Ogrody Rosemoor przecina droga, żeby dostać się z terenów nowego ogrodu do starych założeń trzeba przejść przez część nazwaną skalnym wąwozem. Taka swoista wersja sunken garden, zatopionego ogrodu czyli takiego w którym nasadzenia znajdują się poniżej otaczającego je terenu. Tu wykorzystano wzniesienie po którym biegnie szosa, na ścieżce prowadzącej do tunelu pod szosą ułożono "skalniaczek" z blisko 500 ton lokalnego kamienia. Prace na tym terenie rozpoczęto w 1995 roku, więc kiedy mła skalniaczek w drugiej dekadzie XXI wieku oglądała był on już dojrzały. Pomiędzy solidnymi kamorami stworzono tzw. kieszenie nasadzeń, które wypełniono bogatą, zatrzymującą wilgoć mieszanką gleby leśnej. Zważywszy na to że w pobliżu jest strumyczek i mnóstwo wilgoci stworzono miejsce o specyficznym mikroklimacie, idealne siedlisko dla paproci, bambusów i innych cieniolubnych roślin.
Z każdego końca wąwozu jest jaśniej, naświetlenie pozwala tam rozwijać się roślinom takim jak: ciemierniki Helleborus, trójlisty Trillium czy turzyce Carex. W centralnej części wąwozu jest znacznie bardziej cieniście, to zdecydowanie chłodniejsze, ciemniejsze środowisko, w którym występują rośliny takie jak: arizema Arisaema, strobilant Strobilanthes i obuwiki Cypripedium. Ideą założenia było stworzenie ścieżki biegnącej przez opuszczony kamieniołom, z bogatym wyborem roślin rosnących "nieformalnie w sposób naturalistyczny". Hym... na tyle na ile się dało bo przeca jak można było zrobić wodospad to czemu nie poszaleć? Dźwięk opadających wód prowadzi odwiedzających do Ogrodu Lady Anny, gdzie wąwóz przechodzi w małą, zacienioną polankę. Tak to właśnie wygląda. Dla mła skalniak był ciekawy bo na ogół spotka się założenia skalne z roślinami słonecznolubnymi, często takie na pograniczu alpinarium.Oczywiście rośnie tu wiele roślin które w naszym klimacie nie mają żadnych szans na zimowanie, przeca nawet w Albionie nie wszędzie udają się begonie w gruncie. Na bambusowe zagajniki też bym raczej nie liczyła, co prawda są entuzjaści uprawy bardziej zimotrwałych gatunków ale nie ma co się oszukiwać, bambusy w gruncie można uprawiać tak żeby cieszyły oczy w najcieplejszych rejonach kraju. Nie posadzimy też wielu paproci które dobrze radzą sobie w północnym Devon a pochodzą z rejonów takich jak południowe stoki Himalajów czy Tajwan. Wicie rozumicie, klimat niesie ze sobą ograniczenia których się po prostu nie przeskoczy. Skalny wąwóz nie jest jednak porastany przez same egzoty, rosną tu też gatunki które spokojnie poradzą sobie w naszym klimacie. Niektóre jak im podpasi miejsce mogą uchodzić nawet za ścierwki ogrodowe czyli rośliny ekspansywne.
Niektóre z roślin posadzonych s skalnym wąwozie a spokojnie dających sobie radę u nas, mła zaskoczyły. Mła na ten przykład nie spodziewała się białokorych brzóz na skalniaku. Po czasie jednak do niej dotarło, wokół mnóstwo wilgoci a brzozy himalajskie jak sama nazwa wskazuje pochodzą z gór i mogą spokojnie egzystować tam gdzie dużo skał. To raczej nizinny teren nie jest dla nich tym właściwym. Ot, przyzwyczajenie ogrodnicze, człek po prostu widzi brzózki posadzone na płaskim a w roli drzewa ocieniającego skalniak one go zaskakują, choć tak po prawdzie to nie powinny. Jako drzewa ocieniające założenia paprotne czy tam insze cieniolubne i u nas spokojnie można uprawiać magnolię Siebolda czy stewarcje kameliowate a w zimniejszych rejonach kraju stewarcje koreańskie.
Oprócz paproci porastających co się da w wąwozie jest cała kolekcja epimediów, kopytników, tiarellek i innych cieniolubów, których na ogół nie kojarzymy ze skalniakami. Mła się jednak przyzna że głównie interesowały ją paprocie, szczególnie była zauroczona odmianą wietlicy 'Ghost', która w wąwozie miała ze dwa eksponowane stanowiska. Rośnie tam też sporo rodków, mła przypuszcza że wiosenna porą wąwóz wprost się jarzy coolorami. Jak się do tego doda te stada wilgotnolubnych cebulaczków wiosennych to zdaje się że wiosenna odsłona tego miejsca w Rosemoor też jest warta zobaczenia. Wąwóz nie jest jakoś specjalnie długi czy nadzwyczaj rarytetnie obsadzony a jednak jest takim miejscem do którego kiedy wspominam Rosemoor moje myśli często biegną. Pewnie dlatego że został wymyślony po to by przykryć industrializację tego miejsca. Hym... cóś jak wypasiony kuzyn Alcatrazu.