Ponoć upały znów nadciągają więc zamiast przygotowywanych postów wycieczkowych ( z przyobiecaną fotką Menhira dla fanek obiektu, he, he ) będzie post cienisty o Olszynce Ewandki. Czuję się z Olszynką osobiście związana bo brałam udział w obsadzaniu jednej jej części.
Zanim Olszynka stała się czymś na kształt angielskiego woodland, była sobie zwykłym chynchem, porośniętym wszystkim w co obfituje okolica ( obfituje głównie w nawłocie i osty ). W ramach radości ogrodnika występowały też w Olszynce krzewy kolczaste, najprawdopodobniej jeżyny oraz rośliny perzopodobne. Tak po całości to szło i do pewnego momentu w ogóle Ewandce nie przeszkadzało. Uprawiała tzw. ogród górny z masą irysów bródkowych, pełen drzew, krzewów i traw, a daleka Olszynka jej nie interesowała bo z domu była po prostu niewidoczna. Krzysiu który ma swoją własną pasję, tak pośrednio związaną z ogrodnictwem ( znaczy czai się z aparatem na żywinę która do ogrodu przychodzi ) tematu przezornie nie zaczynał, czując czym grozi rozpoczęcie ogrodowania na ugorze, który w sobie miał bardzo mało z cud łąk za to dużo z tych wszystkich straszeń roślinami inwazyjnymi. Jednak parę lat temu decyzja została podjęta - Olszynkę ruszono! To była praca z tych heroicznych ( nadal jest - sąsiedztwo posiada chynch i jest szczęśliwe, w związku z czym Ewandka ściółkuje piętrowo coby się nic nie siało, a Krzysiu obrabia strefę buforową ). Szczęśliwie ogród jest z tych naturalistycznych, więc nawet jak się coś wrażego zaplącze to nic takiego się nie dzieje, grunt żeby wraże z przyczółku się nie rozlazło.
Największą wartością w Olszynce jest sama Olszynka, Ewandka oswoiła "dziki" olchowy zagajnik rosnący na brzegu rzeczki stanowiącej granicę działki. Ziemia czarna i żyzna, wzbogacona rozkładającymi się liśćmi i koszoną trawą zmieniającymi się w kompost tak bezpośrednio na miejscu przyszłych nasadzeń. Struga sobie szemrze, nie zamarza zimą, ziemia wilgotnieje całorocznie - wymarzone miejsce dla długoszy, tulejników i wszelkich roślinnych wodopijców. Oczywiście są w Olszyce bardziej suche miejsca a nawet takie bardzo suche, szczególnie tam gdzie gdzie korzenią się kaliny czy czeremchy, no ale w końcu są na świecie paprocie o mniejszych wymaganiach wodnych niż długosze, są funkie, oraz cała masa cieniolubów, które niekoniecznie muszą mieć bardzo wilgotno w korzonkach.
Ja zapisałam się w historii Olszynki namawiając Ewandkę na pierwiosnki wianuszkowate Primula bulleyana i pierwiosnki kwieciste Primula florindae. One i popularniejsze od nich pierwiosnki japońskie Primula japonica poczuły się w Olszynce na tyle dobrze że zaczęły się masowo rozsiewać. Ewandka jeszcze o tym nic nie wie ale dalej knuję pierwiosnkowo - myślę że można by rozszerzyć nieco paletę barw z pomocą pierwiosnków Primula bessiana i Primula x bullesiana, kwitnących nieco później niż pierwiosnki japońskie ( mniej więcej w tym samym czasie co pierwiosnki wianuszkowate i kwieciste ). Ha, w Olszynce nie zostało powiedziane ostatnie pierwiosnkowe słowo! Znaczy o ile da się przekonać Ewandkę ( na szczęście pierwiosnki potrafią się podobać, w masie są urocze ).
Jednak na moich zdjęciach z Olszynki nie ma pierwiosnków, są głównie funkie i paprocie. Sadzone masowo, bez jakichś strasznych ekstrawagancji jeśli chodzi o odmiany, nie o Rarytetis rzadkospotykanensis Ewandce chodziło, tylko o rośliny które będą dobrze rosły i nie będą sprawiać niemiłych niespodzianek. Są tzw. lepsze funkie ale jak widzicie Olszynka Ewandki uniknęła ugrzęźnięcia w ramach ogrodu kolekcjonerskiego ( no wicie rozumicie, funkia po całości, jedna obok drugiej sadzone po jednej sztuce - człowiek niezafunkiowany oczopląsa dostaje i nie wie już czym się która od której różni, ja tak dokładnie robię z irysami, he, he ). Chcę by właśnie w kierunku takiego bardziej spokojnego ogrodu powoli zmierzał Alcatraz ( feria barw to na piochach ).
P.S. Koty nadspodziewanie mile, smarowanie i zakraplanie oczek bez ekscesów, chyba podejrzewają że im tyłki obsmarowałam, stąd te łagodności i ogólne przyjazne nastawienie do pańciostwa. Niestety czeka mnie wizyta u Dohtora, Sztaflik coś nie tego.