Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1489

Weekendownik - przedostatni karnawalnik

$
0
0

To już chyba ostatni prawdziwie zimowy weekend. Powolutku topi się śnieg a kosy pitulą tak że Szpagetka uznała za stosowne śledzenia ptactwa zza szyb. Mrutek i Lucas balują na dworze a Ryjek usiłuje ich śledzić, co spotyka się z akcjami wychowawczymi w wykonie czarnul, jak też śledzonych. Tylko Okularia zachowuje dystans do tych występów Ryjka w roli śledzącego. Sztaflik pozazdrościła Szpagetce karmionej w wyrku, mam podawać żarełko do szafy. Taa... sto jeden kocich pomysłów na upieprzenia madki. Ryjek spotkał się z wędliną, podobno wędlina go zaczepiła i zaproponowała jej zjedzenie. Mrutek twierdzi że Ryjek buja, bo wędlina była włoska a Ryjek po włosku nie kuma.  Mrutek świetnie  wie w jakim języku mówi ta wędlina, bo kiedyś do niego przemówiła z mojej kanapki. Ryjek brnął dalej twierdząc że wędlina przemawiała do Ryjka po wędlinowemu. Na szczęście po zechlaniu nic mu nie było, tylko wody dużo pił. No i dostał oklep od Mrutiego, oficjalnie za złodziejstwo,  mniej oficjalnie za to że sam zeżarł  i nie wymiauczał  Mrutka żeby się podzielić. Mła nadal pracuje nad ramką, nawet ranki na paluchu się dorobiła. Koty oczywiście przeszkadzają  jak mogą, Ryjek z Mrutkiem i Sztaflikiem urządzają sobie bitwy akurat w tym miejscu, w którym mła usiłuje ramkę obrabiać, Okularia  chce na ramce zasiadać a Szpagetka nadziera się z wyrka że mam zostawić te głupoty, posadzić tyłek mam na wyrku i zajmować się natentychmiast  Ciałem Najważniejszym, znaczy Szpagetką. To taka mila strona codzienności. Ta mniej miła to konieczność kupienia za opary kasy głośników komputerowych. Stare zbyt często zaliczały przyglebienie. Mrutek i Sztaflik oczywiście nie  kumają o czym mła  baje. Taa... kupiłam, zamontowałam, zadowolniona jestem  średnio. Słodzę sobie życie faworkami, czymś słodzić sobie trzeba. Fotki zdziśki a w Muzyczniku karnawałowo.

P.S. Mła miała dziś udać się z wizytką wspierającą do Dżizaasa i Jądrzeja, patrz faworki, ale zamiast tego czeka doma na telefon z pomocy doraźnej na której Jądrzej wylądował z objawami, które zdaniem mła cóś paszą do szkarlatyny. No wicie rozumicie, klasyka - wysypka, spuchnięte i czerwone wnętrze dłoni, białawy trójkącik kole ust na czerwonej facjacie. Do tego typowy męski objaw - przeświadczenie że tym razem się nie przeżyje. Ech...

P.S. To nie szkarlatyna, to bostonka. Pierwsza w naszej familii. 


Viewing all articles
Browse latest Browse all 1489


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>