Ogrodowo to niby się zaczynają jesienne kwitnienia ale z powodu deszczu nie wyglądają jakoś szczególnie ekscytująco. Mła szczerze pisząc odczuwa pewną nudę patrząc na swoje nasadzenia. Chyba czas na szpadel, problem tylko jest taki żeby znaleźć ten czas. Bo czas to się ostatnio przed mła chowa, co mła by chciała go troszkę znaleźć to on schowany. Mła tak sobie umyśliwuje jak poprzesadza ale szczerze pisząc to nie czuje przy tym satysfakcji, jaką zwykła przy takich okazjach odczuwać. Nie bawią jej te możliwości roszad, grożenia roślinom szpadelkiem, wkopywania cebul. Zwalam to na ogólną dupandę, która się snuje po świecie i radość wysysa. No i jak tam drodzy moi do codzienności zwykłej chcący powrócić? Pomogły te preparaty namiętnie zapodawane, macie bezmaseczkowe życie bez obeszczeń na wyciągnięcie ręki, ostatnią prostą i wogle? Zaczepieni z cinżkiego przekonania to dopiero muszą mieć kaca! Tatuś rzekł do mła ostatnio że mu się wydawa jakoby eksperyment się nie powiódł, stwierdził że trzecią dawkę to mu mogą w inszy mięsień wsadzić, ten poniżej pleców ( smutnawo to rzekł bo liczył na tzw. zdobycz medycyny, mimo tego że mła ćwierkała że na zdobycz medycyny to trochę za wcześnie i że sprawa cóś śmierdzi, bynajmniej nie z lekka ) . Mła Tatusiowi radośnie uświadomiła że zaraz może nie mieć nic do gadania, bo go uszczęśliwią i będzie uszczęśliwiony. Tatuś stwierdził że on idzie w takim razie budować kurnik. Hym... latem w 1980 roku tyż kurnik budował. Taa... i rok tamten pamiętny był grzybny. Jeszcze tylko słabo z węglem na składach i znaki ponownie się wypełnią, jakby rzekła Wróżka Edna. Jak widzicie wizja pełzającego przymusu pobierania preparatów, których mła nie weźmie ale które będzie musiała pobierać jej familia, nie czyni mła radosną. Zawsze jest nadzieja że znaki są czytane właściwie i przymus sobie będą mogli zrobić jedynie przymusiciele. Jeden człowiek to tylko człowiek ale kupa luda to lepiej nie podskakiwać. Jak to mówił świętej pamięci Pan Jacek - "Nie palcie komitetów, zakładajcie własne". Mam nadzieję że ludzie nie pozwolą sobie na głowy wleźć. Zdaniem mła byłoby najlepiej gdyby w imieniu narodu zaczepił się zarzund, najlepiej od razu potrójną dawką ( dla pewności )
Dobra, do milszych tematów bo po co smętkować. Ponieważ leje tak że do Alcatrazu mogłabym się wybrać łódką, planowane focenie miasta Odzi coby Wam miasto na blogim przybliżyć odpada, z powodu możliwości zachlapania obiektywu a nawet zalania matrycy, zostają tylko tematy domowe. Z tematów domowych to są niemiłości, znaczy mła usiłuje sprzątać. Sprawnie jej to nie idzie bo pogoda snujna nie nastraja. Moje kaktusy znów produkują pąki kwiatowe, jestem happy z tego powodu. Gdy za oknem dżdży to mła może trochę w doniczuszkach pogrzebać. Jej rozsadzone Graptopetalum 'California Sunset' zaczęło wypuszczać młode. Mła z nadzieją podgląda też Alojzy, w tym sezonie ładnie podrosły i mła ma nadzieję że niedługo zaczną wytwarzać nowe rozety. Znalazła w necie Alojzego, którego chętnie by przygarnęła. Nazywa się Aloe melancantha 'Jaws', musi koniecznie rosnąć w pełnym słońcu dla pokazania urody. Mła urzekła głównie jego kulista forma, coś przemawiają do mnie te kulki. Mła bardzo kusi zakup przez net ( bo nie widziała u się w okolicznych sklepach ) Graptopetalum amethystinum.Do mła bardzo przemawia ten coolorrośliny. Jedyne co mła powstrzymuje przed netowym zakupem to przykry fuckt że przesyłka kosztuje i człowiek coby sobie nie pluć w brodę że tyle i tyle za roślinkę zapłacił, kupuje wincyj tych roślinków no bo koszt dostawy się rozkłada. Taa... A potem zdziwko, ile tego przyszło i gdzie to wszystko ustawić coby odpowiednie warunki miało. Mła przerabiała takie historie w ogrodzie, w domu tego nie chce powtarzać boilość parapetów ograniczona. Trzymanie sukinkulentówbez odpowiedniej wystawy mija się z kolei z celem, nie po to człowiek kupuje rośliny żeby te marniały. Co prawda Małgoś - Sąsiadka kusząco ćwierka o mebelku zwanym żardninierą ale mła nie ma złudzeń - u niej stałaby kotoniera! Hym... mła ma wrażenie że o tym już pisała, wybaczcie jej - mła jest stara i przytruwa. Mła się ostatnio kurtularnie nie rozwija, chciałaby ale zasypia nad lekturą, zasypia na seansach filmowych, ba, zasypiajak tylko muzyczkę sobie włączy. Cukier u niej normalny więc chyba lenistwo ją dopada. Dziś mała Wam zapodaje w ramach ozdóbstwa wpisu troszki domowo - ogrodowych fot ( tych ostatnich malutko bo mokro i cinżko wchodzić między rośliny i się namaczać ). W muzyczniku ulubiona piosenka szkolna Szpagetki, rzecz jasna o niej ta śpiewka.