Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1483

O wolności słowa i paru sprawach z nią związanych raz jeszcze przypitalanie niedzielne

$
0
0

Robi się coraz ciekawiej i mła przypuszcza że tak będzie aż do wyborów.  Mła uciekając od bieżączki politycznej czyli tego co jedne powiedziały drugim i co drugie na to odpowiedziały ( swoją drogą nasz prezydent uwielbia samolekceważenie, jest ciężkim baranem - prywatnemu piszę, tak dla pewności dodaję ten sienkiewiczyzm, bo w dzisiejszych czasach lepiej się zabezpieczyć  od złej woli politycznych ), zapoda Wam troszki przemyśliwań swoich na temat wolności słowa.  Mła w kółko o tym samym bo kropla drąży skałę a kto wie, kto wypiski mła czytuje. Może jaka nadzieja ludzkości? To żadne mundrości powszechnie akceptowane,  to tylko zdanie mła, można się z nim zgadzać albo i nie zgadzać.  Jak wiecie mła nie jest zwolenniczką tzw. poprawności politycznej i tego co się dziś nazywa wokizmem czyli kulturą niemówienia o pewnych zjawiskach w nadziei że one  zanikną przez niemówienie. Pogląd mła na kwestię wolności słowa i okolic  ewoluował, mła kiedyś tam dawno temu uważała że pewne rzeczy lepiej nazywać łagodniej i bardzie wyważenie a niektórych to być może  nie ruszać teraz a tak za parę lat, kiedy emocje się uspokoją. Do dziś uważa że wyważone słowa mniej szkodzą  niż ostra retoryka, natomiast doszła do wniosku że np. odkładanie  dyskusji na temat tzw. palących problemów społecznych za mądre nie jest.  No człowiek uczy się na błędach,  mła uważa że jej podejście pod tytułem "Ochłońmy wszyscy i podejdźmy do tematu na zimno" nie sprawdza się w życiu społecznym, bowiem społeczeństwo ma pamięć złotej rybki i to w dodatku takiej która demencję ma czy cóś. Dlatego nie należy odkładać na później tego co dzieli, bulwersuje i wogle, tylko brać byka za rogi i przerabiać, trawić i wydalać to co szkodliwe i nie patrzeć na to czy będzie mało grzecznie, bo jednak mało grzecznie jest lepsze niż nieprzetrawienie i przypominajki typu odbicie zgniłym jajem.

Mła podejście do wolności słowa kształtowała  nauka historii, wicie rozumicie fakty są jakie są, opinie o faktach  są zaś różne. Nie ma obiektywnej historiografii, natomiast miały miejsce w historii obiektywnie pewne fakty. Różne o tych faktach mamy myślenie,  mła nie tak dawno uśmiała się jak norka, kiedy w Gazwybie przeczytała tekst  o tym jak to  badacze XIX postrzegali nieprawidłowo rolę  kobiety w paleolicie a ci XXI wieczni badacze to już postrzegają prawidłowo.  Jak wiecie mła sądzi że postawa profeministyczna co niektórych słabych na umyśle to ciężkie brzemię feminizmu. Zaczadzenie ideologią zawsze jest szkodliwe, choćby to był pacyfizm wszechogarniającej mniłości do wszystkiego, z włączeniem kamieni żyjących ukrytym życiem i jednego profesora z UŁ, co to go mła podejrzewa o dziwne falowanie z płatów czołowych. Takie zaczadzenia ideolo były zawsze i dziś nie jest inaczej. Bycie feministką, wojującym aktywistą od ochrony biedronek czy odnowy Narodu Polskiego pod Krzyża znakiem,  nie czyni z nikogo mędrca, ba, nawet z głupoty nie leczy. Rêver de mouton,  mła stawa na takim stanowisku że z opiniami o faktach można dyskutować ale nie należy ich wykluczać z dyskursu publicznego, walczyć ostro  argumentami zaś należy z negacjonizmem, czyli usiłowaniem wmawiania że czegoś nie było  lub że cóś było. Dlatego mła na ten przykład nie rozumie dlaczego część środowisk reaguje drżączką na temat badań nad holocaustem, jedni np. dlatego że ofiar za dużo, inni dlatego że za mało. Drżączką nie należy reagować nawet kiedy ktoś w ogóle uważa holocaust za wymysł propagandy antyhitlerowskiej.  Trzeba po prostu publicznie udowadniać kłamstwo i tyle. Przeszkód nie ma poza niechęcią takich którzy  wolą zakazywać, bo z natury swojej są zamordystami. Tacy uważają że ich racja  jest najmojejsza i zakaz myślenia magicznie zadziała. Inna rzecz to nazywanie różnych wydarzeń tą samą nazwą. Mła wie że lata 2020 - 2023 zostaną w podręcznikach latami  pandemii, pytanie tylko czy choroby czy histerii i politycznej głupoty, sama jednakże pandemia jest faktem. 

Negacjoniści czyli tacy  którzy zaprzeczają że cóś miało bądź nie miało miejsca działają prosto, przyjmują że można zrobić  cóś w stylu "Fakty i Akty" i nikt się nie zorientuje. Otóż tak się nie da, zawsze się ktoś orientuje i fakty wychodzą gołe. To tak  jak z tym że historię piszą zwycięzcy, co jest marzeniem propagandzistów a nie realem. A do faktów się odnosimy, nawet kiedy się nie obnosimy ze swoim zdaniem. Mła nie  jest  z tych cichych, mła się obnosi, najpierw robi "resercz" na temat faktu i zważa rację za tym czy mógł czy też nie mógł mieć miejsca.  A potem ćwierka i pisze, uwaga, nie zakładając przy tym że jest nieomylna a jej zdanie na temat świata wyjaśnia zagadkę istnienia. Dla mła historia z cudem w Fatimie jest zagadką niereligijną, są relacje  wiarygodnych i rozsądnych osób będących w Cova da Ira 13 października 1917 roku, które widziały wędrującą inaczej niż zwykle po niebie naszą gwiazdę. Jednocześnie w żadnym z obserwatoriów astronomicznych niczego nie zauważono a Ziemia  nadal istnieje, choć przy zmiennej w taki sposób jak to miało miejsce w Fatimie gwieździe,  nie powinna. Taki  cud cząstkowo zauważalny, bo poza Cova da Ira nikt go nie był świadomy, włącznie z ludźmi badającymi ruchy gwiazd. Cóś troszki niby inaczej a w sumie podobnie jest z lądowaniem Amerykanów na Księżycu, którego wg. teorii spiskowych nie było.  ZSRR dysponując pełnią dowodów na fałszerstwo już w drugiej połowie lat 70, nie zniszczył propagandowo wroga tylko brnął w wyścig zbrojeń kosmicznych. Bo  mu się niezwykle opłacało rujnować własne państwo żeby ze statusu światowego mocarstwa zrobić je skrzyżowaniem izby wytrzeźwień ze stacją benzynową. Amerykanom udało się  oszukać nie tylko własną opinię publiczną ale i wroga, który w latach 60 wygrywał z nimi wyścig technologiczny w Kosmosie i miał, jak dziś wiemy, kupę radzieckich wtyk wiedzących co Amerykanie robią w  Kosmosie. Taa... Czy zatem cud wędrówki Słońca  obiektywnie miał miejsce a lądowanie Amerykanów na Księżycu nie? Najprościej zwalić wszystko na spisek astronomów, astronautów, polityków i KK. Niedługo wszyscy będą w spisku, nawet Kowalski, bo teorie spiskowe mają to do siebie że coraz to inni spiskują. Zaczynamy wierzyć zamiast zadawać pytania i szukać odpowiedzi. Mła postrzega zawierzenia jako ograniczające, cóś bliższa jest jej niepewność. Pewnie dlatego że daje więcej możliwości i jest zwyczajnie ciekawsza.

No to co, wszystkie teorie spisku najlepiej zamilczać? Never! Są takie które okazały się być prawdziwymi, czyli odkrywającymi dla szerokiego  ogółu fakty, znane niewielkiej liczbie osób. Milczenie "bo to tylko teoria spiskowa" albo "nie urażajmy  wierzących" wcale nie jest złotem a jeżeli już  to złoto traktujmy jako jeden z bardziej rozpowszechnionych we wszechświecie pierwiastków, któremu nadajemy nadmierną wartość tylko z powodu słabizny naszej technologii, bo nie możemy złota prosto pozyskać. Dlatego zachowując należyty sceptycyzm i szacunek dla poglądów innych niż nasze rozmawiajmy do cholery o wszystkim!  Także o tym że w Fatimie Słońce latało  po niebie jak wściekłe a Amerykanie z zarzundu oszukali z tym Księżycem nawet samo NASA i kosmonautów.  W końcu 100% pewności ni ma że to nie astronomom  i fizykom kosmicznym się wydawa, tylko wiernym czy spiskującym. Z rozmów uciera się obraz świata w jakim żyjemy, z milczenia mamy niewiedzę, z niewiedzy mamy strach. A ze strachu to często bierze się agresja. Mła tak sobie czasem myśli że ta histeria, która teraz jest tak w sferze info  wszechobecna, to pokłosie nadgrzeczności politycznej, przeca ta tłumiona energia gdzieś musi znaleźć sobie ujście. No i znajduje - apokalipsa klimatyczna, śmierć demokracji, straszliwa srandemia straszliwego srovida, wojna nuklearna u bram, w sytuacji kiedy jest  już mało prawdopodobna ( ciekawe że jak się kotłowało w zeszłym roku to akurat było cicho ), straszliwość ogólna i wszyscy się teraz boją co to będzie! Taa... to nie jest nic nowego,  60 lat temu budowali schrony przeciwatomowe a mła do dziś pamięta co jej wciskali do łba w sprawie reakcji na wybuch nuka. No i  tak samo się ludkowie bali co to będzie,  demokracja umierała , głód  był w Afryce, mendia szalały tylko inaczej. Niektórzy  to się nie mogli oficjalnie bać i martwić, bo w komunistycznym raju to nie wypadało. Wolności słowa nie było, he, he, he. Wychodzi na to że narzekanie na podłość tego świata to swoista cecha demokracji i miernik jej siły.

A  tak à propos strachu, praprzyczyny zmartwień, mła rozumie skąd ten strach przed słowami posunięty aż do tego że próbuje się ograniczać wolność wypowiedzi, od słów zaczynają się totalitaryzmy i ludobójstwa. Mła kiedyś tak myślała ale już nie myśli bo wyszło jej  z patrzenia na świat że nie jest tak że same słowa wystarczą.  Słowa opisują rzeczywistość, niektórzy posunęli się do tego że uważają że ją tworzą. Mła tak nie uważa, wg. mła jest biologiczna granica wobec której słowa są bezsilne, jak toś umiera z głodu to nazwanie tego wyzwoleniem z materializmu nie zmienia przyczyny zgonu. Zeszło się z braku pożywienia i szlus. Słowa w dużej mierze tworzą rzeczywistość, no z tym się mogę zgodzić. Po mojemu ze słowami  jest  jak  z nasionami i gruntem.  Żeby totalniactwo prawo czy lewoskrętne się w społeczeństwie zalęgło trzeba by słowa trafiły na  grunt, znaczy przekompostowane resztki po byłym życiu, czyli doświadczenie historyczne - pół na pół subiektywizm przodków i obiegowe opinie najczęściej obecne w życiu społeczeństw, do tego nawóz biologiczny czyli strach bądź niedostatek i preparat  szybko działający, który umożliwia kiełkowanie - istnienie sporej grupy ludzi o wysokich aspiracjach, którzy nie mogą realizować swoich ambicji inaczej niż przez usankcjonowanie ich prawa do bycia elitą, co musi odbywać się z podeptaniem praw wszystkich inszych, ze szczególnym uwzględnieniem elit obecnych.  Tak to prostacko tłumaczę. Same słowa, bez gleby, nawozu i mikoryzy to tylko słowa i nie należy ich demonizować. Strach przed dyskusją, uciekanie w lewacki wokizm czy prawacką obrazę uczuć religijnych,  w moim odczuciu  rzadko  wynika ze strachu przed słowami,   tylko raczej ze strachu przed brakiem argumentów, których by w takiej dyskusji trza użyć żeby dowieść swojej racji i przekonać osobę z którą się dyskutuje. Znaczy aparatu nie ma żeby dyskurs prowadzić, dyskutanci nie nadają się do dyskusji i by ten fakt ukryć uciekają w zamordyzm "dla dobra społeczności". Zdaniem  mła za ograniczeniami wolności słowa zawsze stoją ciemniaki, czy to z prawa czy z lewa.

Mła uważa że brak wolności wypowiedzi, szczególnie na platformach społecznych, ucieczka w jakąś świętą merytokrację czyli niby niezależnych ekspertów, którzy często są ekspertami  od wciskania ludziom przeświadczenia  że eksperci wiedzą lepiej co ludzie mają myśleć, prędzej czy później źle się dla takich platform skończy. Społeczniaki są tak bardzo podatne na manipulację, że nawet  tacy niespecjalnie obserwacją zainteresowani nie mogą tego dłużej nie widzieć czy też udawać że nie widzą. Na youtubie niewiele głosów wystarczy by zablokować film, jest to tak nadużywane że żarty z bezstronności tego serwisu powoli stają się klasyką. W końcu wyrośnie pokolenie które będzie kontestować i oleje Youtuba i inne banieczki totalnie, inaczej niż tiktokowcy. Dla ekspertów tyż cóś mało ciekawie rysuje się przyszłość, postawa typu ekspert się nigdy nie myli a ty profanie nie zadawaj głupich pytań, powoduje że cóś do eksperckości  siada zaufanie, bo nikt nie jest alfą i omegą a błądzić jest rzeczą ludzką. Jeżeli pojawi się całkowity brak zaufania  do ludzi będących ekspertami w swoich dziedzinach to  wcale nie będzie  takie dla społeczeństwa dobre. Już dziś sporo jest ludków którym   się wydawa że przeczytanie paru artykułów w "Lancet" to cóś na kształt ukończonych studiów medycznych. Głupie to jak "Lato z radiem" i niebezpieczne. O bańkach mendialnych, które są  też pokłosiem krępowania wolności wypowiedzi mła już kiedyś  pisała w odrębnym poście. Tak, tak, różne niebezpieczeństwa niesie ze sobą chęć nałożenia ludziom kagańca. O czym lojalnie Was uprzedzam. Wasza donosicielka.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 1483

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra



<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>