Lipiec mija powolutku, jak na razie bez ciężkiej upalności. Co prawda pogoda wg. prognoz ma być z tych prawdziwie letnich, jednak jest szansa że się nie ugotujemy. Agatek zasłużenie się leniuszy, Piesa Zaswetrowana szuka domku dla Krokietki i Bigosa , towarzystwa w połowie od Gosianki ( bardzo stabilnych psychicznie kocich geniuszy, choć Bigos jako świeżo socjalizowany ma jeszcze lekkie problemy ze stabilnością ). Dobrze by było gdyby się znalazł domek dla dwójkio bo inaczej Piesa do reszty nam zakocieje i zmieni się w Kotę w Swetrze. U kociego towarzystwa mła był eksces, na szczęście jednorazowy ale za to z konsekwencjami. Sztaflik poczęstowała się czym nie trzeba i teraz jest leczona. Dohtor nie tylko dał jej zastrzyki, wygłosił do niej przemowę pod tytułem "Czy kota rozumie co robi swojej wątrobie?". Kota miała wzrok jak miś o bardzo małym rozumku ( Sztaflik jak czegoś nie chce rozumieć to po prostu nie rozumie i już ) a mnie złość na nią wyłaziła uszami. Przeca uszkodzona wątroba to zaraz uszkodzone nerki a kocie nerki to mła od zawsze spędzają sen z powiek. A tu jeszcze te jej pretensje do mła że zapakowała i zawiozła, normalnie dręczenie zwierza mła uprawiała i ona Sztaflik dopiero teraz mła pokaże na co ją stać! W najbliższym czasie cóś tak czuję że porozmawiam sobie z tyłkiem Sztaflika ( i z jej karkiem bo jeszcze dawka jest do wstrzyknięcia ), zazwyczaj jej te rozmówki dobrze robią na charakter. Oczywiście Felicjan obrażony że ktoś inny śmie być chory, mam dokarmiać bo on cierpi. Nie do końca jeszcze wie na co ale tak czuje że musi być dokarmiany. Znika jednak błyskawicznie gdy sięgam po jego krem na sznupę, myk i kota nie ma bo terapia taka jakoś mało kocurza, wstyd się pokazać na podwórku z wysmarowanym obliczem.
Jakby mało było kocich problemów to na mła się jeszcze uwziął koncern kosmetyczny, któren produkował dla niej szampon do włosia. Mła stosowała i nawet była zadowolniona bo ani tłuszcz pod koniec dnia nie skapywał na oczka ani pierze straszliwe nie piało. Ale koncernu było cóś za tanio taki szampon dla mła produkować i on był dodał do niego odżywkę i cenę podniósł o pięć złociszy. No i teraz to za wyższą cenę mła ma na głowie cóś na kształt peruki egipskiej z włosia baraniego. Dobrze że nie wychodzi ta sierść jak po szamponie "Samson". Przed mła znów poszukiwania kosmetyczne a ona za tym nie przepada. Mła jest taka konserwa że jak cóś jej podpasuje to ona się tego trzyma. No nie idzie z kosmetycznym postępem i szczerze pisząc to ma głęboko w okrężnicy cudowne właściwości pieprzonej agawy! Niech sobie je stosują szefowie, rada nadzorcza a przede wszystkim dział innowacji tego koncernu, najlepiej w dużej ilości to będzie dupków można z daleka rozpoznać po kretyńskich fryzurkach. Nie dość że mła już tylko nędzne resztki po urodzie zostały to koncern postanowił że ona teraz będzie doznawała wstrząsu porannego przed lustrem. No i ja się pytam gdzie jest to zdrowotne oddziaływanie szampona jak mła mało szlag przed zwierciadełkiem nie trafił?! Zamiast mła w zerkadełku utyty, bardzo wczesny Michael Jacson, tyle że biały jak ten późny. No groza!
Mła postanowiła się upolitycznić bo była cast away i nie wiedziała na jakim etapie drogi do świetlanej przyszłości obecnie się znajdujemy. Na samym wstępie prasówki ją wzięło i murnęło - w mieście Odzi nie bedo kosić tyrawników w zgodzie z harmonogramem, przestawiajo się na koszenie w zgodzie ze zdrowym rozsądkiem. Chyba musiał być jednak spory wkarw łobywatelski, bo wadzunia stwierdziła że odstępuje w wielu miejscach od koszenia częściej niż dwa razy do roku. Ha, jak tak dobrze z tyrawnikami poszło to czas na objazd wadzuni za wywalenie pieniędzów w błoto i brak dbałości o wodę dla nowych nasadzeń. Hym... może do Pani Hani dotarło że jej urzędnicy od wsadzania dżefek zapomnieli zakopać przy tych nowo wsadzonych takiej rurki z dziurkami. I że dzięki temu zapominalstwu większość ponad trzymetrowych drzew, które tanie nie były a stanowiły jakie takie uzupełnienie miejsc po wycinkach , szlag trafił. Cóś mła się zdaje że woda dla dżefków tańsza by była niż nowe nasadzenia. Mła się cieszy bo brała udział w antykoszeniowym pultaniu i knuła, nie żeby była łobywatelem roku ale swoje trzy grosze wkładu ma.
Na tym przymurowanie się jednak skończyło bo wadzunia centralna słabiej wyuczalna. Nasz prime minister, znany w Odzi pod ksywką Matołżesz, zbliża się powoli w stylu swoich wypowiedzi do jak mła się kiedyś wydawało niedościgłego wzoru, czyli do stylu wypowiedzi Lecha W. z czasów prezydenckich. Kontakt z Jarosławem K powoduje chyba te problemy z ubieraniem myśli w słowa, ten człowiek skądinąd sympatyczny, koty hoduje i wspiera schroniska, jednak wpływ na rozwój języka polskiego ma straszliwy. Mła odnotowała nowe związki frazeologiczne opisujące rzeczywistość - np. ponosimy zwycięstwa, głównie moralne, głównie w UE ( co było niestety do przewidzenia i co mła bezczelnie wyprorokowała po majowych wyborach ), wyszkoliliśmy szkolnictwo i uzdrowiliśmy służbę zdrowia ( ciekawe co rozsypie się pierwsze, moi siostrzeńcy już szczęśliwie w prywatnej szkole, pińcet się naprawdę przydało choć czesne zaraz pójdzie w górę ), no i mamy rolę przywódczą w Międzydziurzu. Właściwie jest wesoło bo na pokładzie jeszcze gra orkiestra choć przepływamy obok góry lodowej, opozycja robi wszystko by rzundzący wykończyli się sami w następnej kadencji a naród uczył się demokracji metodami sprzed reformy - jak doopsko boli znaczy cóś nie tego. Nie ma to jak wiedza empiryczna! Na świecie tyż ciekawie, Brytole nadal majo wychodne z tym że ostatnio ich nowe państwo ( znaczy ci pod których chcą się podpiąć gospodarczo ) zaćwierkało na Ćwierkaczu palcyma swojego Najwyższego Urzędnika ( polecam lekturę "Autostopem przez Galaktykę" albo oblookanie filmidła pod tym tytułem, pierwowzór obecnego hamerykańskiego prezydenta nazywa się Zaphod Beeblebrox ) że Tereska jest gupia a wychodne to był kretyński pomysł. Ich brytolskie nowe wadztwo Boris nic nie mówi bo jeszcze na razie nie wie czym rozbłysnąć ( hym... nie wiadomo czy to będzie Supernowa bo apetyt na władzę ma też Czerwony Karzeł Z LP ), Włosi jak zwykle bawią się w zmianę rządu a Grecy się już pobawili. Indonezja i Wietnam zostają nowymi Chinami, Chińczycy jeszcze nie wiedzą kim chcą zostać ale wiedzą już że na pewno nie Rosjanami a Rosjanie kombinują jak przy pozorach demokracji zostać KRL. Ludzie nadal masowo zmieniajo miejsce zamieszkania ale teraz nikt już nie pisze że to przez wojny, wszyscy wiedzo że to przez internet! Dlatego niektórym bedo ten internet odłączać od sieci globalnej, żeby ich nie ciągnęło! No cóż, od mojego ostatniego przeglądu politycznego nic się nie zmieniło, jest dokładnie tak samo głupio jak było. Może choć ten constans powinien mła ucieszyć, choć szczerze pisząc bardziej by ją ucieszył gdyby dotyczył niektórych produktów kosmetycznych.
Z rzeczy naprawdę istotnych - potwór z Loch Ness jeszcze w tym roku nie wypłynął, spekuluje się że uznał że jeden Boris UK wystarczy do szczęścia. Mieliśmy tzw. okrągłą rocznicę postawienia stópek na Księżycu. Przy tej okazji mła pomyślała sobie jak bardzo nam się zmienił stosunek do "zdobywania Kosmosu". Od pół wieku planujemy podróż na Marsa ale tak na prawdę to nikt się tam osobiście nie wybiera , nie na tym etapie rozwoju technologii. Czekamy na jakiś skok w nauce, technice i w pozyskiwaniu finansów, załamanie się programów kosmicznych to efekt wypalenia się dotychczasowego, bardzo drogiego entuzjazmu państw dla eksploracji Wszechświata ( czytaj najbliższego sąsiedztwa planety Ziemia ). Korporacje nie dorosły do zdobywania nowych przestrzeni bo ich zadaniem jest mnożenie zysków a nie badanie ileż to człowiek może przebywać w Kosmosie i jak daleko dolecieć. Na co to komu? Po prawdzie dla nauki bardziej istotne jest to by sondy Kosmos sondowały a nie by ludka wysłać coby stopę postawił na jakimś pyle. Jednak dla mła urodzonej w drugiej połowie XX wieku odpuszczenie tematu "człowiek w Kosmosie" jest jakieś smętne, mła łatwiej identyfikować się z Kolumbem, Cookiem czy Armstrongiem niż z sondą Galileo. Ot, taka to ludzka natura. Jeszcze jedna istotność się wydarzyła, mła się postarzała o kolejny roczek, czuje to w kościach i w cielsku. W pewnym wieku rocznica urodzin cóś nie cieszy, Małgoś - Sąsiadka pociesza mła że jak jej się uda skończyć osiemdziesiątkę to świętowanie urodzin znów zrobi się fajne. No wiecie - jeszcze się raz świętować udało, he, he, he! Na razie mła się zastanawia dlaczego ludzi bawi postarzanie się na fotkach, mła by bardziej bawiło odmładzanie się. To pewnie jest już starcze marudzenie w jej wykonaniu.
Dzisiejsze foty to troszki ( bardzo, bardzo troszki ) Suchej - Żwirowej, pobocza na Choćkach ( oby ódzkie takie były ) i "ciasto uroczyste" które lepiej wygląda niż smakuje ( musiało być naked, bezkremowe tylko z udawanym salcesonem z jagód i minimalnie cukrzone - Małgoś sobie wyhodowała cukier i teraz nie ma zmiłuj ).