Mła uprzejmie donosi że niektóre osoby to są naprawdę roszczeniowe. Taki Pusio na ten przykład ( fota nr1 ) to z powodu diety zaordynowanej przez swojego dohtora to się wypuszcza na dojadanie somsiedzkie. Mła musi bardzo pilnować żeby nie żarł czego mu nie wolno a co oczywiście jest przez Pusia preferowane. Mła zapodała mu tę zdrowotną karmę co pani Pusia jej dała jakby Pusio dulczył i jak widzicie Pusio po zapodaniu patrzył na mła z wyrzutem. Jakby było mało to wzrokiem usiłowała mła zabić Sztaflik, wiecie mła to się nie poznała na tych upolowanych szczurkach przytaszczonych z fabryki i upchniętych w pokoju Cioci Dany i Azy. Quźwa, za to muchy się poznały błyskawicznie! Mła zdobycz czym prędzej zutylizowała i stąd te pozy i miny Sztaflikowskiej ( foty nr 2 i 3 ). No cóż, postaram się jakoś przeżyć. Gorzej że Szpagetka gustuje w moich posiłkach, podobno poświęca się bo mła jest za gruba i powinna być pusiowana. Hym... cóś mła się zdawa że Mruti, Pasiak i Okularia mają podobnego pogląda bo jest na mła wyzywająco spoglądane. Poniżej fotka śledzącego mła i Sztaflika Mrutka. Mruti pilnował coby Sztaflik nic bez udziału Mrutka od madki nie skombinowała.
Mła postanowiła zrobić sukinkulentom wakacje w ogrodzie. Przygotuję im miejsce słoneczne ale takie, które w razie opadów można szybciutko osłonić. Mam nadzieję że się gadzinom spodobie. Na pierwszy ogień pójdą eszewerie, potem aloesy a na końcu kaktusy i nowe sadzonki. Eszewerie w tej chwili kwitną, mła zauważyła też parę pąków na swoich gymnolkach. Nie jest ich tyle co w zeszłym roku ale cóś tam będzie kwitło. Niestety z nieznanych mła przyczyn odeszło na Wielką Pustynię astrophytum, które bardzo ładnie przez parę lat rosło. Duża strata bo kaktus był sporych rozmiarów. Zastanawiam się nad przyczyną tego odejścia, roślina nie zgniła ale zaschła, wcale nie dlatego że mła w ogóle nie podlewała czy coś. Hym... tak szczerze pisząc to po tej stracie doszłam do wniosku że chyba lepiej mła uprawiać insze sukinkulenty niż wolno rosnące kaktusy. Rosną, rosną a jak już są duże to moment i nie ma.
Powolutku zbieram się też do robienia mebla ale cóś ciężko mła idzie, czas mła się gdzieś gubi, za mało go. Trochę przez to że mła musiała nieco nadgonić sprawy po wakacjach i wymagało to od niej jeżdżenia po mieście. Obecnie jeżdżenie czymkolwiek po mieście Odzi to czysty wyczyn, na piechotę tyż cinżko chodzić. Mła cóś wie na ten temat bo już zdążyła zaliczyć z hukiem glebę, dzięki poluzowanej płycie chodnikowej. Czar remontów drogowych nieustannych. I tak dobrze bo mogła się zwalić do wykopu. Koło domu Cio Mary i Wujka Jo tyż są wykopy, Wujek Jo proroczy że jak tak dalej pójdzie to do sklepów osiedlowych trza będzie jaką kolejkę linową domowego wyrobu uruchomić. Cio Mary w związku z tymi wykopami zdała sobie nagle sprawę ile ma lat, bardzo ją to zdumiało a zaraz potem ucieszyło. Teraz jako upierdliwa staruszka postanowiła nękać tych zarzundzających od dróg, wcale jej się nie dziwię zważywszy na organizacje robót i tempo ich wykonania. Mła się po mieście miota, starając się przy tym w nic nie wpaść, musi śledzić nieustannie zmieniający się rozkład jazdy i traci mnóstwo czasu na podróże. Szczerze pisząc kiedy przychodzę do domu to ostatnią rzeczą jaką mi się chce robić jest zabawa z meblem. Mnie się nawet nie chce do ogrodu poleźć, mam tylko ochotę uwalić się z kotami i na troszki ślepię zamknąć. Cio Mary i Malgoś twierdzą że to oznaka że jeszcze trochę i tyż zostanę staruszką i będę mogła opieprzać kogo chce i gdzie chce a jak dostanę status seniora to nawet kraść w sklepach będę bezkarnie mogła jak taka jedna staruszka znajoma, za którą synowa musi regulować rachunki, bo ona to niby skleroza ( Małgoś twierdzi że to żadne zapomnienia, już ona "tę" bardzo dobrze zna ).
Na Suchej - Żwirowej mła wypieliła ledwie kawalątek, dobre i to, przynajmniej odsłoniła część irysów. Przy okazji mam zagwozdkę. Nie pamiętam żebym sadziła taką odmianę. Może to jednak ta skleroza i trza się będzie pilnować w sklepie? Na narzekam, to ładny irys i pachnący, jednakże miejsce w zeszyciku czeka. Mła będzie identyfikować coby go wpisać w swoje rubryczki, Ordnung muss sein. W ogrodzie czadu dają kielichowce. W ogóle to jest cóś czerwono, jak u Chmielewskiej - "Wszystko Czerwone". Mła chyba powtórzy sobie tę lekturę, potrzebuje czegoś co jej zwojów nie przegrzeje i przy czym się będzie mogła zrelaksować. W końcu mła pisze kobylastą drugą cześć postu gdańskiego więc lekturę powinna mieć taką nieco lżejszą.
W muzyczniku dziś Czesio. Mła raz na jakiś czas musi sobie Czesia zapodać, każdy ma te swoje "Oczy Zielone". Mnie się podobają melodie, które już kiedyś słyszałam, he, he, he.