Bukiet świętomatkowy w tym roku symboliczny, kasy mało więc mła zakupiła jeno jedną lewkonię, coby sobie przyjemność sprawić i parę narcyzków. Wszystko to nabyła pod cmentarzem, dokąd się udała by odnowić więź ze swoją Mamą. Spotkała się na cmentarzu z Cio Mary, która odnawiała z kolei swoją więź z Babcią Wiktorią. No tak, my już w tym wieku że Święto Matki spędzamy na cmentarzu. W domu Święto Kocimadki, znaczy były żądania miącha z okazji święta. Wiecie taka zdziwność - Dzień Kociomadki to koty dostają z tej okazji miącho, Dzień Kociodziecka to koty tyż dostają miącho. Madka nie dostaje miącha w ogóle, dobrze że Małgoś podzieliła się ze mła chipsami , to cóś tak jakby bardziej świątcznie się zrobiło. Bardziej bo mła na co dzień chipsów nie pochłania. Szpagetka z okazji Dnia Kociomadki uciekła rano do ogrodu, bo skojarzyła moje strojenie się wyjściowe z jazdą do Pana Dohtora, więc najsampierw było zaszycie się w łazience a potem szybki myk na dwór. Popyla na tych trzech łapach bez problemu, mła nie miała szans na złapanie potworka. Wróciła dopiero kiedy po przyjeździe z cmentarza mła wołała koty na "obiadek". Mami ją obejrzała dokładnie po tym ogrodowaniu bo cóś jej nie dowierza i słusznie bo jak się okazało z pięciu szwów ostały się jeno cztery. Dohtórka Sz. działała. Oczywiście po tym oglądaniu, nieco przemocowym, Szpagi miała pretensję do mła o naruszenie wolności osobistej, burczała i okazywała wyraźną ochotę na łapoczyny. Zaczepiała wręcz mła. Normalnie strach się bać przed jutrzejszą wizytą. Obecnie Jej Paskudność podżera kurczaczka gotowanego kolacyjnego i nabiera sił przed prezentacją w lecznicy.Mła nacięła sobie z ogrodu troszki ostatnich tulipków i bzów do tych zdobyczy cmentarnych, zrobiła bukiet i teraz ma pachnienie w domu. Kawę sobie wieczorną jeszcze zrobi albo nawet jakiego drinka i odpocznie w tym pachnieniu. Nie wiem dlaczego ale jestem bardzo dziś zmęczona, jakbym rowy kopała a nie swoje papierkowe zrobiła i na cmentarz pojechała. Pada mła na nos. Mam dla Was tylko troszki zdjęć z ogrodu, mła głównie fociła azalki. Znów dziś nie dała rady zapaczyć, czas jej się skurczył, może jutro jej się uda choć mła nie lubi wysyłać paczek w drugiej połowie tyźnia. Yeyku, jeszcze muszę przebrnąć przez etykietkę i opłacenie paczki co do mła przyndzie, mój boszsz... zrobię jutro. Teraz relaks bo inaczej zwariuję i po ścianach będę się snuła jak ten pająk snuj. W muzyczniku dziś nutki relaksujące.
↧