Przyjechał Tatuś i tarzaliśmy się w rodzinnej rozpuście. Znaczy był obiad u Dżizaasa, kocie opowieści czyli porównania osiągnięć pupili, problemów zdrowotnych i wychowawczych itp. ( Szpagetka i jej "nóżka" były oczywiście tematem głównym ), rozmówki plotuśne, polityczne i inne ( na stół wyjechało wino gruzińskie, naprawdę niezłe ). Mła odetchnęła po stresującym tygodniu, choć wiedziała że Szpagetka zrobi jej grandę z powodu zaabażurowania na czas wyjścia mami do Dżizaasa. Dziś Tatuś jedzie do swojej dziewczyny by zabrać ją na troszki do siebie, przyda się jej oderwanie od chałupy bo miała bardzo ciężkie półrocze - tzw. konsekwencje walki z pandemią i ogólny stan naszych służb medycznych przełożyły się na liczebność jej najbliższej rodziny. Tatuś się zaczepionkował bo on się namiętnie czepionkuje ale jakoś bardzo sceptycznie podchodzi do hurra optymizmu czepionkowego i cóś tam podgadywał na temat "za choroby leczenie by się wzięli". Po dokładniejszym rozpytaniu to się okazało że Tatuś jest z tych którzy skuteczność czepienia w tzw. opanowaniu zarazy obliczają na 35 do 40 %, przy czym wzrost odsetka zaczepionych nie wpływa jego zdaniem znacząco na podniesienie skuteczności. Troszki zastanawialiśmy się jak może się kształtować sytuacja z odpornością stadną przy niskim wyczepieniu ale zdaje się że kształtuje się dokładnie tak samo jak przy wyczepieniu wysokim, spływają powoli dane i nie jest to tak jak usiłują nam wmówić zarzundzający pospołu z mendiami że się wszyscy czepią i jest cudownie. Mój własny Tatuś, czepionkarz zawołany, twierdzi że wszystko wskazuje na to że przy okazji pandemii poszedł bezczelny przewał "na czepionkę", na co wskazuje brak wielotorowości w szukaniu remedium na covid.Zgodził się ze zdaniem mła że unijni dali ciała przy zawieraniu kontraktów, przy czym dodał że podejrzewa grubsze przepływy gotówki i lobbing w najczystszej postaci a nie czysty kretynizm jak mu sugerowała mła. Hym... Tatuś może mieć rację, zazwyczaj w kwestiach słabości ludzkiego charakteru ją ma. Od tematów czepionkowych przeszliśmy do tematów politycznych i wszyscy zgodzilim się że obecna rozpierducha w Izraelu wybuchła w tak dogodnym momencie dla Bibiego jak podpalenie Reichstagu dla Adolfa. Potem omówiliśmy sytuację u somsiadów przy czym tu ujawniła się różnica zdań. Tatuś twierdzi że rządy Angeli to najlepszy dla Niemców czas, po czym zgodził się ze mła że teraz może być cóś gorzej co mła z kolei pozwoliło ujadzić że skutkiem dobrych rządów nie powinno być pogorszenie sytuacji obywateli w skutek problemów nierozwiązanych i nawarstwionych latami przez przywiązanie do modelu zarządzania przez ten dobry rzund . Po czym mła wyciągnęła trupa pod tytułem thatcheryzm i usiłowała Tatusiowi wykazać jak dalekosiężne skutki polityki niweczą tzw. dorobek przywódców. Po czym przeszli my do naszych baranów i usiłowaliśmy wymyślać co jeszcze trza dodać do koncertu życzeń zwanego Nowym Ładem. Ja osobiście jestem za znaczącym wzrostem nakładów na szkolnictwo i badania naukowe, oraz budową kosmodromu imienia Tych co Ukradli Księżyc. Uważam że stypendia na rzecz każdego kształcącego się studenta o średniej ocen cztery to co najmniej czterdzieści i cztery tysięcy na roczek powinny wynosić. No i oczywiście darmowe napoje energetyzujące dla onych.Tatuś jest z kolei za przyznaniem każdemu obywatelowi niewolnika uczynionego z uchodźcy, gospodarstwa dzietne powinny mieć ich więcej w zależności od posiadania potomstwa, Dżizaas coś bredziła o stępce od promu, co to już miał pływać po szerokich wodach świeżo oczyszczonego Bałtyku. Po dopłatach na krowę, świnię, owcę i dziecko, niezbędna jest zdaniem nas wszystkich dopłata na kota. I to nie żadne pińcet tylko jakieś normalne piniądze, które zniosą inflację którą nam radośnie obecny zarzund zafundował. No i psy i konie też cóś powinny dostać, mła jest nawet za tym żeby chomiki dostały. Przy okazji pastwienia się przez nas nad New Deal Tatuś orzekł że kapitalizm jest do dupy ale socjalizm ma cóś większą skłonność do przeradzania się w dyktatury. Po czym rozważaliśmy czy lepiej się żyje w państwie w którym rządzi mafia złożona z układu finansowy establishment - zarzund, czy też w państwie którego struktury są mafijne czyli samo jest mafią. Jak widzicie wino się lało, he, he, he . Na koniec objawił się Jądrzej przybyły z kursu żeglarskiego i rozmówki zahaczyły o problem recyklingu. Mła wróciła do domu późno a Szpagetka już czekała coby jej nawymyślać. Mła zdjęła kocie abażur i pół nocy pilnowała coby nie było rozlizywania szwów. Wybaczone miała dopiero po śniadanku i to tylko dlatego że pada i Szpagetce chce się z mami troszki w wyrku pozalegać. Dziś nie ma fotek z ogrodu bo jak pisałam pięknie nam pada w związku z czym korzystamy z uroków domowizny i aparat sobie odłogiem leży.Za to macie stareńkie ilustracje do wróżkowych opowieści, autorzy to Hilda Hechle - środkowy obabrazek, Edmund Dulac - dwa pozostałe. W muzyczniku z cyklu piosnki stare ale jare opowieść o deszczyku w słoneczny dzień padającym w wykonaniu CCR.
↧