Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1483

Puck czyli Pùck

$
0
0



U ujścia Płutnicy leży  Pùck ( czytaj  Płeck ).  Płutnica rzeczka niewielka, właściwie to struga  płynąca  pradoliną pomiędzy  niewielkimi  morenami, w krajobrazie będącym spadkiem po lodowcu.  W trzcinach porastających wybrzeże ledwie ją widać, pewnie większość  przejeżdżających trasą na  Półwysep  Helski nawet  nie  wie  że jakąś rzeczkę mija. A tymczasem to w jej ujściu znajdował się jeden z największych średniowiecznych portów naszego wybrzeża.  To jest  Zatopiony Port, o którym wspomniałam w poprzednim  "podróżniczym" wpisie.  Rozciąga się  na obszarze ponad 12 ha, na głębokości od 1  do 5 m pod  wodą znajdują się konstrukcje nabrzeży a także  wraki trzech  łodzi datowane  na czas pomiędzy  V i  XIII wiekiem.  Port powstał najprawdopodobniej  gdzieś tak w IX wieku ale osada przy której  się znajdował była znacznie  starsza, jej powstanie datuje się na III lub IV wiek n.e. . Jak już wiecie  Zatopiony  Port nie jest  jedynym zatopionym  miejscem w okolicy  Zatoki  Puckiej na którym  niegdyś toczyło się ludzkie życie. Do Starego  Helu  do i Zatopionego  Portu  dorzucę  Wam jeszcze jedną miejscówkę - wioskę zwaną Beka, po  której ostały się zalane  kamienne  fundamenty  i drewniany krzyż, tzw.  Męka  Pańska  tuż nad zatoką. Nie ma co, Zatoka Pucka to podstępne  wody!

Za panowania Bolesława Krzywoustego w Pucku założono pierwszą na północ od  Gdańska parafię. Chojny książę pomorski Sambor I nadał dobra puckie cystersom z Oliwy, ale odbywające się w Pucku targi  przynosiły tyle  korzyści że  już w 1220 roku książęta pomorscy postarali się aby gród wrócił w ich władanie. I to gród  nie byle  jaki bo kasztelański, znaczy w Pucku był już  w XIII wieku kasztel czyli  zamek. Jak wyglądał ten pierwotny zamek nie wiadomo bo zniknął  gdzieś pod murami wybudowanego później zamku.  Być może był drewniany i po prostu rozebrano go  kiedy pojawiła się możliwość  wybudowania "czegoś porządniejszego". A  możliwość pojawiła się dość  szybko, w 1309 roku Puck przeszedł we władanie Zakonu Szpitala  Najświętszej Marii  Panny Domu  Teutońskiego w Jerozolimie którego dewizą było "Pomagać  i leczyć" a który wsławił się głównie wyleczeniem  Prusów z  wiary  przodków i terytorium oraz  robieniem biznesów godnych toskańskich bankierów ( to chyba  wyczerpywało pojęcie tej pomocy z dewizy ). Wielki Mistrz Heinrich Dusemer von Arfberg ( ten który potykał się z bratem Gedymina, Witenesem i który dobrowolnie ustąpił z urzędu coby pomniszyć w odosobnieniu ) nadał  w 1348 roku Puckowi prawa miejskie chełmińskie ( taka odmiana prawa magdeburskiego stosowana na Pomorzu ) i zabrał  się za budowę miasta  i zamku w ulubionym przez  Krzyżaków stylu "mnóstwo fajnej czerwonej cegły".



Krzyżacy  wzięli się  do roboty po niemiecku, Ordnung był a nie budowanie  jak  komu pasiło. W ramach lokacji miasta wykonano na  granicach fortyfikacje ziemne i palisadę, którą w końcu  XIV wieku  zastąpił śliczny, ceglany mur obronny oraz wytyczono ulice, rynek, parcele, które potem stopniowo były zabudowywane. Echte  Stadt!  No i przede wszystkim zbudowano zamek bo wiadomo że domek dla władzy to musi być najpierwsiejszy.  Zamek był podpiwniczony, jednopiętrowy, z kuchnią i kaplicą oraz poddaszem które służyło jako magazyn na zboże. Osobnych fortyfikacji nie miał, był "wpisany" w fortyfikacje miejskie. Od Pucka i od strony Zatoki Puckiej oddzielała go fosa ze zwodzonymi mostami. Dodatkowo od strony zatoki usypano wał ziemny. Wszystko porządne i ceglane, z wyjątkiem zwodzonych mostów i wału ziemnego rzecz jasna. Długo Krzyżacy się zamkiem nie nacieszyli, już w 1454 zamek, wraz z Pomorzem Gdańskim, przeszedł we władanie królów polskich i robił za siedzibę starostwa. Starostowali tu głównie Wejherowie i Kostkowie, tak solidnie bo zamek rozbudowano ( nowy budynek mieszkalny, zbrojownia, stajnie, spichlerz i browar ). W tym czasie Puck był portem naszej floty wojennej. W czasie wojny ze Szwecją w 1626 Puck wraz z zamkiem został zdobyty przez Szwedów. Po wojnie Władysław IV Waza zlecił rozbudowę i umocnienie miasta oraz zamku, ale rozbudowa  nie została w pełni zrealizowana bo pieniążków nie stało ( jak to w Rzeczypospolitej zdarzać się zdarzało i nadal zdarza ). Jednak ta rozbudowa i umocnienie były na tyle wystarczające że potop szwedzki zamek przetrzymał. Potem niestety  było coraz gorzej. Zamek popadał w ruinę a na początku XIX wieku zaborcy pruscy postanowili go rozebrać. Do dziś zachowały się mury gotyckich piwnic, pale drewniane z rozbudowy zamku w XVI wieku, resztki kafli, cegieł bramy, drobnych przedmiotów użytku codziennego i ... para ceremonialnych ostróg należących do dość zwariowanego nawet jak na czasy późnego średniowiecza skandynawskiego króla uchodźcy Karola Knutssona Bonde.

Zamek zniknął ale nie zniknął kościół który stał  nieopodal zamku a którego charakterystyczna  sylwetka  do dziś niemal  przytłacza miasto czyniąc  je  jednocześnie  łatwo rozpoznawalnym. Pierwszy  kościół parafialny w Pucku wspomniany  jest w dokumencie  z 1283 roku. Z tego mniej więcej czasu pochodzą  dolne partie naw,  część murów wieży aż do   fryzu arkadowego, prezbiterium oraz  fundamenty pod  filarami. W ówczesnym kościele stało już baptysterium z wapienia gotlandzkiego, które dziś robi za kropielnicę w prezbiterium. Najprawdopodobniej  kościół wzniesiony w stylu romańskim zastąpił pierwotną  świątynię wzniesioną z drewna. W roku 1309  obudowano wieżę. W latach 1330 - 1400 wzniesiono trójnawowy  korpus  halowy w stylu gotyku "zakonnego" wraz z kaplicami świętego  Krzyża i  świętej Anny, oraz przywieżową  kaplicą  Mariacką. W roku 1496 kościół przykryto jednym dachem w miejsce dotychczasowych dachów odrębnych. Wówczas dodano również szczyt wschodni pięknie nazywany w przewodnikach efektownym gotyckim szczytem schodkowym. Ściany naw zostały częściowo przemurowane po zniszczeniach wojny trzynastoletniej ( zniszczenia były solidne bo mieszczanie puccy poparli Kazimierza Jagiellończyka a nie Zakon Krzyżacki ). W kościele zachowała się gotycka więźba słupowo - storczykowa, która należy do największych konstrukcji drewnianych pobrzeża Bałtyku.

Niestety poza  baptysterium w kościele  nie zachowało się  nic  z czasów   średniowiecznego  wyposażenia.  Najprawdopodobniej gotyckie ołtarze wyleciały z budynku w XVI wieku, kiedy to pod wpływem mieszczan  gdańskich  mieszczanie puccy zachłysnęli się naukami  Marcina  Lutra. Święci  Pańscy z gotyckich ołtarzy  nie pasowali do nowej  koncepcji  wiary. Luteranie władali  budynkiem puckiego  kościoła  w latach 1556 - 1589, świątynia wróciła   posiadanie  katolików  za sprawą starosty Ernesta Wejhera, który pod  koniec  życia nawrócił się za sprawą  księdza Skargi na najżarliwszą odmianę  katolicyzmu, znaczy został dewotem ( co jednak  nie przeszkodziło mu robić  interesów  z innowiercami - facet  miał  łeb na karku, dorobił się prawdziwej  fortuny i w przeciwieństwie  do naszej magnaterii potrafił rozsądnie inwestować i dywersyfikować źródła  dochodów ). Za sprawą rodu  Wejherów w ogołoconym z dewocjonaliów  kościele  pojawiło  się nowe  wyposażenie, takie  barokowe. Kaplicę  ich  rodu  zdobią dwa obrazy Hermana  Hana, malarza działającego w Gdańsku, uchodzącego  dziś  za jednego  z najlepszych malarzy polskiego  baroku i kuta gdańska  krata. Pierwotnie portrety Ernesta  Wejhera  i  jego  małżonki Anny  z Mortęskich  pędzla   Hana  znajdowały się  w ołtarzu Męki  Zmartwychwstania   Pańskiego ufundowanym  w 1623 roku przez  ich syna Jana  Wejhera.   Jednakże w roku 1800 w kościele  pojawiły  się   nowe  ołtarze.  Co prawda wkomponowano w nie  barokowe  figury  ale te  trzy nowe ołtarze (  oprócz ołtarza  głównego dodano  jeszcze dwa  nowe - Matki  Bożej i  św. Antoniego ) to już  całkiem inna bajka.  Obrazy ołtarzowe nie są tej samej  klasy  co dawne barokowe, gdańskie  malowidła. Nowe wcale  nie oznacza  lepsze i o tym niestety można  się przekonać  oglądając pucka  farę.






Renowacja przeprowadzona pod  koniec XIX wieku dziś  skończyłaby się wyrokiem dla inwestora  i nakazem przywrócenia stanu pierwotnego. Wprowadzono  wówczas takie upiększenia  jak - wymurowanie stropów naw stylu sklepienia gwiaździstego, powiększono  otwory okienne coby w nich witraże zamontować, wykonano  licowanie murów, wymieniono posadzkę i usunięto niektóre resztki "tego brzydkiego baroku".  Mła wyczytała że w farze pod wezwaniem Świętych  Apostołów Piotra i Pawła szykuje  się kolejna renowacja więc  jak  chcecie  zobaczyć resztki co się ostały  po  ostatniej renowacji  to pospieszcie  się ze zwiedzaniem. A jest co  oglądać - oprócz obrazów  Hana  w kościele można  zobaczyć  tzw. zespół  chrzcielnicy - czysty  barok pomorski, obudowa  parawanowa to snycerska  doskonałość. Ponad  tęczą ( he, he, he  )  grupa  Ukrzyżowania. Jest też  piękny, dwunastoramienny pająk z roku 1664 zawieszony  na uchwycie w formie zdwojonych postaci  św. Piotra i  św. Pawła.  W prezbiterium wiszą obrazy katechetyczne -  Tajemnica  Zbawienia oraz Tajemnica  i Misja Kościoła  Powszechnego, oba z roku 1663. Jeszcze jest co  oglądać w  Morskiej  Farze  Rzeczypospolitej, może tylko  na oglądanie  nie wybierajcie  się w terminie  Morskiej  Pielgrzymki Rybaków, kiedy kutry z portów  Mierzei  Helskiej  płyną na odpust św.  Piotra i  św.  Pawła  do Pucka.  Turystów wtedy  jak  mrówków, no i  pielgrzymi są  liczni.





Zatopiony  Port ( znaczy  lustro wody i świadomość  że pod nim cóś  się  kryje ),  Zniknięty  Zamek ( wał od  strony z zatoki  Puckiej  się ostał w niezłym stanie ) i fara to pamiątki z czasów średniowiecza.  Poza tymi starociami to insze zabytki są z tych  późniejszych.  Tzw. szpitalik  ubogich  oddany w pieczę św.  Jerzemu, w którym  to budynku dziś znajduje  się część  kolekcji Mùzeùm Pùcczi Zemi miona Florióna Cenôwë pochodzi z 1681 roku ale kamieniczki na rynku pochodzą z XIX wieku.  Najbardziej znanymi są  Zajazd  Pod  Lwem  i  Hotel  Kaszubski. W porównaniu z  ogromem fary cała  zabudowa  wokół rynku wydaje się filigranowa. Mam nieodparte skojarzenia z małymi, starymi domami holenderskich miasteczek. Przy tym pokrzyżackim kościelnym budynku wszystkie inne maleją, ot, domeczki dla lalek.

Dla mła podróż do Pucka jest podróżą sentymentalną, mła sobie przypomina i odkurza ważne dla niej  miejsca w  tym miasteczku. A potem ma zadziwienie bo one miejsca nie istnieją jak na przykład stara cukiernia w której sprzedawano pseudomarcepanowe owoce z  gotowanej fasoli, cukru pudru i olejku  migdałowego ( prawdziwy przebój pomorskich  ciastkarni w latach 70 ubiegłego wieku ). A jeszcze większe zadziwienie mła przeżywa wówczas  gdy coś co pamięta nadal trwa, czasem w lekko zmienionym kształcie ale trwa lat kilkadziesiąt ( bar mleczny do którego mła upierała się chodzić ze względu na naleśniki z serem oraz  możliwość   wybierania potraw i umieszczania ich na tacy - nie pamiętam dokładnie  czy ważniejsza była ta możliwość wyboru  żarełka  czy te naleśniki ).





Częścią  Pucka która do mła przemawia najbardziej są wąziutkie  uliczki schodzące do portu. Gdzieniegdzie jeszcze w małych domkach w niedzielne przedpołudnia toczy się życie jakie mła  pamięta z czasów dzieciństwa - spotkanie  przy piwku , oczekiwanie na  "kawę i karty" -  rytuał dawnej kaszubskiej niedzieli  niemal tak samo święty jak msza niedzielna na którą należy się udać. Takie echa odchodzącego świata z trudem przebijające  się  przez sygnały smartfonów, łącza satelitarne  czy tym podobne nowoczesności.  Mła czuje się na miejscu w takich miejscach, enklawach starej architektury użytkowej a nie nowoczesnej "pokazowej" i w bańkach czasowych przenoszących jej ja  do drugiej połowy XX wieku. Ścirze szczekają, kòty się wygrzewają, ludzie ze sobą rozmawiają. Bez udziału  elektroniki te rozmowy się odbywają, tak prymitywnie i zwyczajnie po ludzku.




Kiedy mła schodzi do portu , tego nowego co  go jeszcze nie zatopiło,  nie może oprzeć się wrażeniu że ona urosła a  Puck  zmalał. We wspomnieniach dziecka wszystko  zapisało się  jako większe, choć nie zawsze wspanialsze ( czas Gomułki nie  rozpieszczał narodu takimi wymyślnościami  jak remonty starych  kamieniczek w małych miasteczkach - oszczędnie było ). Tylko zatoka jest taka jaka była dawniej - za duża na człowieka, podstępnie połykająca ląd.



Viewing all articles
Browse latest Browse all 1483

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra



<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>