Ponieważ wśród znajomków problemy zdrowotne ich czworonożnych domowników cóś się ostatnio nasiliły to będzie wpis ku pokrzepieniu serc. Zacznę od tego że Małgoś - Sąsiadka bardzo przeżywa chorobę Lalencjusza. Przeżywanie objawia się między innymi śledzeniem wszelkich poczynań kota i natychmiastowym donoszeniem do mła spostrzeżeń. Otóż wczoraj wczesnym popołudniem mocno zdenerwowana Małgosia, rwącym się z przejęcia głosem oznajmiła mi że jestem natychmiast potrzebna na Podwórku bo Lalek zasłabł. Moja pierwsza myśl była taka że padaczka albo atak kociego serca, druga już bardziej racjonalna - "Jak się objawia zasłabnięcie kota?". Na Podwórku znalazłam się szybko ale cóś mi się to ułożenie Lalczynego ciałka nie wydawało niczym zwiastującym grozę. Oddech miarowo podnosił boczek, wąs drgał. Sytuacja przedstawiała się znacznie lepiej niż w przypadku naszej Gieni zwanej Stasi do której trzeba było bladym świtkiem wezwać pogotowie i która usłyszała że szybko powinna znaleźć się w szpitalu co oczywiście doprowadziło ją do takich nerwów że w szpitalu znalazła się błyskawicznie.
Lalek nie wyglądał tragicznie, raczej był tylko solidnie rozespany. Małgoś - Sąsiadka przesłuchana na okoliczność zeznała że kot nie reaguje na jej wołanie. Taa... znamy te numery, niegdyś Magdzioł przekonywała mnie że Melka leżąca z czterem łapami do góry w szopkowej rynnie jest denatką bo nie reaguje na ciamkanie. Pomna doświadczenia wróciłam do domu, wzięłam aparat i sfociłam zwłoki. Kiedy zasłoniłam słoneczne promienie padające na kocie ciałko nastąpiło błyskawiczne zmartwychwstanie. Lalek podniósł łepek i zabił mnie wzrokiem, potem przeniósł wzrok na Małgoś - Sąsiadkę i też ją zabił. Następnie wydał z siebie miauk protestacyjny. Usunęłam się dając słonecznym promieniom smażyć Lalencjusza, który wraz z kąpielą słoneczną postanowił brać kąpiel jęzorową. Po czym to ja spojrzałam na Małgoś - Sasiadkę. Podwójnie zabita przez Lalka i przeze mnie Małgoś - Sąsiadka podreptała do Irenki coby odreagować. Lalek postanowił zejść z widoku i walnął się między rozchodniki i irysy, przy czym słówko między nie oddaje rzeczywistości.
Wieczorną porą fociłam Sztaflika która ćwiczyła przed obiektywem pozy i miny. Pozy były różne ale wydawało mi się że każda kocia minka wyraża politowanie dla ludzkiej indolencji w kocich sprawach.