Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1480

Alcatraz umajony

$
0
0
No i wreszcie wiosna! Taka prawdziwa, ze wszystkimi ćwierkolącymi, kolorowymi, pachnącymi i alergizującymi atrybutami. W tym roku wiosna o przedłużonym okresie trwałości, znaczy natura jeszcze nie nadgoniła kwietniowego spowolnienia. Pogoda w sam raz do ogrodowania, nawet chwilowe ochłodzenie jest miłe   ( co to za ochłodzenie do osiemnastu na plusie kiedy jeszcze nie tak dawno, niecałe dwa tygodnie temu,  maksymalna temperatura wynosiła  dziesięć stopni ). Kiedy tylko mogę wyłażę do ogroda i  się cieszę ogrodowaniem. Problem tylko w tym że tak się teraz porobiło iż możliwości  wyłażenia mam ograniczone przez tzw. losową niespodziewankę. Znaczy muszę robić co innego a nie to co bym chciała, normalność życiowa trafiająca niekiedy  każdego z nas ludziów. W związku ze związkiem Alcatraz znów odłogiem leży a ja do niego co najwyżej doskakuję i coś tam dziabnę, pielnę albo kota pogonię. Szpadelek wbity w glebę od czasu do czasu bo posadzić  trzeba taką kalinę  japońską 'Grandiflora' na ten przykład, ale generalnie to Alcatraz sobie zarasta a ja sobie pracuję na innej niwie, że tak to określę. No ale przynajmniej mam choć te chwile ukradzione obowiązkom, które to chwile mogę sobie ogrodowo  wypełnić. A ogród jak wymarzony, wypełniony kwitnieniem, zapachami, brzęczeniami, świergotami i miaukami temperamentnymi. Taki w sam raz do zasięścia w nim z kubeczkiem kawy i "przechrupką", do zastanawiania się "Coby tu,  gdzie by tu? ", do wkopków niespiesznych bo takich po dłuuugim przemyśliwaniu dokonywanych, do podziwiań kwitnących roślin, owadów, ptoków i kotów. Ogród regenerujący znaczy.

Terapeutyczne właściwości majowego Alcatrazu są mi znane nie od dziś, teraz tylko mocniej je doceniam. Myślę że to dlatego żem już starą rurą jest a pewne rzeczy zaczyna się szanować w tzw. pewnym wieku. Doświadczenie znaczy niezbędne jest żeby wartościować życiowe sprawy i sprawki, bez niego człowiek się plącze w labiryncie konieczności, tego co musi i tego czego wcale nie musi tylko głupio chce ( albo jeszcze głupiej wydaje mu się że chce ). He, he, he, prawdziwą wiosnę docenia się jesienią, tak nam to natura urządziła. Siedzę sobie zatem w moim starannie niewypielonym ogrodzie, podglądam biedronki, nasłuchuję kocich słodkich pomrukiwań i obrażonych miauków i myślę sobie jak dobrze jest siedzieć wśród zielonego, posadzić parę roślinek, parę ukarać za zbytnią ekspansywność wyrwaniem, mieć wylane  na "muszę mieć", na  "muszę jak inni" i na jeszcze parę innych głupich muszę. Na szczęście w Alcatrazowej nieskoszonej trawie wiatr szumi jak w gałęziach drzew - "Nie wszszszystko  musisisisisisz, trumna nie ma kieszszszszszeeeniii". Życie  układa się na nowo i życiowe sprawy i sprawki nabierają normalnych proporcji, człowiek  wychodzi z ogrodu "ustawiony", pełen dystansu do świata i naładowany jakąś pozytywną energią. No i dzięki temu nie wariuje jak mu się niespodziewanki losowe każą wyżywać pozaogrodowo , wie że "Jest czas siania" itd. a najważniejsze to zachować umiar i zdrowy rozsądek we wszelkich życiowych okolicznościach i głęboko  w sobie pielęgnować świadomość że szklanka jest nie tylko do połowy pełna ale że może nawet  jakimś cudem nam coś doleją ( a dlaczegóż to nie pielęgnować w sobie leciutkiego optymizmu? ).










A w Alcatrazie nadal kwitną fiołki motylkowe, brunnery, ułudki. Zazwyczaj od tej porze było  już po nich, w tym roku jednak szaleją nadal. Po ogrodzie niesie się zapach kaliny angielskiej wymieszany z wonią konwalii, narcyzów poeticusów i ciężkim zapachem  lilaków. Smell to high heaven czyli śmierdzi pod niebiosa jak to prawi moja alergiczna i trochę anglojęzyczna część familii. Jak dla mnie cudnie wonieje, lubię nawet miodowy zapach kwitnących berberysów i hym... zapaszek kwitnących jarzębów. Dopiero w czerwcu  smrodek kocioszczynka czyli odór kwitnącego czarnego  bzu wywołuje u mnie niemiłe skojarzenia zapachowe. Teraz okna domowe szeroko otwarte, niech lube wonie wnikają!

Co prawda delikatna woń kokoryczki, czy irysów bródkowych nie ma szans na dotarcie do nosa kiedy w pobliżu kwitną lilaki ale co tam, zawsze można podreptać, pochylić się i poniuchać. Jak kokainista w poszukiwaniu działki łażę po Suchej Żwirowej i co raz wykonuje przysiady, przyklęki a czasem nawet przypady. Irysy pachną przepięknie! Pachną wszystkie bródki ale mam taką niezbyt widowiskową odmianę Ibiaków, żółte  to do bólu, której się nie pozbędę bo jej  zapach wręcz zwala mnie z nóg. Mój Wielki Ogrodowy, jakież Ty zapachy wymyślasz, najlepsi perfumiarze to przy Tobie cienkie Bolki! Na razie niucham solidnie wymyślony przez Zwierzchność zapach narcyzów, już niedługo  ich kwiaty znikną i dopiero w przyszłym roku  na przedwiośniu, kiedy w marketach pojawią się pierwsze pędzone cebulaki będę znów mogła nacieszyć się ich zapachem.








Viewing all articles
Browse latest Browse all 1480

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra



<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>