Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1484

Codziennik - dłuuugi weekend

$
0
0
Maj, Panie tego, maj najprawdziwszy. Co prawda pogoda w mijającym tygodniu była  lipcowa a żeby  było straszniej  to mimo tego że  matury dopiero się zaczęły to  kasztanowce kwitną cóś od trzeciej dekady kwietnia. Taki to rok przedziwny, tylko znaków na niebie brakuje.  Wpis będzie ogrodowy bo przez ten przeplatany świętami tydzień  "siedziałam" głównie w ogrodzie. Kończy się kwitnienie grusz, jabłonek i wiśni japońskich, po  magnolkowych kwiatach zostało już tylko wspomnienie, teraz  jest czas na lilakowe szaleństwo! Po Podwórku i Alcatrazie niesie się intensywna, jedyna w swoim rodzaju woń, wpływa przez pootwierane okna i wypełnia chałupę. Sąsiadka Gienia zwana czule przez resztę kamienicznego towarzystwa Stasi,   nie targa w tym roku  kwitnących kiści do  wazonów.  W końcu wystarczy tylko uchylić okno by w domu "pachniało bzem", a gałązki lilacze znacznie lepiej prezentują się na drzewkach niż w wazonach.

Po kwitnieniu  tegorocznym nie ma zmiłuj i trzeba wykonać cięcie formujące. Pan Andrzejek  wzdycha, wie biedak co go czeka. Nie żebym coś mu  o drzewkach i przycinaniu wspominała, ja tylko przymierzałam się do  nożyc i  wystawiłam na korytarz drabinę.  Pan Andrzejek oblookał drabinę i natychmiast się  wziął i poczuł, oznajmił trzem Graciom ( to taka forma od trzech  Gracji ) czyli  kamienicznym paniom starszym krzesełkującym przed domem że przycinanie drzewek nie jest pracą dla jak to określił "damskich łapek".  Dyskretnie podsłuchiwałam i bezczelnie planowałam gadkę na temat wycinania niektórych samosiewów. Westchnienia  Panaandrzejkowe ruszające moje sumienie zamierzam uciszyć serwując żarło  i napitek.

Radośnie odnotowałam że przesadzane w zeszłym roku lilaki przyjęły się w sumie bez większych problemów. Jeden co prawda jest nieco słabszy ale sądzę  że z czasem odbuduje porządnie bryłę korzeniową i nie będzie po nim widać że to "przesadek". W tym roku nie planuje zakupów lilaków, na nic kusicielstwo netowe. Te odmiany lilaka pospolitego które u mnie rosną jak na razie mnie zadowalają. Potrzeby kupowania cudów lilaczych o nakrapianych liściach nie odczuwam, jakichś ciekawych odcieni lilakowych kwiatów nie zaobserwowałam w szkółkowych ofertach, znaczy nie wygląda na to żeby mi się kolekcja powiększyła w wyniku jakiegoś olśnienia urodą nowo odkrytego przeze mnie krzewu. Co do innych gatunków lilaków to wolę się nie zarzekać, perskie czy chińskie lilaki  to  rośliny nie do końca przeze mnie poznane. A nuż się cóś trafi.

Niestety na lilakach moje sukcesy w dziedzinie przesadzania drzewek się skończyły, jarzębinka którą w zeszłym roku musiałam przesadzić się nie obudziła po zimie.  Jeszcze nie całkiem straciłam nadzieję, z drzewami to nie ma że hop , siup i już po wszystkim ale sprawa nie wygląda za dobrze.  No cóż, w razie gdyby sen jarzębinki okazał się snem  wiecznym pozostaje mi polowanie na tę odmianę po szkółkach.  Nie ma zmiłuj, to jest taka jarzębina którą pragnę mieć, wszystko mi w niej odpowiadało  od  rozmiaru i pokroju zacząwszy na kolorze  owoców i jesiennych liści skończywszy. Takie o to są skutki głupiego sadzenia drzew, zanim posadzisz trzy razy przemyśl, potem usiądź na rączkach i jeszcze raz przemyśl.


Zaczynają na poważnie kwitnąć rodki i insze azalki. W tym roku będzie z rodkami  jak z lilakami. Słowo sekator   w zestawieniu ze słowem rododendron brzmi okrutnie ale nie ma się co  oszukiwać - łysawe rodki to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej. Nawet  'Simona' ( fotka wyżej ) która do tej pory prezentowała  fajny pokrój zrobiła się drapakiem. Cięcie rodków wykonywa się tak: trza sprawdzić czy na częściach pędów, które chcemy pozostawić znajdują się pączki śpiące ( takie malutkie różowizny wielkości łebków od szpilek) - jak znajdziemy to tniemy nad takim, który znajduje się po zewnętrznej stronie pędu, tak by nowy pęd wyrósł na zewnątrz korony. Oczywizda że po takim radykalnym cięciu różanecznik nie zakwitnie bo siłki całe wyda na wydanie z się nowego pędu. Radykalnie znaczy to ja całego krzewu ciąć nie zamierzam, rodki jak widać nie lubią kroków radykalnych. Podzielę  krzew na cztery części  i  w tym roku przytnę jedynie  jedną czwartą pędów. Myślę  że paskudny pokrój  moich rodków przy byłym oczku wodnym to pokłosie letnich upałów sprzed  dwóch i trzech lat. Zachowują się teraz jak moje brzydkie rodki na Podskarpku i Zabukszpaniu. Hym... jeszcze jedno "za" dla oczka wodnego. Teraz dla relaksu fotki z Podskarpka i Zabukszpania, Ciemiernikowszczyzny i Shrekowiska.







Jak widzicie  po kwietniowym szaleństwie kwitnących drzew, zdegustowana  pokładającymi się  pędami rodków  i ich łysieniem  oraz koniecznością cięć korekcyjnych  to teraz głównie przeżywam tzw. sprawy podłoża  czyli latam po tym  moim  pseudoleśnym runie i namiętnie focę.  Rośliny oraz stwory  żywe i te które podejrzewam o życie wewnętrzne dobrze ukryte ( przypuszczalnie krasnale i żaba  zapraszają mrówy, podpuszczają koty do  obgryzania co rarytetniejszych japońskich roślinek i w ogóle wyczyniają brewerie jak tylko znikam z ogrodu ). Runo   rozwija  się i przekwita w tempie  błyskawicznym, inwentarz bezczelnieje. Ech, "Nie odchodź wiosno moja tęsknoto"!



Bliżej domu czyli na Podwórku czadu dają esdebięta na Suchej - Żwirowej.  Niestety cała  część środkowa rabaty  wymaga odnowienia. Dobrze że mam sadzonki kolorowolistnych szałwii lekarskich i że udało się moim starszym lawendom przetrwać marzec  ( zeszłoroczne lawendowe nasadzenia nie zdzierżyły ). Szczęśliwie  przetrwały akurat te lawendy i lawandyny na których  zależało mi najbardziej.  Bardzo dobrze przeszły zimową porę  ostnice, odliczyły się mikołajki i akanty. Mimo  łysawości środka rabaty tulipki i irysy robią swoje, Sucha - Żwirowa ślepia rwie!








Co do spraw wagi wielkiej, Lalencjuszowi jakby troszeczkę poprawiło się po diecie, zabieg został przełożony na przyszły tydzień bo  kocizna powinien wtedy osiągnąć odpowiednie zabiegowe parametry ( wołowina pierwszego gatunku na przemian  kurą wsiową czyni czasem takie cuda - Lalenty w utrzymaniu jest równie kosztowny jak swego czasu  była La Belle Otero, normalnie tylko brylantowej obróżki mu brakuje ).  Lalek mimo złego stanu zębów zaczął pochłaniać żarło bez farmakologicznych wspomagaczy. Plażował z Okularią, przedwczoraj samodzielnie wszedł na  dach  od szopki by skontrolować poczynania Felicjana i Epuzera, usiłował zaczepnie podgryzać Sztaflika. Co nie znaczy że jest super i w ogóle kot  cudownie ozdrowiał. Oczywiście całą tą sytuacją, kręceniem się koło Lalka bardzo mocno zdegustowana jest Szpagetka. Wpycha się na chama przed  obiektyw, rozpędza towarzystwo i nie tylko nie odpuszcza swojej "godzinki pieszczot" lecz rozszerza ją o co najmniej  paręnaście minut. Normalnie syndrom opuszczenia. Reszta  kotów też miewa  odbicia, np. Felicjan chce być "karmiony ręcznie", najlepiej tuż przed nosem Lalka. Sztaflik ryczy i znosi ubitą  żywinę usiłując ją  chować w różne zakamarki ( taa, codzienne sprawdzanko  uskuteczniam w tych jej spiżarkach ) a Okularia sprowadziła do Alcatrazu dawno niewidzianego Niescęście. Wiedziałam że to będzie ciężki  koci  tydzień, dajo popalić.



Viewing all articles
Browse latest Browse all 1484

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra