To ja, Winnetou, he, he, he. Mła powraca do blogosfery ( błogiej sfery ) z odnowionym sprzętem nadawczo - odbiorczym, nowymi meldunkami niezaszyfrowanymi, fotami co je bez opamiętania cykała i wogle ze wszystkim swoim. Mła jest przeszczęśliwa że może znów jadzić, nudzić i motać w necie. Jest tak zadowolniona że nawet ten popieprzony nowy blogger jakby jej cóś mniej przeszkadza, choć podejrzewa że takowy stan nieprzeszkadzajstwa długo się nie utrzyma ( najgorzej jak któś chce ulepszyć dobre i wyprodukuje babola a potem go wciska ). Mła Wam zaraz podonosi i ponadaje i potruje jak ten truj, o wszystkiem. Znaczy o ogrodzie, o kotach które właśnie osiągnęły III stopień zasilania i IV upierdliwości ( żrą jak marzenie i mają mnóstwo energii coby dowalać mła ), o wakacjach co je sobie mła urządziła tzw. rzutem na taśmę, o covidzie strasznym i złym i jeszcze odeń straszniejszej "heroicznej walce z zarazą" u nas i gdzie indziej ( hym... zdawa się że stosunek większości Włochów do ich zarzundu i sposobu radzenia sobie przez ów zarzund z problemem jest cóś tak samo sceptyczny jak stosunek coraz większej grupy rodaków do radzenia sobie z problemem przez nasz zarzund ), o śmiesznostkach, bolączkach, zwyczajnostkach. Znaczy będzie znowu o niej, he, he, he.
Kreatywna mła nadal się będzie kreować na znafczynię uprawy roślin, hodowli kotów i skrzyżowanie dziesiątej wody po prawdziwej damie z pseudoznawczynią wszystkiego. Hym... tego... znaczy mła roztoczy cóś jakby czar swojej rozlazłej osobowości. Mła zacznie mocno - popaczcie na fotkę poniżej - była wichura i mła poniosła straty. Suchy grab co to mła planowała potraktować go jako solidną podporę pod ramblery, nie zdzierżył wiania i zwalił się na Suchą - Żwirową. Najgorsze że z usunięciem drzewska trza poczekać aż się polepszy Włodzimierzowi Ciotki Elki ( dopadło go zapalenie żył i musi dojść do siebie zanim zostanie bestialsko wykorzystany ). Mła szczęśliwa że drzewo zwaliło się w nocy, w czasie kiedy koty słodko chrapały w wyrku ( bo na dworze lało i wiało ). Wielkich strat ni ma, tym nie mniej drzewsko zwalone mła drażni swoim widokiem i mła się poczuwa tak jakoś ogrodowo zdegustowana. Pociesza się za to tym że wreszcie nadejszły niderlandzkie cebuliszcza. Mła w poniedziałek rano urządza wysyłkę więc cebulkowi niech się spodziewają ( mła nie wysłała w piątek po południu bo nie chciała żeby cebulki się w jakichś przechowalniach bujały, u niej doma w chłodzie leżą ).
P.S. Oczywiście żeby nie było za fajnie mła rozwaliła wejście kabelkowe do zgrywania zdjątek z aparatu. Mła to jest zdolna!