Mła dziś rano przed łobowiązkiem co miała do załatwienia pojechała relaksacyjnie na śmieci i wysorty. Ja wiecie ze mła złość obecnie uszami wychodzi i relaksacja była konieczna. U Mamiego nie lepiej, sąsiedztwo powoduje że jest drażliwa. To właśnie plus uczulenie które się pojawia i znika tak Mamelona dobiło że wysortowy ryneczek w Pabianicach po prostu trza było sobie zaaplikować coby nie popaść w schizofrenię bezobjawową ( w dawnym ZSRR tyż byli chorzy bezobjawowi, zamykano ich w psychuszkach, dziś się to określa jako psychiatrię represyjną a mniej elegancko udupieniem człowieka za pomocą medycznych ). Ryneczek nie był przesadnie bogaty ale nie o to chodzi żeby z cudownie odnalezionym Rembrandtem z takiego ryneczku wyjść. Po prostu pogrzebałyśmy sobie w tych odrzutach z "lepszego świata". Mła zakupiła za całe sześć złotych polskich dwa ceramiczne świeczniczki, w tym jeden mogący robić za mini paterkę. Należycie niebiewskie, w różnych odcieniach cooloru. Wzornictwo typu wczesne lata siedemdziesiąte.
Po ceramice mła się skupiła na tzw. wieszankach. Dorwała była obrazek wykrzyżykowany w ramce z prawdziwego drewna. Motyw dla bardzo infantylnych pań starszych, mła uznała że podpada pod starcze zdziecinnienie i zaczęła się bardzo poważnie targować ( to z kolei podpada pod targowanie zajadłe ). Obrazek kupiła za nieprzyzwoitą kwotę dziesięciu złociszy ( na szczęście Mamelon była zajęta oglądaniem klamotów i mła uniknęła jej spojrzenia nr siedemdziesiąt siedem czyli "Przepłaciłaś!". Jak mła wydała szesnaście złociszy to doszła do wniosku że dosyć tego tarzania się w zakupowej rozpuście bo nie będzie za co wysterylizować Pasiaka. Dalsze zakupy były bardzo racjonalne - ziemniaczki o różowo czerwonej skórce i żółtym miąższu, cud tyczna fasolka bezłykowa, borówka amerykańska gigantycznych rozmiarów i w rozsądnej cenie, jajka od wolnej kury - same potrzebności. Za potrzebności mła zapłaciła więcej niż za wysortową rozpustę w związku z czym czuła się niemal rozgrzeszona. Nie całkiem dobrze z tym rozgrzeszeniem wyszło bo na koniec mła upojona własną skromnością zaliczyła "moralne potknięcie" - dwa bukiety kfiotów kupiła.