Mła na wszystkie komentarze pod poprzednim wpisem odpowie kiedy tylko będzie w stanie cóś z siebie wykrzesać. Czuję nadciągającą irytację z waszej strony bo mła tu nie odpisuje a powinna. Wybaczcie ale mł obecnie jest w fazie zdechnięcia, literki jej się mylą na klawiaturze i cholera wie ile będzie trwało napisanie tego postu. Mła tu nie chce narzekać, bo same wiecie jak upalna pogoda daje się we znaki paniom starszym. Zawsze się dawała ale mła od niedawna jest panią w zaprzeszłym wieku balzakowskim więc jakby nie była do tej pory pewnych rzeczy świadoma. Mła przyłazi z miasta i pada. Jestem w stanie pisać tylko w te dni kiedy nigdzie nie wyłażę, znaczy nigdzie dalej niż do ogrodu. Gdybym mogla cóś wymyślić to bym kombinowała jak tu przenośną jednoosobową klimę dla pieszych zrobić, no ale cóż - nie jestem w stanie rozwiązywać prostych problemów. Obejrzałam dwa odcinki "My Lady Jane", podobało mła się, choć echa po "Wielkiej" mła wysłuchiwała. Obejrzałam kolejny odcinek "Uznany za niewinnego" i pierwszy odcinek francuskiego "Vortex". Mimo że to wszystko rozłożone w czasie mła dość szybko męczyła się oglądaniem, czyżby już nadciągało otępienie starcze? Na razie optymistycznie zwalam na skutki aury tę niechęć do zainteresowania się losami serialowych bohaterów. Hym... jestem tak odmóżdżona przez pogodę i moją na nią nieodporność że nawet własny los mnie jakoś słabiej interesuje.
Jak mła już się przemoże i chce zainteresować żeby powiązać ten swój własny z tym zbiorowym, to tyż ma cinżko. Mendia radośnie zniekształcają obraz świata, bo ograniczają się do kilku wybranych dziedzin: ciężkiej depresji z fazą maniakalną która objawia się u mendialnych z powodu tego że nie są politykami a wyraźnie by chcieli, LGBT + jeszcze parę liter i ich ciężkiej walki z rzeczywistością ( jakby kto nie wiedział transom udało się wnerwić gejów i lesbijki do tego stopnia że nie wiadomo czy ruch się w tym kształcie nie rozwali ), jedzenia robaków ( jakbyśmy w życiu ich nie jedli ), tego jak bardzo mendia są potrzebne a media to może niekoniecznie. To wszystko jest tak interesujące jak solidna porcja flaków z olejem! Jeżu, zamiast rzetelnej informacji jakieś łzawe wynurzenia, komentarze tam gdzie powinny być wiadomości. Mła tu seriale w większej ilości męczą a co dopiero obrazek świata odbity w krzywym zwierciadle.
Mła w związku z tą ogólną męczliwością światem wirtualnym postanowiła sobie zapodawać go w nieco mniejszej ilości. Mła przeczytała wpisy ludziów swoich o Poznaniu i mieście Odzi, o sianokosach w tym roku mniej obfitych, mła przeprasza za brak komentów ale mła obecnie nie ma siły walczyć z tym kretynem bloggerem, który nie rozumie słowa "zezwalaj". W związku z mniejszym zapodawaniem sobie wirtuala, mła znalazła czas na wykonanie elementów wyposażenia wnętrza do tej miniaturowej chałupy, co to ma być pod kloszem. W wyrku pojawił się materac, dwie poduchy, pierzynka i miś przytulanka. Dziecinnieję na całego! Mła dopieszcza tyż sukinkulenty i trzeba przyznać że roślinki w dużej części się mła odwdzięczają. Niewdzięczne są za to kociszony, praktycznie 24 godziny są poza chałupą. Tylko wpad na krótki posiłek i jakbym madką kotów nie była. Towarzystwo podwórkuje i ogroduje non stop. Dobra, dziś nie ma żadnych fotek starych przepisów, nie mam na to siły. Dodam tylko Muzycznik z Wróbelkiem i Marleną i polezę oglądać lady Jane.
P.S. Mła dołącza kolejne fotki: łóżeczko z mininarzutką.