Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1489

Przedwiośnie radośnie wita nam już!

$
0
0
Tytuł dzisiejszego wpisu   w stylu piosenkowo - przedszkolnym, ale co robić - za oknem mżawkowato, pogoda nie z tych ogrodowych, to choć tytuł posta dziecięco optymistyczny. Felicjan ma apsikowanie, Lalek klasyczne ulewanie z nosa, dziewczynki profilaktycznie ułożone na kocyku elektrycznym - kocie humory bardzo, bardzo złe. Wiosna się z ciepłem spóźnia, futra namakają, koci koledzy po domach siedzą i nawet prać nie ma kogo. Kosy co prawda pięknie za oknem śpiewają ale jak wiadomo ptaki są głupawe ( nie to co koty, he, he ) i nie znają się na prawdziwie dobrej pogodzie. Lepiej nie dać się z domu wywabić i grzać doopki na kocyku. Kosy rozćwierkulone do nieprzytomności, szczęśliwe że koty głupawe ( nie to co ptaki, he, he ) i nie znają się na prawdziwie dobrej pogodzie i zamiast po ogrodzie się wałęsać w kocim  gnieździe siedzą. Róże gotowe do przycinania, brzozowa kora do odzierania, ptaki do rozmnażania a ja........kompletnie do niczego. Nie to że bym nie wylazła z grabkami czy sekatorkiem, wylazłabym i owszem, tylko że mży i popaduje. Jak się przejaśni to tak na krótko i ledwie człowiek coś tam człowiek zdąży sfocić, choć też tak jakoś nie łapie w obiektyw tego co powinien. W dodatku nie przejaśnia się na dłużej w tych godzinach, w których mogłabym do ogrodu podlecieć i coś tam zrobić - no nie składa się.

Tak w  ogóle to nie tylko ja tak mam, u Mamelona i Ewandki podobnie. Człowiek zajęty nie tą robotą, którą by zajęty być chciał, pogoda jednako wszystkich dołująca i jeszcze świętowanie za pasem. Do pełnej podłamki brakuje tylko grypy, ale swoje szczęśliwie już odchorowawszy a przeziębieniu się łatwo nie damy.  Z rzeczy miłych to:  Dżizaas się odezwała ( wstrzymam się z płaceniem jej rachunku do pojawienia się monitu,  to może się jeszcze odezwie, he, he ), obserwuję Ciemiernikowszczyznę bo pojawiły się już pąki kwiatów i wyłażą listki małych siewek, w ogrodzie masowo pokazują się  krokusy i przyszła pierwsza tegoroczna "zielona" paczka z cebulami lilii. Była przejezdna wizytka szwagra, szykuje się impra u Mamelona i wreszcie zrobiłam zamówienie u Roberta ( w tym roku nie będzie hamerykańskich zakupów, bo trzeba pasa zacisnąć - no to dałam czadu  w leśniczówkowych zamówieniach ). Szczególnie mnie cieszy że w tym roku wreszcie do mnie przyjedzie 'Dama Dworu', wysoki irys na którego od dawna ostrzyłam sobie kły. Barashka napuściła mnie na najnowsze irysy Antona Mego, przyznam że odchorowuję właśnie 'Studená Vlna', symfonię szarawej niebieskości. To jest tzw. miłość od pierwszego wejrzenia, ciężka sprawa. Z rzeczy niemiłych; podwórko nadal nieprzejezdne. Jeżeli ktoś znajdzie zwłoki hrabiego Romana starannie rozjechane walcem, to jestem w pierwszej piątce podejrzanych o murderstwo. I to by było na tyle.










Viewing all articles
Browse latest Browse all 1489


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>