Hej dziewczyno spójrz na żwira, on przypomni ogród Ci - takie jakieś mam niepokojące wrażenie że ogródki właśnie nam się masowo zażwirowują. Najgorsze że sama do tego w jakimś tam ułamkowym ( promilowym, he, he ) stopniu się przyczyniłam - te piania nad żwirowiskiem u Beth Chatto, namawiania Tatusia i dalszych pokrewnych na zapuszczenie sobie żwiru, własne plany wobec przyszłej Suchej - Żwirowej. No tak, na usprawiedliwienie mam tylko to że ja nie myślałam że to tak można wykonywać. Znam z oglądu żywcowego świetną część żwirową w ogrodzie Ewandki - żwirowa droga dojazdowa i"pływające" po szarym żwirze suchatkowo - iglaste nasadzenia ( pod samym domem rosną odporne rodki ale one jakby już stanowią forpocztę tej drugiej części ogrodu ), z wirtualniaka znam inspirowany japońszczyzną ogród Danieli. No i w końcu znam z realu ów słynny ogród Beth C. , znaczy mogłam nie posiadać tzw. złych przeczuć. Tym bardziej że Tatuś też przyżwirował jeno fragment celem eksperymentu i ten fragment jest w zasadzie radośnie zarośnięty ( moja "średnia siostra" stwierdziła że ma gdzieś pająki i inne takie, bluszcz jest po to żeby się piął i pełzał ). No nie sądziłam że żwirek może być niebezpieczny! Jak się okazało jest i kusi brać ogrodniczą jak żwirek dla kota kusi kota - co by tu jeszcze w żwirku uwalić?! Mam wrażenie że żwirek ostatnio detronizuje korę sosnową, królową zafoliowanych rabat. W końcu kora kiedyś tam się rozsypie a te, żwirowe diamenty, są.... ten tego....niby wieczne - miłe to sercu oszczędnej Polki czy oszczędnego Polaka.
"Podłoża" ze skał są różne jak skały z których powstały ale nie wiedziałam dlaczego Naród mój przez duże N pisany ukochał sobie to najbielejsze z białych. Normalnie biała lelija czyli uwielbiana przez dawnych cmentarników Biała Marianna, rzecz jasna starannie rozdrobniona. Biała Marianna to jedna z najcenniejszych form marmuru, ale tzw. grys marmurowy ma się tak do urody dużych bloków jak diamentowa sieczka w "hamerykańskich" pierścionkach zaręczynowych ( "I Ciebie stać na brylanty!" ) do diamentu Koh - i - noor. Po pierwsze grys to nie jest to samo co żwir, grys to kruszywo łamane, odpad powstający przy wydobywaniu kamiennych bloków, żwir to wyrób Made in Natura - luźne skały osadowe okruchowe, o średnicy większej niż 2 mm do średnic kilkucentymetrowych . Naturalny znaczy prawdziwy żwir może być pochodzenia morskiego, rzecznego, jeziornego, polodowcowego, kamyszki są zwykle zaokrąglone ( różnica w zaliczeniu gleby pokrytej żwirkiem a tej pokrytej grysem jest odczuwalna, wiem co piszę ). Takie ostre, grysowate twory ( sieczkę ) to można i owszem w górach typu alpejskiego spotkać, efekt wietrzenia skał znaczy. I do ogródków typu alpinaria to takie grysy i owszem paszą, ale jak tu nie wierzgnąć na widok zagrysowanej "na biało" różanki czy obłożonych tą kamienną siekaninką nasadzeń typu cztery berberyski na krzyż + iglak? I to grysem alkalizującym podłoże ( jeżeli ktoś myśli że przykrycie marmurowymi kamyszkami nie ma wpływu na glebę bo kamyszki twarde i odporne, wody się nie boją to powinien sobie uświadomić że marmur to nie granit a po ostrej zimie woda robi swoje, nawet z marmurem tak odpornym na wietrzenie jak Biała Marianna - im drobniejszy grys tym szybciej ulega degradacji ). Oczywiście pod spodem zawsze może znajdować się nieśmiertelna folio - agrowłóknina pod którą zdycha wszystko, której położenie zmienia strukturę gleby i powoduje z czasem problemy z roślinami, ale jest tak fajne i oszczędzające pracy w ogrodzie i w ogóle eko że hej! Założę się że "Wszystko Dobre Folio - Agrowłóknina" akurat przed alkalizowaniem grysem marmurowym, dolomitowym czy zakwaszaniem korą sosnową to gleby nie ustrzeże. W końcu woda gdzieś spływać musi.
Dlaczego Naród mój ukochany lubuje się tak w bieli mariannowej? - wydaję mi się że odpowiedź znalazłam w jednym z opisów zachęcających do nabycia owego cud grysu. Tak, tak, grys "jest bardzo efektowny i od razu przykuwa uwagę" - przykuć uwagę efektownym efektem, coś z sarmackiej mentalności opisywanej przez Łozińskiego skrzyżowanej z "ludowym" poczuciem piękna. Kontrast wydobywający wartości, jak to ćwierkają ci którzy się kiedyś otarli o sztukę. Znaczy biały grysik + zielona trawka + czerwony i żółty krzaczek + dużo zieleni z iglaczków ( układanka odcieni zieleni jak w pasiaku łowickim: kolor groszkowy, kolor wiatrowy, kolor lekstryczny - mnogość gatunków iglaków zapewnia zieloną "kolorowość" ). Pięknie i barwnie, z tą bielą grysikową to wręcz odświętnie. Cepelia w nas drzemiąca, zduszona nieco wierandowymi obrazkami "ze świata" wychynie z duszy i zaryczy jak w przyśpiewce ludowej o białym misiu " Nieszczęsnemu , białemu żwiru, ooooo, co w ooooczach wywołuje łzyyyyyy". Czy ten ogród "po polsku cepeliowski" ma szansę zapisać się jako jakaś tam narodowa mutacja sztuki ogrodniczej. Tak szczerze pisząc to śmiem wątpić. Jako dziecię miasta prządek czyli pomiot tradycji włókienniczej oznajmiam że projektowanie ogrodów jest trudniejsze niż tkanie pasiaka łowickiego. Tkanie pasiaka nie wymaga zaangażowania tzw. wyobraźni przestrzennej, kolorki trza ładnie dobierać i równo tkać. Pojęcie kurczliwości przędzy i rozpoznawanie stopnia skręcenia wełny jakoś łatwiej opanować niż wiedzę o florze ( bo flora to duża jest ) i umieszczaniu z głową jej przedstawicieli w ogrodowej przestrzeni. I jeszcze o glebie trzeba coś wiedzieć i te cholerne grysiki znać żeby roślinki do typu gleby i typu grysiku dobierać - no ciężko jest. Prawdziwą cepeliadę ogrodową zaprojektować tak żeby jej szlag nie trafił to by była dopiero sztuka he, he. Ogródki grysikowe wykończają co delikatniejsze rośliny w szybkim tempie i tradycja "ogrodu po polsku cepeliowskiego" nie ma jak się narodzić. Ciągłe zmiany nasadzeń nie sprzyjają sztuce ogrodowej, niektóre rośliny ( większość drzew i krzewów ) muszą dojrzeć żeby dobrze wyglądały i przede wszystkim żeby ogród dobrze z nimi wyglądał.
Teraz z innej beczki czyli o nieporozumieniu typu ogród bezobsługowy, bo w żwirku czy tam grysiku nic się nie wysieje i w ogóle jest czysto jak w niemieckim filmie którego akcja się dzieje w Górnej Bawarii. He, he, he i jeszcze raz he! Nawet zaiglakowanie żwirowiska przed kiełkowaniem wrażych siewek nie chroni , a Niemce w Bayernie płuczą żwirki kärcherami Grubym drukiem - żwirek czy tam grys też trzeba pielić! I folija z agrowłókniną pod żwirkiem i grysem nas nie uchronią przed zasiewem. Jak ktoś sądzi że ze żwirkiem i grysem jest prościej i łatwiej to wierzy w "Bajki z kopalń i kamieniołomów"!
Czyli co, nie robić żwirowisk? Owszem jak komuś pasi to robić ale może niekoniecznie z Białej Marianny, może niekoniecznie z grysu i może niekoniecznie sadzić w tej żwiro - grysowszczyźnie wszelakie iglaki, magnolie oraz róże typu mieszaniec herbatni. Dobry ogród żwirowy wykonywa się tak - najsampierw pomyśl ile zajmie Ci pielęgnacja takiego ogrodu żeby dobrze wyglądał, potem usiądź na rączkach, może Ci ochota przejdzie. Jak nie przejdzie to pamiętaj że tyrawnik w ogrodzie żwirowym nie jest najlepszym z pomysłów ( te plamy zieleni w japońskich ogrodach to niekoniecznie - no cudne słowo to niekoniecznie - są angielskie trawniczki, a duża połać tyrawnika z zażwirowaną rabatą po środku czy tam innym boku to nie jest absolutne mistrzostwo w dziedzinie projektowania ogrodów ). Poczytaj o frakcjach żwiru i o tym dlaczego te kamorki największe powinny być pod spodem a te mniejsze na wierzchu i dlaczego żwirowe drogi czy tam inne ścieżki powinny być wykonane porządnie. Zacznij odkładać na solidnego kärcherowskiego myjaka ( znów usiądź na rączkach, może tym razem się uda i Ci przejdzie ), a potem poszukaj info jak sadzić a przede wszystkim jakie rośliny sadzić w żwirowym ogrodzie ( pamiętaj że kwasoluby trochę dziwnie w tym żwirku będą wyglądać ). A potem policz ile musisz kasy na całe to przedsięwzięcie wydać . Jeżeli jesteś posiadaczem dużego ogrodu ryzykujesz palpitację serca więc weź kropelki uspokajające przed liczeniem, jeżeli masz niewielki ogródek powinna wystarczyć autosugestia "To tylko pieniądze!". Jak masz duży ogród wlicz koszt firmy żwirkującej , sama lub sam ze żwirkiem w wiaderkach latać po dużym ogrodzie nie będziesz ( po małym się polata bo to się zimą odchoruje i szlus ).
I to by było na tyle. O żwirkach wykonywanych z betona nie piszę bo: wmawiam sobie że potwory nie istnieją, obrzydzenie by mnie skręciło przy pisaniu, ten blog nie jest prowadzony z myślą o inaczej intelektualnie sprawnych. Dzisiejszy post ilustrowany jest fotkami z kopalni dolomitu w Działoszynie.
"Podłoża" ze skał są różne jak skały z których powstały ale nie wiedziałam dlaczego Naród mój przez duże N pisany ukochał sobie to najbielejsze z białych. Normalnie biała lelija czyli uwielbiana przez dawnych cmentarników Biała Marianna, rzecz jasna starannie rozdrobniona. Biała Marianna to jedna z najcenniejszych form marmuru, ale tzw. grys marmurowy ma się tak do urody dużych bloków jak diamentowa sieczka w "hamerykańskich" pierścionkach zaręczynowych ( "I Ciebie stać na brylanty!" ) do diamentu Koh - i - noor. Po pierwsze grys to nie jest to samo co żwir, grys to kruszywo łamane, odpad powstający przy wydobywaniu kamiennych bloków, żwir to wyrób Made in Natura - luźne skały osadowe okruchowe, o średnicy większej niż 2 mm do średnic kilkucentymetrowych . Naturalny znaczy prawdziwy żwir może być pochodzenia morskiego, rzecznego, jeziornego, polodowcowego, kamyszki są zwykle zaokrąglone ( różnica w zaliczeniu gleby pokrytej żwirkiem a tej pokrytej grysem jest odczuwalna, wiem co piszę ). Takie ostre, grysowate twory ( sieczkę ) to można i owszem w górach typu alpejskiego spotkać, efekt wietrzenia skał znaczy. I do ogródków typu alpinaria to takie grysy i owszem paszą, ale jak tu nie wierzgnąć na widok zagrysowanej "na biało" różanki czy obłożonych tą kamienną siekaninką nasadzeń typu cztery berberyski na krzyż + iglak? I to grysem alkalizującym podłoże ( jeżeli ktoś myśli że przykrycie marmurowymi kamyszkami nie ma wpływu na glebę bo kamyszki twarde i odporne, wody się nie boją to powinien sobie uświadomić że marmur to nie granit a po ostrej zimie woda robi swoje, nawet z marmurem tak odpornym na wietrzenie jak Biała Marianna - im drobniejszy grys tym szybciej ulega degradacji ). Oczywiście pod spodem zawsze może znajdować się nieśmiertelna folio - agrowłóknina pod którą zdycha wszystko, której położenie zmienia strukturę gleby i powoduje z czasem problemy z roślinami, ale jest tak fajne i oszczędzające pracy w ogrodzie i w ogóle eko że hej! Założę się że "Wszystko Dobre Folio - Agrowłóknina" akurat przed alkalizowaniem grysem marmurowym, dolomitowym czy zakwaszaniem korą sosnową to gleby nie ustrzeże. W końcu woda gdzieś spływać musi.
Dlaczego Naród mój ukochany lubuje się tak w bieli mariannowej? - wydaję mi się że odpowiedź znalazłam w jednym z opisów zachęcających do nabycia owego cud grysu. Tak, tak, grys "jest bardzo efektowny i od razu przykuwa uwagę" - przykuć uwagę efektownym efektem, coś z sarmackiej mentalności opisywanej przez Łozińskiego skrzyżowanej z "ludowym" poczuciem piękna. Kontrast wydobywający wartości, jak to ćwierkają ci którzy się kiedyś otarli o sztukę. Znaczy biały grysik + zielona trawka + czerwony i żółty krzaczek + dużo zieleni z iglaczków ( układanka odcieni zieleni jak w pasiaku łowickim: kolor groszkowy, kolor wiatrowy, kolor lekstryczny - mnogość gatunków iglaków zapewnia zieloną "kolorowość" ). Pięknie i barwnie, z tą bielą grysikową to wręcz odświętnie. Cepelia w nas drzemiąca, zduszona nieco wierandowymi obrazkami "ze świata" wychynie z duszy i zaryczy jak w przyśpiewce ludowej o białym misiu " Nieszczęsnemu , białemu żwiru, ooooo, co w ooooczach wywołuje łzyyyyyy". Czy ten ogród "po polsku cepeliowski" ma szansę zapisać się jako jakaś tam narodowa mutacja sztuki ogrodniczej. Tak szczerze pisząc to śmiem wątpić. Jako dziecię miasta prządek czyli pomiot tradycji włókienniczej oznajmiam że projektowanie ogrodów jest trudniejsze niż tkanie pasiaka łowickiego. Tkanie pasiaka nie wymaga zaangażowania tzw. wyobraźni przestrzennej, kolorki trza ładnie dobierać i równo tkać. Pojęcie kurczliwości przędzy i rozpoznawanie stopnia skręcenia wełny jakoś łatwiej opanować niż wiedzę o florze ( bo flora to duża jest ) i umieszczaniu z głową jej przedstawicieli w ogrodowej przestrzeni. I jeszcze o glebie trzeba coś wiedzieć i te cholerne grysiki znać żeby roślinki do typu gleby i typu grysiku dobierać - no ciężko jest. Prawdziwą cepeliadę ogrodową zaprojektować tak żeby jej szlag nie trafił to by była dopiero sztuka he, he. Ogródki grysikowe wykończają co delikatniejsze rośliny w szybkim tempie i tradycja "ogrodu po polsku cepeliowskiego" nie ma jak się narodzić. Ciągłe zmiany nasadzeń nie sprzyjają sztuce ogrodowej, niektóre rośliny ( większość drzew i krzewów ) muszą dojrzeć żeby dobrze wyglądały i przede wszystkim żeby ogród dobrze z nimi wyglądał.
Teraz z innej beczki czyli o nieporozumieniu typu ogród bezobsługowy, bo w żwirku czy tam grysiku nic się nie wysieje i w ogóle jest czysto jak w niemieckim filmie którego akcja się dzieje w Górnej Bawarii. He, he, he i jeszcze raz he! Nawet zaiglakowanie żwirowiska przed kiełkowaniem wrażych siewek nie chroni , a Niemce w Bayernie płuczą żwirki kärcherami Grubym drukiem - żwirek czy tam grys też trzeba pielić! I folija z agrowłókniną pod żwirkiem i grysem nas nie uchronią przed zasiewem. Jak ktoś sądzi że ze żwirkiem i grysem jest prościej i łatwiej to wierzy w "Bajki z kopalń i kamieniołomów"!
Czyli co, nie robić żwirowisk? Owszem jak komuś pasi to robić ale może niekoniecznie z Białej Marianny, może niekoniecznie z grysu i może niekoniecznie sadzić w tej żwiro - grysowszczyźnie wszelakie iglaki, magnolie oraz róże typu mieszaniec herbatni. Dobry ogród żwirowy wykonywa się tak - najsampierw pomyśl ile zajmie Ci pielęgnacja takiego ogrodu żeby dobrze wyglądał, potem usiądź na rączkach, może Ci ochota przejdzie. Jak nie przejdzie to pamiętaj że tyrawnik w ogrodzie żwirowym nie jest najlepszym z pomysłów ( te plamy zieleni w japońskich ogrodach to niekoniecznie - no cudne słowo to niekoniecznie - są angielskie trawniczki, a duża połać tyrawnika z zażwirowaną rabatą po środku czy tam innym boku to nie jest absolutne mistrzostwo w dziedzinie projektowania ogrodów ). Poczytaj o frakcjach żwiru i o tym dlaczego te kamorki największe powinny być pod spodem a te mniejsze na wierzchu i dlaczego żwirowe drogi czy tam inne ścieżki powinny być wykonane porządnie. Zacznij odkładać na solidnego kärcherowskiego myjaka ( znów usiądź na rączkach, może tym razem się uda i Ci przejdzie ), a potem poszukaj info jak sadzić a przede wszystkim jakie rośliny sadzić w żwirowym ogrodzie ( pamiętaj że kwasoluby trochę dziwnie w tym żwirku będą wyglądać ). A potem policz ile musisz kasy na całe to przedsięwzięcie wydać . Jeżeli jesteś posiadaczem dużego ogrodu ryzykujesz palpitację serca więc weź kropelki uspokajające przed liczeniem, jeżeli masz niewielki ogródek powinna wystarczyć autosugestia "To tylko pieniądze!". Jak masz duży ogród wlicz koszt firmy żwirkującej , sama lub sam ze żwirkiem w wiaderkach latać po dużym ogrodzie nie będziesz ( po małym się polata bo to się zimą odchoruje i szlus ).
I to by było na tyle. O żwirkach wykonywanych z betona nie piszę bo: wmawiam sobie że potwory nie istnieją, obrzydzenie by mnie skręciło przy pisaniu, ten blog nie jest prowadzony z myślą o inaczej intelektualnie sprawnych. Dzisiejszy post ilustrowany jest fotkami z kopalni dolomitu w Działoszynie.