W całej Polsce burze a w mieście Odzi coś na kształt mini deszczu, takiego trzy krople na metr kwadratowy i ani kropli więcej. Powietrze gorące i lepkie, "kumory wygłodzone atakujo", koty drażliwe i fumiaste, ja z ciężko bolącą meteopatycznie głową obrażona na "Całyświat". To nie był znaczy weekend marzeń! Zaczęło się co prawda uroczo bo imprezą u Żaby, na której wystąpiła słynna kaczka z owocami w roli głównej i guest star kurczak nadziewany + rzężołek ( vel żęrzołek - konia z rzędem temu kto wie jak zapisać nazwę tej potrawy, ja osobiście obecnie skłaniam się ku wersji z rz na początku ). Niestety w piątek była oblepka, znaczy gorąc taki że ubranie się do człowieka lepi, w sobotę została podjęta próba zrobienia czegoś pożytecznego w ogrodzie, dzisiaj wściekła ograniczyłam się tylko do podlania Alcatrazu i podwórka. W sobotę nadal trwał weekendowy strajk głodowy kotów. "Nasze stanowcze nie suchemu żarciu!" - rozpoczęło się w czwartek rano i dopiero moje wieczorne sobotnie załamanie, w skutek którego drób wylądował w garnku, zakończyło tę głodówkę. Koty vs ja - 1 : 0! Najgorsze że bestie czują że wygrały! Jakby było mało w sobotni wieczór mnie naszło zastanawianie co się dzieje u Barashki, zazwyczaj o tej porze roku jej blog rozkwitał irysami. A tu cisza! Piękny 'Dancing Ghost' z ważkowego ogrodu właśnie u mnie zakwitł i miałam nadzieję na pochwalenie się Barashce tym zeszłorocznym "zrzutem" ( znaczy jaka dla niego ze mnie dobra pańcia, posadziłam i "natentychmiast"ślicznie zakwitł ). A tu głucho i niepokojąco.
W domu dogorywają ostatnie kupne narcyzki ( chyba z dalekiej północy, he, he ) i dają czadu lewkonie. Okolice Dnia Matki zawsze kojarzą mi się z mocnym, lewkoniowym zapachem. W tym roku w wazonie wylądowały lewkonie o kwiatach w kolorze kremowym. Zawsze kupuję te kwiaty w pastelowych barwach, nie wiedzieć czemu bo ciemnokwietne lewkonie pięknie się prezentują. Może dlatego że bezpośrednio za oknami w tej chwili też pastelowo, przekwitły już lilaki a zaczęły swój występ pierwsze róże. W domu w wazonach koglo - moglowe lewkonie a za oknem widoczek na kwitnące 'Aïcha' i 'Nevada'. Nie pryskałam w tym roku moją miksturą na wraże skoczki i niestety odbiło się to na urodzie liści. Mam nadzieję że skoczki zostaną zeżarte przez tzw. naturalnych wrogów, bo przyznam szczerze że w tej chwili co innego mnie zaprząta i nie za bardzo mam czas na szykowanie płynu antyskoczkowego. Szczęśliwie skoczkowe ekscesy nie zaszkodziły kwiatom, obie róże są w tym roku obsypane kwiatami. Bardzo dobrze zapowiada się też kwitnienie róż w różance podokiennej, krzaki całe w pąkach. Teraz tylko deszczu mi trzeba i uspokajających wpisów na Barashkowym blogu. No i może temperatury trochę niższej i czegoś w stylu "orzeźwiających podmuchów". O tym żeby koty były grzeczniejsze nawet ne śmiem marzyć.
W domu dogorywają ostatnie kupne narcyzki ( chyba z dalekiej północy, he, he ) i dają czadu lewkonie. Okolice Dnia Matki zawsze kojarzą mi się z mocnym, lewkoniowym zapachem. W tym roku w wazonie wylądowały lewkonie o kwiatach w kolorze kremowym. Zawsze kupuję te kwiaty w pastelowych barwach, nie wiedzieć czemu bo ciemnokwietne lewkonie pięknie się prezentują. Może dlatego że bezpośrednio za oknami w tej chwili też pastelowo, przekwitły już lilaki a zaczęły swój występ pierwsze róże. W domu w wazonach koglo - moglowe lewkonie a za oknem widoczek na kwitnące 'Aïcha' i 'Nevada'. Nie pryskałam w tym roku moją miksturą na wraże skoczki i niestety odbiło się to na urodzie liści. Mam nadzieję że skoczki zostaną zeżarte przez tzw. naturalnych wrogów, bo przyznam szczerze że w tej chwili co innego mnie zaprząta i nie za bardzo mam czas na szykowanie płynu antyskoczkowego. Szczęśliwie skoczkowe ekscesy nie zaszkodziły kwiatom, obie róże są w tym roku obsypane kwiatami. Bardzo dobrze zapowiada się też kwitnienie róż w różance podokiennej, krzaki całe w pąkach. Teraz tylko deszczu mi trzeba i uspokajających wpisów na Barashkowym blogu. No i może temperatury trochę niższej i czegoś w stylu "orzeźwiających podmuchów". O tym żeby koty były grzeczniejsze nawet ne śmiem marzyć.