Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485

Upalnie, czerwcowo, truskawkowo!

$
0
0

No i mamy afrykańskie upały! Niektórzy wyraźnie  cieszą się aurą  i nie chcą wracać do domu.  Nawet na  noc  nie chcą! Inni się też  cieszą ale relaksują się  w chłodku, niestety uznali że stoły i umywalki to miejsca najodpowiedniejsze na relaks.  Wyrzuty mła ich nie obchodzą, zalegają twardo mimo tego że stół i umywalka to sprzęty "pierwszej potrzeby" dla mła.  Nie mam siły wykłócać się z kotami o to że zalegają gdzie  nie trzeba, że   żyją na dziko i na podwórku udają że mła nie znają, że niemal całostadnie zachowują się w stosunku do mła paskudnie. Niemal całostadnie bo Szpagetka jest trochę grzeczniejsza od reszty  towarzystwa, znaczy w domu przebywa głównie w  wyrze.  Oczywiście dogrzebana do pościeli  bo narzuta parzy szlachetny  koci  tyłek. Jedyne  na co się antykotowego w tym tygodniu zdobyłam to na wetknięcie koło nowo posadzonych kłączy  irysków mnóstwa małych patyczków, tak żeby nie można było wykopków  uskuteczniać. Byłam z Mamelonem na rynku i przywiozłam  łupy - tym razem trafiłam  na nieużywane drewniane foremki  do pierników i  foremki do ciasteczek  zwanych springerle. To taki klasyczny wypiek na święta Bożego Narodzenia pochodzący z południowych  Niemiec, a konkretnie to ze Szwabii. Foremeczki drewniane  potraktowawszy mocnym roztworem sody i solidnie wypłukawszy, szczęśliwie w upały drewienko  szybko  schnie. Mamelon wróciła  do domu z kolejnym słoikiem z wytłaczanym napisem ( chyba w języku francowatym ). Stwierdziłyśmy obie że mamy solidne fiksum dyrdum na puncie grzebania w śmieciach.  Właściwie to minęłyśmy się z powołaniem, powinnyśmy wybrać szlachetny zawód śmieciarza.  Taa... chcesz nie pracować to rób to  co naprawdę lubisz, he, he, he.



Przeżywamy truskawkowy szał, mła kupuje takie plantacyjne a nie straganowe.  Może dlatego udało nam się z  Małgoś  - Sąsiadką ( mam wspólniczkę w truskawkowym obżarstwie ) uniknąć tego co trafiło się  Naczelnej  Kurze  i Ciotce Elce - truskawek które wcale nie smakowały truskawkami ( ale wygląd miały że ho, ho ). Jemy owocki namiętnie, obecnie jesteśmy na etapie wykonywania deserków ( znaczy pierwszy głód  truskawkowy został zaspokojony, to jest etap  "wydziwiania", kiedy sama truskawka już tak nie kręci i trzeba ją oblodzić, ośmietanować, ogalarecić ). Trochę martwię się czy taka  ilość surowizny nie zaszkodzi  Małgoś  Sąsiadce, nawet lekko zasugerowałam spożywanie  owocków ugotowanych.  Małgoś Jednak  stoi twardo na stanowisku że jak się ma dziewięćdziesiąt lat to trzeba jeść surowe "prawdziwe" ( znaczy  nie ze szklarni ) truskawki jak tylko trafi się okazja bo kto wie kiedy i czy w ogóle się jeszcze powtórzy. No tak,  to jest argument z którym  nie śmiem polemizować. Orgia truskawkowa zatem się dzieje! Na wszelki wypadek schowałam  wagę łazienkową, wicie rozumicie - wskaźnik mógłby mnie położyć trupem po tym  nieżałowaniu sobie. Taa... panna cotta ( z lekka nieudana  bo z foremek  nie chciała wyleźć ), garaletka z bitą śmietaną w stylu wiktoriańskim, lody śmietankowe z truskawkami. Zdaje się że Małgoś - Sąsiadka znów "popsuła" swój  glukometr. Znaczy chwilo trwaj! Potem będzie wodzianka i szesnastogodzinny dzień pracy w ogrodzie ( i nie będzie to praca konceptualna ). A Małgoś będzie pracowicie liczyć cukry i zgodnie z sumieniem i indeksem glikemicznym jeść kiszoną kapustę.





Ogród pachnie czerwcowo jaśminowcami i goździkami. Zaczynają solidnie kwitnąć róże.  Niestety mija mój  ulubiony czas w ogrodzie, czas kwitnienia irysów. Sezon widocznie chyli się ku końcowi, ech... jeszcze nie było sobótkowej nocy  a ja  mam lekko jesienne odczucia.  Zawsze tak jest kiedy wykwitają ostatnie kwiaty irysów bródkowych. Jenak lato przed nami, jeszcze przede mną  sporo irysowych radości ( uwielbiam sadzenie kłączy ).   Na razie jednak mniej  przyjemne sprawy - będę musiała zrobić lekki roztwór sody wspomagany  gnojówką z wrotycza i porozmawiam sobie z mszycami. Z dużym trudem znoszę je na różanych krzewach ( no, biedronki też muszą z czegoś żyć )  ale sosen nie dam bezczelnie podżerać. Właśnie na sosenkach pojawił się szkodnik, co prawda to nie on załatwił widoczną na fotce poniżej kosówkę ale to niczego nie zmienia - wyrok na podstępnych podżeraczy został  wydany, ponieważ cóś za masowo u mła wystąpiły.  Nie chcę jechać  ostrą chemią, spróbujemy najpierw domowych trucizn ( wiem, jednak trucizn ale walczę o przeżycie moich małych sosenek ). Normalnie trucicielstwo jak w jednym serialu zagramanicznym co w nim smoki latali. He, he, he ja też mam smoka a właściwie smoczycę - Sztafilk starannie upozowana na kamorze może śmiało robić za smoczą królową. Człowiek się zastanawia - nóżęta to czy skrzydła kotemu wyrośli? Koty bardzo  kochają kamlota,  wieczorną porą odbywają się prawdziwe gry o tron, wszystkie dziewczyny chcą pogrzać tyłki na  nagrzanym  granicie. Dziewczyny, bo Felicjan wieczorkiem zdecydowanie preferuje nasłoneczniony po południu  parapet zewnętrzny.





Viewing all articles
Browse latest Browse all 1485


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>