
Dobra, ciąg dalszy. Po przyjeździe do Pana Dohtora oglądanie. do dokładnego oglądania Szpagetka była miła, potem wprost przeciwnie bo mimo że Pan Dohtor się starał to bolało. Po rozsunięciu nóżki aż do pachwiny smród okrutny się rozszedł i Pan Dohtor oznajmił mła że Szpagetka na jego oko ze cztery dni lizała. Diagnoza na dzień dobry - ropień i nie wiadomo co pod ropniem, natychmiast dawka uderzeniowa antybiotyku. Szpagetka mimo że już nie była dotykana skrzeczała jak małpa w moich ramionach, same brzydkie miauki i wyzwiska. Druga dawka w sobotę po południu, w międzyczasie Rivanol i zasypka. Doktor pamiętający numery z kołnierzem w jej wykonaniu i wtykanie inszym kotom Szpagetkowych łap połamanych do wylizywania, zarzundził natentychmiastowe wyrośnięcie u mła oczu wokół głowy. Mam pilnować Skarba żeby lizactwem nie grzeszyła. Na szczęście przeciwbólowe zostały dane, przeciwgorączkowych osobno nie trza było i Szpagetka po pochłonięciu około dziesięciu deko surowej wołowiny poszła spać. Przed spaniem zdecydowała się dopuścić mła do łask, były ocierki policzkami i pomrukiwanie. Przed chrapaniem odwiedziła ją też Małgoś, Szpagetka znająca rolę chorego kota na pamięć już czekała z łebkiem nastawionym do głaskania i z malowniczo upozowanym odnóżem. Mła ma nadzieję że to co pod ropniem da się jakoś opanować. Długi weekend przed nami, mła ogłosiła że nic jej nie obchodzi i czas ma wyłącznie dla kota. Małgoś, Pan Dzidek, Ciotka Elka i Gienia w związku z tym zdecydowali się nie umierać w czasie majówki. Jutro chora nawiedzi Cio Mary z dobrutkami. Koty poobwąchiwały Szpagetkę, trochę przy niej poleżały a potem myk do ogrodu, podobno Ocelot Drugi przyprowadził nowego kumpla.
Bardzo dziękujemy Wam za wsparcie, przydało się. Świadomość że są na świecie insze kotne ludzie, które wiedzą jak to jest czyni człowieka silniejszym. Na pocieszkę dziś we wpisie koty Tetsuo Tkahary, wszystkie podobne do Szpagetki. W muzyczniku kołysanka dla Szpagetki.