Wiem, wiem, womitujecie już tematami pandemicznymi ale nie ma lekko - zaraz mija nam drugi miesiąc zamknięcia ( drugą miesięcznicę tym wpisem czczę ) i choć cóś tam poluzowali to histeria narobiła takich szkód że odkręcanie tego wszystkiego zajmie mnóstwo czasu, sił i środków i nikomu i niczemu , może z wyjątkiem środowiska naturalnego i paru kolesi trzepiących kasę, nie będzie od tego lepiej . Jest to też ostatni w wykonaniu mła tekst pandemiczny ( kobyła prawdziwa ) bo mła nie sądzi że cóś ją jeszcze w temacie zaskoczy. Co się przez ten miesiąc od ostatniego pandemicznego wpisu zmieniło? Znacząco i to bardzo wzrosła liczba medycznych domagających się twardych dowodów na to czym faktycznie jest ta epidemia. Wzrosła dlatego że jak do znudzenia wieszczyłam wypływa coraz więcej brudków o manipulowaniu danymi, między innymi w temacie włoskim ( mła wiedziała że tam smród będzie ogromny, czuła przez skórę zanim jeszcze doszła do racjonalizacji ) a także w temacie hiszpańskim ( choć tam smrodek jest znacznie mniejszy ) i wonieje też brzydko zza Atlantyku. Zaczęło się rzecz jasna od sprawdzania dogłębnego konkretnych przypadków i od razu zrobiło się mało ciekawie. Okazało się bowiem i to tak czarno na białym podczas weryfikacji że w przypadku znacznego odsetka osób wciągniętych do rejestrów jako zmarłych na covidochorobę nie ma faktycznej pewności że to nowe schorzenie spowodowało ich zejście. Dzieje się to z tej przyczyny że osoby te znajdowały się w tzw. stanie terminalnym, znaczy że można było przewidzieć długość ich życia. Pisząc krótko - nie wiemy czy osoby takie zmarły z Covid 19 czy z powodu Covid 19. Pisałam już o tym wcześniej ale nie sądziłam że liczba tych nieustalonych przypadków będzie aż tak duża. Szukając przyczyny wzmożonej umieralności w Lombardii dobrano się do decydującego zdaniem mła czynnika - zarządzania systemem ochrony zdrowia ( mła wielokrotnie to międliła bo czuła że tu jest pies pogrzebany i ci co przyczyny śmiertelności na zarazę badajo też go wyczuli, mła natentychmiast sobie pomyślała że powinna się wabić Sherlock ). Niestety wszystko zdaje się potwierdzać tezę włoskiego epidemiologa który chyba już w lutym napisał o tym że jak zatka się szpitale ludźmi nie wymagającymi hospitalizacji i pacjentami hospicjów to nie ma zmiłuj i będzie się działo.
No, żaden system ochrony zdrowia tego nie zdzierży. Pacjenci hospicjów byli podłączani do respiratorów , potem zjawiali się pacjenci których do zajętych respiratorów nie można było podłączyć, potem był triage itd. Jednym słowem prawdziwe bordello wynikłe z niczego innego tylko z braku organizacji, braku racjonalnego podejścia do tematu i niedoinwestowania służb medycznych. O dziwo to bordello nie rozciągnęło się na całą włoską krainę, ogniska wzmożonej śmiertelności nie zamieniły się w jeden wielki pożar. Jak się okazuje kwarantanna wprowadzona w niektórych rejonach Lombardii w niczym nie pomogła ( wypłaszczanie nastąpiło ale zdaniem mła to głównie bruzd w mózgach niedotlenionych przez noszenie maseczek przez obywateli inszych państw postraszonych włoskim kryzysem ), choroba szalała roznoszona przez medycznych, którym nie zapewniono środków ochrony, głównie w rejonach o dużym nasyceniu placówkami medycznymi i opiekuńczymi ( często koronka omijała wielkie miasta co jest zastanawiające, ba, są duże miasta gdzie śmiertelność rok do roku liczona spadła, między innymi w mieście Odzi - przyczyną tej jak na razie niższej śmiertelności najprawdopodobniej jest zmiana stylu życia przez wprowadzenie izolacji społecznej ). Kolejne kraje Europy w różnym stopniu i w różny sposób wyciągały wnioski z lekcji włoskiej ( do dziś zresztą do końca nieprzerobionej ) czyli z tego jak się brzydko robi w kraju który ma problemy z opieką medyczną nawet w swojej najbogatszej prowincji, jednakże niezależnie od sposobu radzenia sobie z zagrożeniem wszędzie Covid 19 atakował i zbierał śmiertelne żniwo w podobny sposób - umierali i umierają w większości pacjenci szpitali, hospicjów, domów opieki. Statystycznie to ostatnio było to blisko 70% wszystkich zmarłych którym przypisano zejście na Covid 19.
Dziś mła przeczytała szwedzkie jęki na temat leczenia staruszków. No bo wicie tam teraz trwa dochodzenie czy staruszków leczy się właściwie i czy po pozorem leczenia nie uprawia się masowej eutanazji. Sprawa jest cienka z powodu form tlenoterapii i podawania pacjentom leków na bazie opiatów. Mła napisze tak, wspomaganie oddychania w sposób zgodny z fizjologią jest u tak starych pacjentów w porządku, nie wywołuje kontowersji jak podłączanie do respiratorów generujących ciśnienie pozytywne wtłaczających powietrze do starych i niewydolnych płuc - jakbyście nie wiedzieli to powietrze w sposób naturalny zasysamy. Są tacy którzy uważają że wszelka tlenoterapia ma być dostępna dla staruszków bez względu na stan ich zdrowia a potem trza im zabrać jeszcze silne leki przeciwbólowe bo hamują proces natleniania organizmu. Taa... wskutek tego możemy mieć nikłą nadzieję że część pacjentów 80+ ze skrajnymi niewydolnościami innych narządów nie umrze na COVID - 19. Umrą na coś zupełnie innego za to z w mękach. To się nazywa wybrukować piekło dobrymi chęciami. No ale problem szwedzki to jest jakiś pryszczyk przy tym co sobie zrobili Włosi. Może dlatego że Szwedzi to cóś bardziej realnie patrzą na biologię, bez sentymentów ( majo bardzo brzydkie karty w historii z tego tytułu, stąd też pewnie taka skrupulatność w sprawdzaniu czy jednak się staruszków nie dobija ). A wracając do kwestii statystki to medyczni drążą z uporem temat licznika i mianownika. Wicie rozumicie chodzi o ten stosunek zachorzałych i zmarłych do tylko zachorzałych.
Można na tej podstawie wyciągnąć wnioski na temat faktycznej śmiertelności Covid 19. Tu się robi ciekawie bo prognozowana przez WHO śmiertelność na poziomie powyżej 3% przy masowym testowaniu spada i to znacznie, co zresztą funkcyjni tej organizacji na początku tego cyrku zapowiadali i to że tak powiem neonem i dużymi literami. Obecnie większość epidemiologów ( nawet tych z College of London, dzięki których modelom statystycznym siedzimy w chałupach ) uznaje za najbardziej prawdopodobne że w skali całej populacji zaraża się co najwyżej 20% ludzi z czego około1% umiera. Skąd takie a nie inne dane. Głównie z "Diamond Princess", statku który dzięki kwarantannie był niczym laboratorium ( ale nie tylko bo jest coraz więcej danych i z inszych miejsc ) . To dzięki danym z odciętego statku czerpiemy informacje o roznoszeniu się wirusa w populacji gdzie średnia wieku wynosi powyżej 50 lat ( cóś tak bliżej 60 lat to średnia wieku pasażerów tej łajby ). Jak wiadomo ryzyko zapadnięcia na Covid 19 i przejścia go z ciężkimi objawami lub nieprzejścia go czyli zachorowania ze skutkiem śmiertelnym wzrasta wraz z wiekiem, zatem dane dotyczące populacji dla których średnia wieku jest niższa będą inne. Śmiertelność i ciężkie zachorowania będą stanowiły w młodszej populacji nikły procent, być może będzie to procent niższy niż ten z którym mamy do czynienia w przypadku sezonowej grypy. A może wyższy ale nie ma tu mowy o jakiejś hekatombie o której z takim histerycznym zawodzeniem piały media i w którą tak wiele osób odciętych od innych ludzi i skazanych na przekaz medialny uwierzyło. Nic takiego nie nastąpiło, te słynne dzięki mendiom chłodnie się nie zapełniły, jedyne co naprawdę solidnie pieprznęło to gospodarka.
No dobra, to skąd ta panika, ta kwarantanna i dlaczego nie jeden tylko a wszystkie niemal rzundy rzuciły się do izolowania wszystkich jak leci? Po raz enty zahaczę o problem z pewną grupą zawodową. Jak wiecie nie podzielam zdania, które zdaje się jest zdaniem większości, że politycy są mądrzejsi od reszty społeczeństwa. Ja uważam że są jego obrazem. Pisałam już o tym wielokrotnie ale piszę jeszcze coby zdanie mła trafiło. Społeczeństwo nie składa się z samych geniuszy więc wśród polityków rzadko któś taki się trafia. Większość politycznych to są Kowalskie, Smithy albo inne Watanabe tak samo mądro - głupie jak reszta ludziów ( może nawet nieco głupsze ale bardziej cwane bo od zawsze do tego zawodu mamy negatywną selekcję ). Oczekiwanie od nich rozwiązań i racjonalnego myślenia za nas w chwili kryzysu jest obarczone bardzo dużym ryzykiem. Olbrzymia większość ludzi potrzebuje wodza, taka nasza stadna uroda że hierarchia musi być coby nam się przeżyć udało, problem polega na tym że to jest wódz jak ulepiony z wyobrażenia takiego właśnie Kowalskiego o sobie samym w roli wodza. Znaczy na ogół tragikomedia bo oczekujemy racjonalnych działań od Kowalskiego któren bywa nieraz bliźniakiem mynistra Sasina ( każdy rzund na świecie ma w składzie swoich Sasinów, niektóre rzundy się z samych Sasinów składajo bo sieroty z manią prawdziwą głosują na inne sieroty ) . A my społeczeństwo mamy wynikające albo z lenistwa albo ze zmęczenia zbyt duże zaufanie do politycznych i znikomą nad nimi kontrolę. Zaufanie dobra rzecz ale kontrola lepsza. Osobiście to Kowalskiemu bym cały czas na łapy patrzała, z okazji epidemii to nawet szkło powiększające bym zakupiła. Ale większość ludzi woli zawierzenie i świnty spokój a nie wgapianie się w cudze łapy. Wgapiają się jak już muszą. Teraz ich trochę przymusi bo za jakiś czas, wraz z wylezieniem ludzi z zamknięcia, nie da się już ukryć że cóś z tą pandemią nie jest halo. Stopień zawierzania w pandemię naszą powszechną będzie malał albo do pojawienia się naprawdę groźnej mutacji wirusa ( tzw. druga fala, wówczas naprawdę będzie się działo ) albo do zaniku problema ( i wtedy pojawią się masowo zadawane pytania, też się będzie działo ).
A pandemia ? Cóż, obecnie są dysonanse poznawcze wielopłaszczyznowe, te klimaty ( mła już nie jest odbierana jako nawiedzona przez ludzi konfrontujących przekaz medialny z realem, znaczy takich którzy wyleźli z domów i pracują, liczba pandofili zaczęła wyraźnie maleć w jej mieście ) . Mła paczy i czeka na tę chwilę kiedy się przeleje i ludek zacznie szukać winnego ( zamiast pożytecznych rozmyślań nad nazwijmy to naiwnością własną w sprawie niektórych zawierzeń będzie szukanie koziołka ). Dostanie się świecznikowym bo któś beknąć musi, mła nie tak dawno przeczytała dobry komentarz do sytuacji tych co na świeczniku - "Anuszka już rozlała olej." A co z wirusem? A zostanie z nami jak wiele innych przed nim i jak wiele innych po nim. Będzie sobie pewnie mutował w słabsze albo groźniejsze szczepy. Kraje które go "zwalczyły" notują nowe zachorowania ( nawet te inwigilujące na potęgę obywateli ) co było do przewidzenia i o czym zresztą epidemiolodzy uprzedzali mówiąc i pisząc tzw. otwartym tekstem ale ani WHO się jakoś jasno nie wypowiadało ( były bajania o przerwanej transmisji wirusa i zaniknięciu na które to info większość znawców tematu reagowała wysypką objawiającą się wysypaniem na papier bądź ekran ) ani polityczni, którzy zastanawiali się co też będzie się bardziej wyborcom in spe podobało a nie czy ludziom powiedzieć że są tak samo mało kumaci w temacie jak oni i tak naprawdę to może nie oni powinni w tym momencie zarządzać ( ta magia władzy, nikt się tego "dobra" nieprzymuszony nie pozbywa ) tylko że trzeba by się zdać na jakiś system, który nie bazuje na modelach tylko na realnych danych i zarządzany jest przez medycznych którym się mocno patrzy na ręce w sprawie powiązań z biznesem medyczno - farmaceutycznym ( cóś na kształt szwedzkiego rozwiązania ). Kwarantanna posłużyła jako wypłaszczacz i jako oswajacz tematu, bardzo drogi oswajacz! Teraz będziemy wszyscy płacić za wypłaszczenie i oswojenie i nie sądzę żeby to nam dobrze zrobiło na charakter.
A co z paniką zarazową? Oczywiście zawsze trafią się niedorozwoje lejące pielęgniarki, ratowników czy Ślązaków. No ale w takich niedorozwojowych wypadkach to jest zazwyczaj pretekst do przemocy a nie wiara fanatyczna w pandemię ciężką. Na masową skalę w tym pokoleniu ten numer będzie ciężko powtórzyć, zbyt wiele autorytetów przestanie być autorytetami a niedowierzanie w kwestiach epidemicznych władzy wszelkiej i tej demokratycznej i tej autorytarnej się weźmie i zalęgnie. Rzecz potencjalnie niebezpieczna w razie wysypu jakiegoś prawdziwego świństwa. No i "w necie pisali" nie będzie już prawdą objawioną, nawet najdurniejsi będą się gubić w przekazach dnia z wielu źródeł pochodzących co może mieć nawet pozytywy. Mła ma brzydkie podejrzenie że najbardziej głupie przekazy zyskają najliczniejszych zwolenników. A w ramach bonusu przypominam wszystkim oczekującym na szczepionkę jako rozwiązanie doskonałe że od 36 lat poszukujemy formuły szczepionki na HIV i że co roku gramy w ruletkę z grypą ( czasem trafiamy a czasem nie, bo to głównie sprawa odporności krzyżowej a nie tego że posiadamy formułę na wszystkie rodzaje grypy, bo to niemożliwe ). Koronawirusy z łatwością mutują, do tej pory nie ma żadnej szczepionki na wirusy z tej grupy, więc w oczekiwaniu na coś naprawdę skutecznego można sporą część życia spędzić w "izolacji społecznej". I tym radosnym akcentem kończę.W ramach ozdóbstwa Hans Holbein młodszy i inni.
P.S. Ostatnimi czasy znów wypłynęła kwestia wiarygodności testów, im dalej tym weselej. Mła widzi że jak ludziskom się trzeźwieje to za pomocą mendiów usiłuje im się implantować nową porcję strachu. Teraz na tapecie jest choroba dzieci, już się ćwierka cóś o testach. Pieniędze, pieniędze i jeszcze raz pieniędze! I te youtuby i facebooki którym do tej pory nie przeszkadzało lizanie brudnego kibla w tzw. wyzwaniach a nagle zaczęły przeszkadzać wywiady z medycznymi.
P.S.2 Czemu miało służyć zamknięcie granic w EU, skoro ani Korea Południowa ani Japonia ( to 36 milionowe Tokio, he, he, he ) nie zamknęły granic? Odpowiedzcie sobie na to w ten sposób - czy wolelibyście być leczeni przez niemiecką czy polską służbę zdrowia? Jako muzycznik zapodaję dla wszystkich "drążących" stosowną pieśń artysty ostatnio bardzo modnego , szczególnie polecam ostatnią zwrotkę. I tyle w tym temacie b o mła już tyż nim rzyga. Za spiskowym tajnym pozdrowieniem. Hym... zdaje się że mła zniesmaczona mainstreamem właśnie przelazła ostatecznie do alternatywy. Może nawet alternatywy w kolorze pomarańczowym?

Dziś mła przeczytała szwedzkie jęki na temat leczenia staruszków. No bo wicie tam teraz trwa dochodzenie czy staruszków leczy się właściwie i czy po pozorem leczenia nie uprawia się masowej eutanazji. Sprawa jest cienka z powodu form tlenoterapii i podawania pacjentom leków na bazie opiatów. Mła napisze tak, wspomaganie oddychania w sposób zgodny z fizjologią jest u tak starych pacjentów w porządku, nie wywołuje kontowersji jak podłączanie do respiratorów generujących ciśnienie pozytywne wtłaczających powietrze do starych i niewydolnych płuc - jakbyście nie wiedzieli to powietrze w sposób naturalny zasysamy. Są tacy którzy uważają że wszelka tlenoterapia ma być dostępna dla staruszków bez względu na stan ich zdrowia a potem trza im zabrać jeszcze silne leki przeciwbólowe bo hamują proces natleniania organizmu. Taa... wskutek tego możemy mieć nikłą nadzieję że część pacjentów 80+ ze skrajnymi niewydolnościami innych narządów nie umrze na COVID - 19. Umrą na coś zupełnie innego za to z w mękach. To się nazywa wybrukować piekło dobrymi chęciami. No ale problem szwedzki to jest jakiś pryszczyk przy tym co sobie zrobili Włosi. Może dlatego że Szwedzi to cóś bardziej realnie patrzą na biologię, bez sentymentów ( majo bardzo brzydkie karty w historii z tego tytułu, stąd też pewnie taka skrupulatność w sprawdzaniu czy jednak się staruszków nie dobija ). A wracając do kwestii statystki to medyczni drążą z uporem temat licznika i mianownika. Wicie rozumicie chodzi o ten stosunek zachorzałych i zmarłych do tylko zachorzałych.
Można na tej podstawie wyciągnąć wnioski na temat faktycznej śmiertelności Covid 19. Tu się robi ciekawie bo prognozowana przez WHO śmiertelność na poziomie powyżej 3% przy masowym testowaniu spada i to znacznie, co zresztą funkcyjni tej organizacji na początku tego cyrku zapowiadali i to że tak powiem neonem i dużymi literami. Obecnie większość epidemiologów ( nawet tych z College of London, dzięki których modelom statystycznym siedzimy w chałupach ) uznaje za najbardziej prawdopodobne że w skali całej populacji zaraża się co najwyżej 20% ludzi z czego około1% umiera. Skąd takie a nie inne dane. Głównie z "Diamond Princess", statku który dzięki kwarantannie był niczym laboratorium ( ale nie tylko bo jest coraz więcej danych i z inszych miejsc ) . To dzięki danym z odciętego statku czerpiemy informacje o roznoszeniu się wirusa w populacji gdzie średnia wieku wynosi powyżej 50 lat ( cóś tak bliżej 60 lat to średnia wieku pasażerów tej łajby ). Jak wiadomo ryzyko zapadnięcia na Covid 19 i przejścia go z ciężkimi objawami lub nieprzejścia go czyli zachorowania ze skutkiem śmiertelnym wzrasta wraz z wiekiem, zatem dane dotyczące populacji dla których średnia wieku jest niższa będą inne. Śmiertelność i ciężkie zachorowania będą stanowiły w młodszej populacji nikły procent, być może będzie to procent niższy niż ten z którym mamy do czynienia w przypadku sezonowej grypy. A może wyższy ale nie ma tu mowy o jakiejś hekatombie o której z takim histerycznym zawodzeniem piały media i w którą tak wiele osób odciętych od innych ludzi i skazanych na przekaz medialny uwierzyło. Nic takiego nie nastąpiło, te słynne dzięki mendiom chłodnie się nie zapełniły, jedyne co naprawdę solidnie pieprznęło to gospodarka.
No dobra, to skąd ta panika, ta kwarantanna i dlaczego nie jeden tylko a wszystkie niemal rzundy rzuciły się do izolowania wszystkich jak leci? Po raz enty zahaczę o problem z pewną grupą zawodową. Jak wiecie nie podzielam zdania, które zdaje się jest zdaniem większości, że politycy są mądrzejsi od reszty społeczeństwa. Ja uważam że są jego obrazem. Pisałam już o tym wielokrotnie ale piszę jeszcze coby zdanie mła trafiło. Społeczeństwo nie składa się z samych geniuszy więc wśród polityków rzadko któś taki się trafia. Większość politycznych to są Kowalskie, Smithy albo inne Watanabe tak samo mądro - głupie jak reszta ludziów ( może nawet nieco głupsze ale bardziej cwane bo od zawsze do tego zawodu mamy negatywną selekcję ). Oczekiwanie od nich rozwiązań i racjonalnego myślenia za nas w chwili kryzysu jest obarczone bardzo dużym ryzykiem. Olbrzymia większość ludzi potrzebuje wodza, taka nasza stadna uroda że hierarchia musi być coby nam się przeżyć udało, problem polega na tym że to jest wódz jak ulepiony z wyobrażenia takiego właśnie Kowalskiego o sobie samym w roli wodza. Znaczy na ogół tragikomedia bo oczekujemy racjonalnych działań od Kowalskiego któren bywa nieraz bliźniakiem mynistra Sasina ( każdy rzund na świecie ma w składzie swoich Sasinów, niektóre rzundy się z samych Sasinów składajo bo sieroty z manią prawdziwą głosują na inne sieroty ) . A my społeczeństwo mamy wynikające albo z lenistwa albo ze zmęczenia zbyt duże zaufanie do politycznych i znikomą nad nimi kontrolę. Zaufanie dobra rzecz ale kontrola lepsza. Osobiście to Kowalskiemu bym cały czas na łapy patrzała, z okazji epidemii to nawet szkło powiększające bym zakupiła. Ale większość ludzi woli zawierzenie i świnty spokój a nie wgapianie się w cudze łapy. Wgapiają się jak już muszą. Teraz ich trochę przymusi bo za jakiś czas, wraz z wylezieniem ludzi z zamknięcia, nie da się już ukryć że cóś z tą pandemią nie jest halo. Stopień zawierzania w pandemię naszą powszechną będzie malał albo do pojawienia się naprawdę groźnej mutacji wirusa ( tzw. druga fala, wówczas naprawdę będzie się działo ) albo do zaniku problema ( i wtedy pojawią się masowo zadawane pytania, też się będzie działo ).
A pandemia ? Cóż, obecnie są dysonanse poznawcze wielopłaszczyznowe, te klimaty ( mła już nie jest odbierana jako nawiedzona przez ludzi konfrontujących przekaz medialny z realem, znaczy takich którzy wyleźli z domów i pracują, liczba pandofili zaczęła wyraźnie maleć w jej mieście ) . Mła paczy i czeka na tę chwilę kiedy się przeleje i ludek zacznie szukać winnego ( zamiast pożytecznych rozmyślań nad nazwijmy to naiwnością własną w sprawie niektórych zawierzeń będzie szukanie koziołka ). Dostanie się świecznikowym bo któś beknąć musi, mła nie tak dawno przeczytała dobry komentarz do sytuacji tych co na świeczniku - "Anuszka już rozlała olej." A co z wirusem? A zostanie z nami jak wiele innych przed nim i jak wiele innych po nim. Będzie sobie pewnie mutował w słabsze albo groźniejsze szczepy. Kraje które go "zwalczyły" notują nowe zachorowania ( nawet te inwigilujące na potęgę obywateli ) co było do przewidzenia i o czym zresztą epidemiolodzy uprzedzali mówiąc i pisząc tzw. otwartym tekstem ale ani WHO się jakoś jasno nie wypowiadało ( były bajania o przerwanej transmisji wirusa i zaniknięciu na które to info większość znawców tematu reagowała wysypką objawiającą się wysypaniem na papier bądź ekran ) ani polityczni, którzy zastanawiali się co też będzie się bardziej wyborcom in spe podobało a nie czy ludziom powiedzieć że są tak samo mało kumaci w temacie jak oni i tak naprawdę to może nie oni powinni w tym momencie zarządzać ( ta magia władzy, nikt się tego "dobra" nieprzymuszony nie pozbywa ) tylko że trzeba by się zdać na jakiś system, który nie bazuje na modelach tylko na realnych danych i zarządzany jest przez medycznych którym się mocno patrzy na ręce w sprawie powiązań z biznesem medyczno - farmaceutycznym ( cóś na kształt szwedzkiego rozwiązania ). Kwarantanna posłużyła jako wypłaszczacz i jako oswajacz tematu, bardzo drogi oswajacz! Teraz będziemy wszyscy płacić za wypłaszczenie i oswojenie i nie sądzę żeby to nam dobrze zrobiło na charakter.
A co z paniką zarazową? Oczywiście zawsze trafią się niedorozwoje lejące pielęgniarki, ratowników czy Ślązaków. No ale w takich niedorozwojowych wypadkach to jest zazwyczaj pretekst do przemocy a nie wiara fanatyczna w pandemię ciężką. Na masową skalę w tym pokoleniu ten numer będzie ciężko powtórzyć, zbyt wiele autorytetów przestanie być autorytetami a niedowierzanie w kwestiach epidemicznych władzy wszelkiej i tej demokratycznej i tej autorytarnej się weźmie i zalęgnie. Rzecz potencjalnie niebezpieczna w razie wysypu jakiegoś prawdziwego świństwa. No i "w necie pisali" nie będzie już prawdą objawioną, nawet najdurniejsi będą się gubić w przekazach dnia z wielu źródeł pochodzących co może mieć nawet pozytywy. Mła ma brzydkie podejrzenie że najbardziej głupie przekazy zyskają najliczniejszych zwolenników. A w ramach bonusu przypominam wszystkim oczekującym na szczepionkę jako rozwiązanie doskonałe że od 36 lat poszukujemy formuły szczepionki na HIV i że co roku gramy w ruletkę z grypą ( czasem trafiamy a czasem nie, bo to głównie sprawa odporności krzyżowej a nie tego że posiadamy formułę na wszystkie rodzaje grypy, bo to niemożliwe ). Koronawirusy z łatwością mutują, do tej pory nie ma żadnej szczepionki na wirusy z tej grupy, więc w oczekiwaniu na coś naprawdę skutecznego można sporą część życia spędzić w "izolacji społecznej". I tym radosnym akcentem kończę.W ramach ozdóbstwa Hans Holbein młodszy i inni.
P.S. Ostatnimi czasy znów wypłynęła kwestia wiarygodności testów, im dalej tym weselej. Mła widzi że jak ludziskom się trzeźwieje to za pomocą mendiów usiłuje im się implantować nową porcję strachu. Teraz na tapecie jest choroba dzieci, już się ćwierka cóś o testach. Pieniędze, pieniędze i jeszcze raz pieniędze! I te youtuby i facebooki którym do tej pory nie przeszkadzało lizanie brudnego kibla w tzw. wyzwaniach a nagle zaczęły przeszkadzać wywiady z medycznymi.
P.S.2 Czemu miało służyć zamknięcie granic w EU, skoro ani Korea Południowa ani Japonia ( to 36 milionowe Tokio, he, he, he ) nie zamknęły granic? Odpowiedzcie sobie na to w ten sposób - czy wolelibyście być leczeni przez niemiecką czy polską służbę zdrowia? Jako muzycznik zapodaję dla wszystkich "drążących" stosowną pieśń artysty ostatnio bardzo modnego , szczególnie polecam ostatnią zwrotkę. I tyle w tym temacie b o mła już tyż nim rzyga. Za spiskowym tajnym pozdrowieniem. Hym... zdaje się że mła zniesmaczona mainstreamem właśnie przelazła ostatecznie do alternatywy. Może nawet alternatywy w kolorze pomarańczowym?