utożsamiany jest z miejscem, w którym bogowie zabrali na wieczne życie deifikowanego sumeryjskiego bohatera potopu, Utnapisztima. Teraz zrobi się ciekawiej - w ogrodzie bogów Gilgamesz znajduje wszelkiego rodzaju drogocenne kamienie, podobne do tych z Księgi Rodzaju: "Był tam ogród bogów: wszędzie wokół niego rosły krzaki niosące klejnoty... owoce karneolu ze zwisającą z niego winoroślą , piękne dla oka, liście lapis lazuli obwieszone gęsto owocami, słodkie do zobaczenia... rzadkie kamienie, agat i perły z morza.". Hym... pojechali. Oczywiście w micie jest i wąż i tajemnicza roślina mająca magiczne właściwości. Taa...Trochę tajemnicza jest sprawa rajskiego ogrodzenia, sumeryjski raj jest niewątpliwie miejscem wydzielonym ale czy ogrodzonym? Miał dozorcę, niejakiego Humbabę potwora, może starczył do pilnowania tych karneoli i agatów?
Mła pragnie wam zwrócić uwagę na pewien szczegół - koncepcja raju wiąże się z zadrzewieniem terenu. I to nie byle jakim, Sumerowie tak jak i wiele innych ludów przed nimi i po nich, darzyli drzewa niezwykłym szacunkiem. Może jakaś metafizyka się w nas ludziach odzywa kiedy stoimy wobec potężnych organizmów, zazwyczaj bardziej długowiecznych niż my. Taka namiastka wieczności na tej Ziemi. Mit Świętego Drzewa na pewno obecny u Sumerów nieobcy był też ich sąsiadom z Akadu czy Asyryjczykom. Wiemy że w Akadzie a zwłaszcza w Asyrii odtwarzano ikonografię sumeryjską dotyczącą tego tematu, z czasem wypracowano nawet odrębne formy przedstawień. Czy Święte Drzewo miało takie samo znaczenie jak dla Sumerów to odrębna sprawa, mła się jednak przychyla do zdania tych badaczy którzy uważają że wraz z unifikacją kultury Międzyrzecza mit o Świętym Drzewie był powszechny i jednakowy zarówno w Asyrii jak i Babilonii przynajmniej od XVI wieku p.n.e. Sumeryjski mit o raju od późniejszych koncepcji odróżnia obecność w nim lasu. Był on tak ważny że pojęcia Cedrowy Las używano jako synonimicznego do Ogrodu Bogów. Mła zastanawiała się czy aby ta tęsknota za drzewami, którą odczuwali też starożytni Egipcjanie, nie była dla Sumerów osiadłych w dolinie aluwialnej Eufratu i Tygrysu, będącej terenem nizinnym i w dużej mierze bagiennym, tęsknotą za miejscem z którego przyszli.
Ludom sąsiednim, kręcącym się po Bliskim Wschodzie przed osiedleniem się w środkowej i północnej Mezopotamii, leśna koncepcja przypasowała. Z drzewami byli przedstawiani władcy ( obok macie płaskorzeźbę z wizerunkiem Sargona i drzewka ) Akadu i Asyrii. Miejsca uprawy roślin, szczególnie te w których uprawiano drzewa były odwzorowaniem boskiego porządku. Być może w tym należy upatrywać szczególnego stosunku do ogrodów ludów Mezopotamii. W Kodeksie Hammurabiego, pochodząc z XVIII wieku p.n.e., znajdują się "paragrafy" poświęcone prawnej ochronie ogrodów. Oczywiście dotyczyło to głównie ogrodów świątynnych i królewskich. Były to ogrody zarówno prestiżowe jak i gospodarcze, niektóre z nich, na przykład w Lagasz czy Uruk zajmowały powierzchnię 2 hektarów. Prestiżowe dlatego że w od czasu Sumerów zajmowanie się ogrodnictwem uchodziło za rozrywkę bogatych. Świadczy o tym znane nam z przekazów zajmowanie się przez wielu władców, w chwilach wolnych od rządzenia, pielęgnowaniem ogrodów. Coś jak książę Karol i te jego rabarbary odmianowe, wspaniałe ogrody wypełnione rarytetnymi roślinami dodawały splendoru. Czy władcy Mezopotamii uprawiali te swoje ogródki osobiście to insza sprawa. Być może uprawiano je rytualnie, tak świątecznie od czasu do czasu. Na pewno władcy interesowali się botaniką i korzyściami uzyskiwanymi z jej lepszego poznania.
Asyryjski król Sanherib ( 704-681 p.n.e. ) sadził egzotyczną bawełnę w pałacowym parku, gdyż sam chciał "obserwować jak z rośliny powstaje tkanina". Podobnie jak władcy Egiptu władcy Mezopotamii z wypraw wojennych przywozili różne, nieznane dotąd mieszkańcom Międzyrzecza rośliny, które starali się aklimatyzować. Sargon I, panujący w latach 2340 – ok. 2284, określany jako "strażnik ogrodów" oraz "miłośnik nowych roślin", ze swoich wypraw przywiózł do Mezopotamii róże. Jego botanicznej pasji zawdzięczamy najstarsze w dziejach wzmianki o tych kwiatach. Wyprawy wojsk oprócz oczywistego celu jakim było wklepanie przeciwnikowi i zagarnięcie jego terytoriów oraz dóbr materialnych, miały na celu pozyskanie zielonego i nie tylko zielonego ( Akadyjczycy a po nich Asyryjczycy lubowali się w odtwarzaniu krajobrazów podbitych krajów, różne stwory i rzeczy w związku z tym zbierali ). Przebywający na obcych terytoriach żołnierze – na polecenie króla – mieli zbierać miejscowe okazy botaniczne, przekazywano je uczonym znawcom roślin, którzy szli za armią. Mła wydawa się że ten głód nowości, także tych botanicznych, to raczej dziedzictwo semickich mieszkańców Międzyrzecza po koczowniczych przodkach. Przejść i wchłonąć. No ale to jest tylko gdybanie mła, nic popartego dowodami twardymi jak skała.Najstarsze założenie ogrodowe z czasów Sumerów czyli z III tysiąclecie p.n.e., znamy tylko z przekazów pisanych. We wprowadzeniu do "Eposu o Gilgameszu", tytułowy bohater, władca sumeryjskiego Uruk, mówi o jego terytorium następująco - "Jedna mila kwadratowa to miasto, jedna mila kwadratowa to sady i jedna mila kwadratowa to wyrobiska gliny". Mła nadmienia że w języku sumeryjskim nie było osobnych słów na określenie sadu i ogrodu – obydwa miejsca uprawy zielonego nazywano tym samym wyrażeniem Tak jak w Egipcie, tak i w Mezopotamii głównym czynnikiem warunkującym powstanie i przetrwanie ogrodów była umiejętność sztucznego nawadniania terenu. Ogrody tworzono niemal zawsze w nieprzyjaznym terenie który trzeba było przystosować pod uprawę roślin, projektowano je tak aby dobrze spełniały przeznaczoną im rolę - źródła pożywienia, miejsca sprawowania obrzędów oraz odpoczynku, rozrywki, a także miejsca o znaczeniu prestiżowym. Ze źródeł wynika że większa część ogrodów "żywiła raczej duszę niż ciało", znaczy że były to ogrody wypoczynkowe i ozdobne. W ogóle ogrody sumeryjskie były ogrodami miejskim, znaczy zakładano jej wewnątrz murów miast. W ogrodach tych nie mogło zabraknąć drzew, tak ukochanych przez Sumerów ( personifikowano je jako bóstwo o nazywane Ningiszzida, któremu powierzona była piecza nad wegetacją i które strzegło bram nieba i władało przejściem do świata podziemnego ).
