Quantcast
Channel: Blog w zasadzie ogrodowy
Viewing all articles
Browse latest Browse all 1486

Smutecznik i pocieszki

$
0
0

 

Świat zmierza ku letniemu przesileniu, zielono, kwitnąco, burzowo a mła zamiast się cieszyć ogrodowo zwarzona jak rzadko. Złe wieści z tych najgorszych. Mła nie wie dlaczego tak się dzieje ale wie że się dzieje, ludzie których nie zna, których na oczy nie widziała,  dzięki netowi zapełniają młowe uniwersum, stając się  w nim kimś. Czasem dzieje się to bez ich udziału, przeca najsłynniejszy Łojciec z Częstoschowanej i okolic,  słowa w necie nie napisał, nie znał mła ani młowego towarzystwa, pewnie nawet nie wiedział o moim istnieniu. Jednak kiedy odszedł to ubyło go nie tylko Romi. Mła też było brak tej z lekka momentami irytującej obecności Łojca. Teraz jest podobnie, ubyło choć człowiek znał tylko opowieści o osobie, taka obecność to  była jakby z drugiej ręki. Ale była. Mła ma tak z netowymi ludźmi, mła ma tak z netowymi  zwierzętami - mła się przywiązuje i wyobraża sobie Wspaniałego, Latającego Holendra, Bzikowego, Chłopa od Psicy w Swetrze. Tomka wyobrażać sobie nie musi bo go widziała na zdjęciach. Zwierzyniec to mła też na ogół   zna ze zdjęć i to że tak zna nie ułatwia jej wcale przeżywania zwierzęcych życiowych katastrof. Mła odchorowuje zwierzęce złe wieści bo ma przed oczami obraz stworka. Jakby było mało tego  najgorszego mła się dowiedziała świeżo o chorobie swojego stryja, poważnej i nieciekawie rokującej. Teraz jest lepiej ale mła jest świadoma jak choróbsko może przebiegać. Tatuś mła przyjął fakt  na klatę ale samopoczucie ma jakie ma, mła zamierza uciąć z nim sobie dłuuugą rozmowę coby wygadał to zmartwienie. Ech... sama się martwię   tym że Tatuś  się martwi, stryjem, który robi dobrą minę do złej gry,  jego rodziną, moim autystycznym kuzynem, który jest bardzo z ojcem związany. No nie jest mła teraz za  dobrze na duszy.

A róże nic sobie ze zmartwień mła nie robią, kwitną obłędnie i pachną. No i dobrze  że kwitną i pachną, mła nie miałaby teraz głowy żeby się jeszcze martwić różami które nie chciałyby kwitnąć i pachnieć. Przynajmniej tego zmartwienia mła uniknęła. Mła się pociesza paczkowym dobrem, które dotarło do  niej za sprawa Romi i zbiera się do zakupu owoców na dżemiki do zechlania domowego i na prezenty. Usiłuje pielić trawska, podcinać  co cza, gotować  co Małgoś lubi (  Małgoś przy takich pogodach jak ostatnio cóś się źle poczuwa, nie ma stania przy garach - co najwyżej Małgoś ziemniaczki oskrobie i ma sobie duużo polegiwać ze stopami położonymi na wałku, coby nie puchły ). Jutro zostanę najprawdopodobniej zagoniona do pieczenia gofrów, mła obiecała  Małgoś upiec  belgijskie ale jest problem z cukrem perlistym, mła kupi dopiero po pierwszym, wiec pewnie jutro będą swojskie wafle. Najważniejsze żeby były do nich truskawki i jakaś śmietanka. Ostatnio doszłyśmy do porozumienia w kwestii słodkiego. Jeden dzień naleśniki, czy tam inne placuszki ze słodkim na obiad a na drugi dzień porządnie, warzywka i jak da radę to  cóś z rybków czy innych miąs (  Małgoś ma długie zęby na mięsa więc wyrosną jej królicze uszy od warzywek, 94 latka nie musi przeca codziennie jadać miącha, to niezdrowo nawet dla dużo młodszych ludzi ). Kotom apetyt dopisuje i jedno szczęście, mła wie że żyrtość w wypadku jej stada znaczy normalność. Oczywiście koty w przeciwieństwie do Małgoś to najchętniej  sparzone miącho by jadły, ale w ramach dopieszczenia madki zjadajo tyż tackowe.

Mła Ostatnio jest dopieszczana głównie w takiej formie że koty zjadają co mła im zapoda a poza tym to mła ma sobie radzić sama. Ocierki i baranki tylko na pięć minut przed jedzeniem a potem koty w długą. Wracają kiedy pada i wieje, sam deszcz nie wystarczy żeby je wygnać z ogrodu do domu. W domu nie ma przytulania bo trza szybko się zdrzemnąć a potem to rozespać na całego i jak się da to nawet pochrapywać albo zającować przez sen. Od czasu do czasu mła się udaje nastawić Mrutka na fluidowanie w kierunku Kocurrka, Mrutek z pięć minut pomruczy kiedy mła go podrapuje po główce i karczku ale cóś szybko zapada w sen. Jeśli chodzi o resztę bandy z fluidowaniem cinżko, próby dopieszczania przez mła są traktowane jako zamach na wolność osobistą a w przypadku Szpagetki jako obraza majestatu. No wicie rozumicie,  to nie jest czas tulenia, to jest czas w którym się patrzy czy mła widzi jak zaraz będzie tarzane się w piochu albo jak się zbiera do fikołków na betonie. Mła ma podziwiać z daleka albo wysłuchiwać mrożących krew w żyłach opowieści Sławencjusza o domniemanej Szpagetce widzianej przed fabryką (  mła zrobiła  przesłuch w domu, Szpagetka  poszła w zaparte że ona tylko w ogródku, a reszta stada twierdziła że są po pierwsze ślepe, po drugie głuche, a po trzecie to cierpią na amnezję ). Wszelkie próby zamykania w domu kończą się wrzaskiem, skrzekami albo jękliwymi miaukami. Jest już prawie lato i koty świetnie wiedzą że to jest należny im czas ogrodowania. No to ogrodują. Może uciekają od mła dlatego że mła cóś smutna, przeca nie znają przyczyn jej nastroju, więc może myślą że mła jest po prostu durnie ponura a tu lato i motylki i chrząszczyki i lube ciepełko na futrach,  Dobra, finito.  Fotki są ogrodowe, prezentacja pocieszek ( na ostatnim zdjątku mroczny przedmiot pożądania  Małgoś ) i kocie tarzanko w piochu i zbieranie się do padu przez kark z trzema łapami w górze. Jest też muzycznik - saudade jak ja teraz.




Viewing all articles
Browse latest Browse all 1486


<script src="https://jsc.adskeeper.com/r/s/rssing.com.1596347.js" async> </script>