No i stało się, Mrutek użarł mła. Nie żeby celowo, przez pomyłkę i z pośpiechu ale za to całkiem solidnie. A wszystko przez łakomstwo! No bo przeca nie przez głód! Mrutek wyhodował sobie całkiem niezły bandzioszek ( Małgoś - Sąsiadka określa go mianem "kot pełny", znaczy sylwetka zaokrąglona ), na karku ma już zaczątek prezesury a tyłkiem zarzuca bo ma czym. Nijak Mrutka nie da się podpiąć pod zabiedzoną kocinę z Etiopii, dohtor nakazał nawet lekkie ograniczenia w żywieniu co skończyło się tym że Mrutek wraz z Okularią upolowali gołębia, po czym Mrutus Zabójca go zeżarł ( odwiedzilim w związku z tym dohtora po raz kolejny bo gołąb to wcale nie jest szlachetna dziczyzna ). Młagoś - Sąsiadka natentychmiast wybaczyła zabójstwo bo "On był chyba głodny bo tego gołębia zjadł.", a mła się z lekka przeraziła bo we Mrutku się odezwały panterze geny. Mrutek dostaje dobre jedzonko ale absolutne szczęście trafia go wyłącznie przy surowym, co najwyżej lekko sparzonym mięchu. W Mrutku się budzi kot dziki i Mrutek traci kontrolę. Tak się właśnie stało kiedy mła nakładała kotom do mich karkówkę wołową i wątróbkę ( niewielka ilość ) w bonusie. Mrutek oszalał, wdarł się na stół i usiłował się sam częstować. Niestety pod jego zębem oprócz kawałka wątróbki znalazły się palce mła. Mła zaryczała i zaczęła ciągnąć łapę do się a Mrutek czuł tylko że mu wątróbkę upragnioną wyrywają i zaciskał szczękę jak mógł najmocniej. Zdesperowana mła przylała mu solidnie i on po uderzeniu w dupsko dopiero otrzeźwiał. Wystąpił chwilowy bezruch, który usiłowała wykorzystać niecnie Szpagetka ( która ma szlaban na wątróbkę ) i to jej usiłowania go ożywiły. Czym prędzej zabezpieczył wątróbkę zjadając ją, po czym usiłował przepraszać mła. Mła wylewała na pogryzione palce spirytus ( auć! ), krew się lała cóś nadmiernie bo mła nie ma najlepszej krzepliwości a Mrutek barankował mła na zgodę. Mła była wściekła i mu wysyczała że przestawi jemu jednemu dietę na wegańską. On patrzał bursztynowymi ślepiami w oczy mła i mruczał "Madka, ja nie chciałem! No i bombki jeszcze nie potłukłem ani jednej choć raz się zdjętą nielegalnie bawiłem. No Madka, przeca wiesz że kocham Cię jak wątróbkę, tak bardzo że aż bym Cię zjadł z tej mniłości. Nie gniewaj się Madka!". A madkę łapa boli i jak sobie pomyśli o lukrowaniu pierniczków pogryzioną kończyną to aż się otrząsa.
Kot wpisoozdobny ( absolutny Mrutkizm z niego wychodzi ) jest autorstwa Dona Jamesa.