Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1486

Lujnięcie, lektura, lenistwo

$
0
0

Błysnęło, huknęło , pieprznęło!  I to nie raz. Pan Dzidek  określił to jako letni  Sylwester. Dzieci znów dmuchane  zabawki i łódeczki  mogo wyciągać coby po ódzkich ulicach popływać.  Wincyj betonu, wincyj! Deweloper na każdym skrawku zielonego bo miasto za działkę zarobi a zadłużone jest po uszy, bo na inwestycje  piniądze so potrzebne. Część inwestycji po prostu niezbędna ale niektóre pomysły naszej samorządowej władzuchny są od  czapy i gdyby nie groźba pojawienia się w mieście złodziei z partii wszystko wszystkim obiecującej i bardzo przy tym patriotycznej to Pani Hania musiałaby się nieźle tłumaczyć. A tak ma luksus rzundzenia bo jest dla mieszkańców naszego wesołego miasteczka tym  mniejszym złem. A teraz   nas znowu zalało. Co gorsza dużo drzew  w mieście ucierpiało, połamane, niektóre wyrwane  z korzeniami. 
 
A u nas w Odzi to dżefka na wagę złota, po tej rzezi Szyszkowej  to mieszkańcy walczą o każde stare drzewo.  Miastem zarzundzający  czują narastający wnerw odzian bo zaczęli ćwierkać o masowych nasadzeniach.  Tylko kiedy te młodziaki dżefkowe podrosną na tyle żeby nam zapewnić jakie takie chłodzenie latem i grzanie zimą ( taki las  to cóś nie sprzyja powstawaniu ekstremalnych temperatur ). Sporo dzielnic  do późnego popołudnia miało problemy z prundem, są miejsca gdzie nie da się przejechać komunikacją miejską  jak i zwykłym samochodziszczem bo pozrywane co nie trza  i pozalewane. Pewnie znów będzie mantra ze strony politycznych że cóś czeba zrobić z tą infrastrukturą, no cóś czeba.  Robi nam się wiatrodróżka na kształt alei tornad, jaką mają w Hameryce. Tylko u nas  nie wieje od południa a z zachodu.  Najpierw niszczy Francję i Beneluks, potem Niemcy, Czechy i nas.  Zatrzymuje  to się gdzieś w połowie  Białorusi i Ukrainy. Polityczne udajo że cóś z tym zrobio bo majo wpływ na temperaturę słońca. 
 
 
Jakby było mało durnoty politycznej mła ponownie  zrobiła  błąd  i sięgnęła po lekturę po którą sięgać  nie powinna. Znów głupia mła  się skusiła na historię XX wieku, niepoprawna jest  Miała mła dać odpocząć ciału a umysł zająć ale przy lekturze się podniosło ciśnienie,  co ciału wcale dobrze nie zrobiło.  Oj, nie było to,  jak mła myślała,    historyczne pitu - pitu  wersja złagodzona czyli  dla ludu,  mła sobie lubi poczytać kawałki popularno  - naukowe, to był totalny odjazd, kolejne si fi z żenującą bibliografią.  Umysł mła wyraźnie zaczął się buntować, nici z cielnego odpoczynku bo mła podniosło. Taki to sobie zafundowałam efekt lektury.  Opracowania historyczne, nawet  popularyzujące temat, muszą mieć qurna jakieś ramy, odnosić  się do faktów.  Można sobie pozwolić na interpretację ale nie można faktów pomijać albo tworzyć nowych bo to już nie jest historia  a beletrystyka. Jak  tak dalej  pójdzie  to mła  nic  nie zdziwi, mła już  czytała durnoty na temat masowej asymilacji mniejszości żydowskiej w II Rzeczypospolitej to teraz  za jakiś czas poczyta o tym jak w latach 60 ubiegłego wieku wyklęci napadali na posterunki   UB. Cóś idzie w tym kierunku. I nie ważne  że UB zmieniło się w SB  w 1956 roku a ostatni leśny do lat 60 nie dotrwał, UB ładniej wygląda, partyzant musi być bo tfurcy pasi. Papier jest cierpliwy, zniesie wszystko, mła aż tak cierpliwa nie jest. Mła wie że mła ciągle na temat jakości historyków narzeka ale co ma robić kiedy oni  znów zaczynają się bawić w twórców  mitów, przejść nad tym do porządku dziennego?
 
To nie tylko wpływ tzw. polityki  historycznej, wszak średniowieczni  kronikarze historią się zajmujący często też pisali pod tezę czyli dla aktualnego władcy, mła ma wrażenie że problem jest głębszy choć też od  dawna znany i piętnowany.  Hym... mła by nazwała zjawisko nadmierną subiektywizacją.  Mła uczono że  przedmiot badań  trza maksymalnie zobiektywizować a teraz mła widzi że tworzy się posthistorię, całkiem inszą jakość i   mało kogo  rażą np. błędy kwerendy  i inne duperele warsztatowe popełniane  nie w imię ideologii a "osobistej wizji twórcy". Mła zmęczona beletrystyką lubiła sobie poczytać "cóś konkretnego", w ciągu ostatnich dziesięciu lat widzi jak jej lektura "cięższa" i  "średnio - ciężka"  zmienia się w beletrystykę i mła się nie ma w co wgryźć. Jan Długosz i jego mity słowiańskie mła  ma przed oczami, to tak mniej więcej w tym stylu.  Mła postanowiła teraz czytać  dla odprężenia  kryminały krwawe bardzo, takie przynajmniej z trzema trupami. Taka  kiniga nie będzie  niczego udawać, "chamskie czytadło".


We mła po tej nagłej zmianie pogody z upału na upał troszki mniejszy to leń się zalągł. Koty mła nakarmiła i zamiast leźć  do obowiązków to mła się snuje. Ma co prawda alibi w postaci opadniętego ciśnienia bo  po lekturze  się zapobiegawczo  naćpała, no ale to tym bardziej powinna się ruszać a nie kombinować jak by sobie tu zalec i powieczki na oczęta opuścić.  Mła sobie zapodała do zapachu   podeszczowego cud woń  fiołków ( uzyskaną zdaje się z korzeni irysów ).  Lipy  cóś przestały pachnieć a mła do tej orzeźwiająco zniewalającej woni deszczu potrzebowała  jakiegoś słodkiego komponentu. Może pachnidło pomoże mła energię jakąś z siebie wykrzesać. Przydałoby się bo roboty ma huk a leń zalęgnięty pracy nie sprzyja  i zamiast jak ten pszczółek  pracować w pocie czółka  mła w necie siedzi.   Mła się pociesza kłamliwie że przynajmniej mózg jej pracuje. Mła doszła do wniosku po przeglądzie info że rzundzące po tych huraganach i deszczach rzucą  się na to ulubiony temacik jak to   klimat się zmienia za naszą sprawą, co w jakiejś części jest prawdą  ale mniej więcej taką jak ta że covid to jak gruźlica groźny.

Ludzie mają wpływ na klimat przez rabunkową eksploatację zasobów, która wynika  nie tylko z przeludnienia co raczej w głównej  mierze z nadmiernych różnic w dostępie do dóbr, zjawiska  powstałego w  wyniku odwiecznego durnego zarządzania lub  też jego braku. I tyle. Antropocentyryści klimatyczni są dla mła równie śmieszni jak "zdobywcy kosmosu", co wcale nie oznacza  że mła taka rabunkowa gospodarka nie wnerwia i że uważa że najlepiej  nic nie zmieniać i konsumować, konsumować i  jeszcze raz konsumować. Trza zmienić i to naprawdę duuużo ale traktowanie ludzi jak stada owiec którym opowiada się bajki tworzy z nich stado owiec. To jest złe, nazywając  rzecz po imieniu.  Paskudnie  myślę że jedno co dobre w tej  klęsce żywiołowej  to jest to że do ludzi  dotrze  jak wygląda prawdziwe zagrożenie i dostrzegą różnice między histerią pandemiczną a tym co im rzeczywiście zagraża. Howgh! 

Teraz   do fotek.  Mła sfociła prezenta, znaczy cud bombonierkę szklaną w kolorze właściwego różu, bransoletkę chłodzącą z kryształków, oraz kawunie z obronionymi przed Małgoś cukierkami ( musiałam odwinąć z papirków i powiadomić że oplwałam ) na tle obabrazka i różowo - łososiowo - zielonego kotka z  pocztówki.  Następnie mła zapodała coolor malw właśniie kwitnących i zapolowała na fruwacze. Na fotkach poniżej spróbujcie doliczyć  się wszystkich widocznych  na nich owadów, he, he, he. W muzyczniku muzyczka łagodząca.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 1486


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>