Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1488

Grudniowe dylematy prezentowo - wysyłkowe

$
0
0



No i się zagrudniło znaczy mła zaczęła pakować prezenty. Mła od paru lat kupuje po świętach przecenione bombki a w sezonie świątecznym bezczelnie je pakuje w sposób okazały ( znaczy celofan i mnóstwo wstążek )  po czym  układa je pod chujinką albo inszym stroikiem i kontenplwa. Proceder kupowanie przecenionych prezentów dla bliskich powinien ją napawać  obrzydzeniem do się ale cóś  nie napawa. Zwyrodniała jest, cieszy się że upolowała  tanio podarek, straszna z niej larwa i szczeżuja. W tym roku nie ma pod czym kontemplwać to mła tylko pakuje i chowa do szafy. Teraz  ma ostre myślenie jak ten bombkowy prezent przesłać pocztą i nie narazić go na stłuczenie. No a sami widzicie jakie delikatności mła chce poczcie albo firmom kurierskim powierzyć.  Mła co prawda nazbierała styropianu i folii bąbelkowej ale cóś do końca nie jest przekonana że takowe zabezpieczenie wystarczy. Jak mła nie wie jak cóś technicznie rozegrać to zazwyczaj dręczy Mamelona ale teraz nie śmie bo Mamelon sam się dręczy własnym uczuleniem. Świństwo co i raz powraca mimo tego że Mamelon głównie je ziemniaki z ziemniakami.
 

A  co mła by chciała dostać od faceta w czerwonym ubabranku? Hym... pamiętasz Mikołaju jak się dwa lata temu się ładnie napraszałam -"Santa baby, just slip a sable under the tree, for me I've been an awful good girl",  dziś kontynuuję - żadnych przecenionych prezentów please, he, he, he. Mła nie wie co jej wówczas na łeb  padło, najwyraźniej  nie była najlepszą wersją  siebie  odpuszczając Mikołaju dobrutki co jej miał przynieść i prosząc głównie   o  takie niematerialne podarki. W tym roku mła się zdecydowała - bardzo proszę o rozważenie przyniesienia  w worze dla mła tytułu własności kopalni platyny. Już mła by błękitnego cadillaca i te drobnostki od Tiffaniego to sobie załatwiła we własnym zakresie, żeby się  Mikołaj nie kłopotał przeciskaniem z tym wszystkim przez komin. Jeszcze nie daj boszsz... by  utknął i mła znów wydzwaniałaby do kominiarza coby się do prezentów dorwać, tzn. chciałam napisać coby  Mikołaja oswobodzić i śnięta uratować. "Santa baby, forgot to mention one little thing, a ring"  z tym że to "I don't mean on the phone" to  już nieaktualne. Przynieś najnowszego Samsunga, mła go sprzeda i za tę forsę  obstaluje  sobie pierścianek złoty z ulubionym kamieniem sztuk dwie. Mła w deklaracji  zapomniała wspomnieć o kamieniu pierściankowym ( jakby nie zapomniała  to by był  brylant, wówczas jest szansa  na znacznie więcej  pierścianków z ulubionymi kamieniami, które są tańsze niż  brylanty  ) więc Samsung i jakiś pierścianek  ( nawet taki  brzydki, do przerobienia ) załatwi sprawę.

Z rzeczy mła dopieszczających ( mła z doświadczenia wie że na Mikołaja za bardzo nie ma co liczyć i trza się dopieszczać samej )  to mła za ymieninowa kasę zanabyła te olejki co je od dawna pragnęła posiadać. Tak jak  groziła. Przy okazji mła namówiła do złego Mamelona, która jest łasa na lawendę w każdej postaci ( mła podejrzewa Mamiego że w poprzednim wcieleniu była kozo - owieczką na jakimś miłym zadupiu na południu Europy, która z lubością pasała  się na zakazanych lawendowych polach ). Mamelon poszalawszy z lawendami prawie tak jak mła z bobem tonką ( albo z bobem tonkiem, bo jakoś tak nam się zdziwnie i całkiem nieprawidłowo za to nadzwyczaj  łatwo  odmienia przez przypadki boba tonkę  - celownik jest uroczy - bobiemu tonkiemu ). Teraz  po chałupie mła zimową porą będzie się niosła  woń skoszonej trawy. Dla mła uroczo choć Mamelon twierdzi że mła ma końskie gusta. Hym... potwarz i nieprawda, zapach owocu kumaru brzmi przeca egzotycznie i nijak się z pastwiskiem nie kojarzy, he, he, he. Jak już kiedyś na blogim  pisałam to jest zapach roślin motylkowatych, cóś jak  koniczyna,  akacja, groszek pachnący, głęboka słodycz.

Mła się zastanawia czym tę słodycz będzie łamać i wychodzi jej na to że bergamotą i jakimś  żywicznym aromatem.  Inwestycja mła w kurtkę za 12 peelenów pozwoliła mła nabyć też olejek z olibanum i nie tylko, mła biblijnie pojechała i nabyła olejek z balsamowca mirry. Co  prawda nie abisyński bo jeszcze troszki rozsądku jej  się ostało tylko  tańszy. W zasadzie to tak po prawdzie kadzidło powinno się palić ale po pierwsze to  trza mieć balsaminkę do palenia, a po drugie mła nie przepada za wonnym dymem w chałupie. No tak, drogi Mikołaju, mirra i kadzidło już są, teraz mła jeszcze raz wraca do sprawy złota. Przydałoby się. Właściwie w okresie świątecznym to mła powinna domagać się zwrotu kasy ymieninowej za te kadzidlane zakupy, jak najbardziej świąteczne. Mła się nie zwraca, mła sądzi że Mikołaj powinien  się z tym złotem postarać  bo mła wzięła  na siebie zakup świątecznych kadzidełek. I mła doda od razu że wie  iż "złota" folia do pakowania prezentów  nabyta w IKEA nie to nie jest to o co mła chodzi.

Dzisiejsze foty są bombkowo stroikowe i jest jedna fota Szpagetki. Mła prosiła  Mrutka o sesję ale on jest zajęty chrzęszczeniem w zmarzniętych liściach, biega po ogrodzie i podwórku i chrzęści.  Mła jest pewna że Mruti miał urodzić się rabladorem tylko  Naturze się cóś pokićkało i kotka się oszczeniła zamiast jakiejś su. Przybył tylko na żarełko i myk z domu chrzęścić. A madka woła  do Mrutka "Mrutku, Mrutku ! ", no a Mrutek madce odpowiada "Nic nie słyszę bo chrzęszczę."  Kiedy Mruti wraca do domu jest ciemnawo o madka nie ma już sił na focenie rabladora kociego. Po za  tym Mrutek śpi na nielegalu po kordłą, wymarznięty po tym chrzęszczeniu. 


Viewing all articles
Browse latest Browse all 1488


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>