Politycznie się dzieje że ho, ho, mamy do czynienia z wystawianiem opery buffo z Ryżym w roli głównej. Ryży udaje że wie co robi, otoczenie udaje że nie wie co Ryży robi, teatrzyk taki że gdyby stawką nie były ludzkie dramaty to tylko popcorn kupować i śledzić rozrywkowo. Media ryczą na najwyższym diapazonie, usiłując sprzedawać opłacone narracje a politycy grają, konkurując zajadle o miano naczelnego kabotyna. Mamy totalne odjazdy bliskowschodnie, niebezpieczne, bo opowieści o czystkach etnicznych mogą zostać źle zrozumiane i jeszcze padnie proposition na temat przesiedlenia Izraelczyków do nowo zakupionej Grenlandii. Mamy też robienie za cyrulika z Sewilli na odcinku ukraińsko - rosyjskim i Europa zrobiła nawet stosowne "Och!" w kwestii pogadanek z Wujkiem Wową, starannie udając że nie pamięta o tym dilu surowcowym USA z Ukrainą. Szczególnie nieszczere było to w brytyjskim wykonie, po podpisaniu z Ukrainą umowy 100 letniej z tajnym aneksem. Taa...Hym... zdawa się że rosyjskie negocjacje poszły świetnie, na tyle że Rosjanie dziś pieprznęli w sarkofag czernobylski. To może mieć coś wspólnego z planowaną strefą buforową a także z wyraźnym niezadowolnieniem Chin, które już wyraziły chęć uczestniczenia w negocjacjach nie wiadomo dlaczego zwanych pokojowymi. Za dwa tyźnie wybory w Reichu, za trzy miesie u nas w Cebulandii. W związku z tymi naszymi wyborami Płemieł przystąpił do akcji, pan In Post napisze sobie prawo dla się. Hym... jakie państwo taki Elon. Mła się nie chce dalej o polityce pisać, bo to ciężkostrawne.
Przyśnieżyło i przymroziło. Dobrze, mła się z tego cieszy. Zima to zima, zimowe zgniłe ciepłoty służą jedynie grypie, która się panoszy tak, że parę lat nazad przy takim stanie zachorowań to byśmy wszyscy doma siedzieli a mendia przekonywałyby nas że czepionka to jedyne remedium na choróbsko. No ale teraz mamy bardziej poważne problemy i nikt grypie nie poświęca politycznej uwagi. Zatem cieszmy się zimą, która mrozi paskudztwa i brakiem zainteresowania wśród politycznych możliwościami jakie daje ostrzejsza niż zazwyczaj grypa. Mła zaraz zapodawa kotom obiadek i leci do Gieni odebrać faworki dla Sławencjusza i Mamelona, którzy zdaniem Gieni wymagają dowalentynkowania. Mła sobie dowalentynkowała faworkami przed południem a potem dopchnęła torcikiem wedlowskim razem z Cio Mary. Czuję się bliska ocielenia. Trza się mła pilnować, bo Irenka grozi racuszkami i tzw. indeks glikemiczny u mła może zacząć szaleć. Tym bardziej że wieczorami mła się okłada czystą kocią słodyczą, he, he, he.
Fotki zdziśki i Dalida w Muzyczniku, śpiewająca o uroczym Włochu po francusku.
Cdn.