Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485

Codziennik - i po burzowym weekendzie

$
0
0

To  będzie wpis domowy, taki wytłumaczeniowy bo mła  musi jakoś własne lenistwo rozpracować. W weekend mła się ogrodowo nie wyżyła, najpierw było duszno i burzowo, później było bardzo mokro, jeszcze później bardzo wietrznie i cóś chłodnawo a na koniec znów  ciężko i duszno. Mła do siebie ćwierkała o baletnicach i rąbkach spódnic a właściwie to  o baletnicach co nie muszą nosić paczki bo wyhodowały własną. Mła  groziła sobie karami ciężkim za lenistwo np. obcięciem funduszy na  przyjemności, co nic nie dało bo mła takowych  funduszy obecnie nie posiada. No robiła co mogła żeby wypoczynek  weekendowy był wypoczynkiem czynnym. I co? I dupa! Mła jest patentowanym leniem, który  tylko pretekstu szuka coby wziąć i zalec z kotami.  Byle pretekścik maleńki  typu czasem słońce czasem deszcz a  mła już kombinuje jakby tu się koło futrzastych uwalić. Pieniędze to mła rozfurlać  potrafi a do roboty to mła się nie  garnie ! 

Do Alcatrazu mła poszła w niedzierlny poranek  tylko dlatego że trza jej było różowe i ciemne orliki pozaznaczać do wykopków. Porobiła trochę zdjęć w ogrodzie, postrofowała Pasiaka któren był prowokująco się zachowywał wobec  fabrycznych kotów obserwujących go spod kasztanowca i polazła czym prędzej do domu, obiecując sobie jak to się do roboty weźmie w dużym ogrodzie jak tylko pogoda się unormuje. Coby mieć odpowiednie alibi mła w chałupie ciśnienie zmierzyła - owszem, niskie ale  jak na mła to  jest to ciśnienie średnie. No żaden eksces i potrzeba brania leków i wogle. No to mła ugryzła temat z innej strony, ciśnienie OK znaczy  nie muszę  się za dużo ruszać, w końcu krew do narządów dopływa. Szczwanie sobie wytłumaczyłam że stacjonarny tryb działania, znaczy zaleganie przed kompem nie ma wpływu na samopoczucie i kto wie, może jaki medyczny ( niedouczony ) by zalecił. Zaleganie oczywiście  skończyło się pochrapywaniem, Małgoś obudziła mła kole południa.

No a jak się człowiek obudzi w południe to co on jest w stanie w ogrodzie zrobić? Przeca obiadek  trza przygotować i podwieczorek, kotom obroku zadać i zejdzie. Hym... Małgoś wykombinowała  na przyszły weekend, z okazji Kupalnocki,  uwolnienie nas  od obiadkowania, roznosili ulotki i w jej ręce trafiła ta z pizzerii i ta z kebabowni. Jak wiecie Małgoś mimo wieku nie jest kulinarną konserwatystką, do dziś mła ma wypominane że Małgoś nic  naprawdę dużego nie zjadła z wietnamskiej knajpki koło nas, która okazała się być sezonową efemerydą ( szkoda bo całkiem dobrze robili drób ). Plany żywieniowe na przyszły weekend są takie że dietetyk za głowę by się złapał. Pizza i kebab i do tego duuuża ilość frytek. Sałatki robimy same a jakby co to kupujemy odrdzewiacz czyli  Coca - Cole na wstrzymanie. Oczywiście nie tam żadną dietetyczną, prawdziwą, zdolną cukrzyka wpędzić w śpiączkę. Mój boszsz... muszę szybko załatwić Małgoś wizytę kontrolną żeby przerwać to rozpasanie!

 

Naprawdę rozpasanie, ruję i porubstwo - mła zrobiwszy  ciasto z rozsądną ilością cukru i usłyszała że przy następnym cieście to Małgoś będzie osobiście cukier wsypywała coby należycie słodkie było. Taa... następnego ciasta po prostu nie będzie, Pan Dohtor  za to przyjdzie porozmawiać z Panią Małgorzatą i dać  skierowanie na badania (  jakakolwiek gadka o lekarzu kończy się kwestią  "A po co? Świetnie się czuję, lekarze to covida roznoszą!" ). Ciasto ma zupełnie inszych amatorów a właściwie jego biała warstwa  ( tylko serek mascarpone, prawdziwa wanilia,  troszki cukru, dużo bitej śmietany i mini - mini  żelatyny dla związania ).  Mła musiała dziś smakoszy odganiać, niektórzy byli naprawdę namolni ( nie myślcie  że nie dostali, dostali bo mła by życia nie miała ). Dzięki przywabiaczowi mła zrobiła zdjęcie nawet takim, którzy się przed obiektywem  zazwyczaj ukrywają. Oto na fotkach poniżej Sztaflik we własnej, lekko korpulentnej osobie.

Niektórym  rzecz jasna, białe z ciasta trzeba było podać w pieleszach bo gromko  porykiwali że chcą mieć z dostawą i ani myślą podnieść tyłek.

A jakie miny były strzelane! Wszyscy pięknie podżerali w cichości - Sztaflik, Okularia, Mruciu i Pasiaczek. A tu miauk - "Za daleko, pod nos mię ! I palca do miseczki nie wkładać ! ". Pani Ociupińska w całej  okazałości.

A po jedzeniu  to Pani na mami i pozostałych kotach! Na szczęście fabryczne zamiauczały i myk - Szpagetka z  resztą stadka  pognała późnym popołudniem do ogrodu. Godzinkę przebywały i kole siódmej mła usłyszała od całej piątki że ma wydawać kolacyjkę. Nowy tydzień  mła zacznie w muzyczniku od kolejnej "filmówki" Manciniego. Pasi do tego tyźnia z najdłuższymi dniami w roku.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>